.

NASTĘPNEGO DNIA WCZEŚNIE RANO ZERWALIŚMY SIĘ I W DROGĘ DO KOLEJNYCH TARASÓW RYŻOWYCH… TYM RAZEM W BONTOC’U. JEDZIEMY BARDZO WYSOKIM PASMEM GÓRSKIM – ZAGŁĘBIEM WARZYWNYM LUZONU (WYSPY NA KTÓREJ JESTEŚMY; NAJWIĘKSZEJ WYSPY ARCHIPELAGU). CAŁA DROGA JEST SKĄPANA W PORANNEJ MGLE… Ok. 8:20 JESTEŚMY W BONTOC’U. ZNACZNIE WCZEŚNIEJ NIŻ MYŚLELIŚMY I NIŻ TO WYNIKAŁO Z DOSTĘPNYCH INFORMACJI.

CAŁA DROGA JEST SKĄPANA W PORANNEJ MGLE...
CAŁA DROGA JEST SKĄPANA W PORANNEJ MGLE…

.

DLACZEGO TAK SIĘ STAŁO? OSTATNIMI CZASY RZĄD PRZEZNACZA WIĘCEJ PIENIĘDZY NA BUDOWĘ DRÓG W TEJ CZĘŚCI KRAJU. A DROGI TO NAJWIĘKSZA, PRZYNAJMNIEJ Z MOJEGO PUNKTU WIDZENIA, TAMA DLA ROZWOJU TEGO PIĘKNEGO KRAJU. TO DLATEGO, ŻE NIE MA PRZEJEZDNYCH DRÓG (BRAKUJE IM NAWIERZCHNI). JADĄC GDZIEKOLWIEK NIE JESTEŚ W STANIE POWIEDZIEĆ KIEDY DOTRZESZ DO CELU. POSUWASZ SOBIE PIĘKNĄ BETONOWĄ DROGĄ, AŻ TU NAGLE PACH…. KONIEC NAWIERZCHNI I TRZEBA POWOLI PRZEMIESZCZAĆ SIĘ WERTEPAMI. DO TEGO MAJĄ TU CIEKAWY SPOSÓB BUDOWANIA DRÓG. NIE WIEM CZYM JEST TO UZASADNIONE: CZY MOŻLIWOŚCIAMI FINANSOWYMI, CZY TEŻ KLIMATEM (PORĄ DESZCZOWĄ). BUDUJE SIĘ DROGĘ TO TU, TO TAM. EFEKT JEST TAKI, ŻE JEDZIESZ GLINIANKO-SZRUTOWĄ POPRZECINANĄ KOLEINAMI DROGĄ I NI Z TEGO NI Z OWEGO WJEŻDŻASZ NA PIĘKNĄ BETONOWĄ JEZDNIĘ. PO 500 m TA SIĘ KOŃCZY I ZNÓW JESTEŚ NA DRODZE NIEUTWARDZONEJ …)

.

BUDOWA DROGI W PÓŁNOCNYCH REGIONACH LUZONU
BUDOWA DROGI W PÓŁNOCNYCH REGIONACH LUZONU

 

PO DRODZE OCZYWIŚCIE ZATRZYMYWALIŚMY SIĘ NIEZLICZONĄ ILOŚĆ RAZY I ROBILIŚMY ZDJĘCIA.

PRZEJEŻDŻAMY PRZEZ MIASTO – LICZĄCĄ ok. 25 000 MIESZKAŃCÓW STOLICĘ REGIONU GÓRSKIEGO (MOUNTAIN PROVINCE) I KIERUJEMY SIĘ DO SAGADY. CHCEMY TAM ZOBACZYĆ tzw. WISZĄCE TRUMNY. MIJAMY KOLEJNE POŁACIE ZIEMI POKRYTE TARASAMI I ok. 9:00 DOJEŻDŻAMY DO SAGADY. TUTAJ W URZĘDZIE GMINY KUPUJEMY BILETY. NIE PAMIĘTAM ILE KOSZTOWAŁY – BYŁY TO GROSZE. RAZEM Z BILETAMI DOSTALIŚMY ZA MAŁĄ DOPŁATĄ PRZEWODNIKA. WSKOCZYLIŚMY DO NASZEGO POJAZDU I ZJECHALIŚMY KILKASET METRÓW DROGĄ W DÓŁ OD URZĘDU GMINY. PO 5 min. ZATRZYMALIŚMY SIĘ I ZOBACZYLIŚMY PO LEWEJ W ODDALI WISZĄCE NA SKAŁACH TRUMNY

.

SAGADA - WISZĄCE TRUMNY
SAGADA – WISZĄCE TRUMNY

.

NA PRAWIE PROSTOPADŁYCH SKAŁACH, LEŻĄ NA NATURALNYCH I ZROBIONYCH LUDZKĄ RĘKĄ WSPORNIKACH UŁOŻONE W STOSY TRUMNY. ZWYKLE W GRUPACH  PO CZTERY LUB WIĘCEJ. NIEKTÓRE STARANNIE UŁOŻONE, INNE WISZĄCE SWOBODNIE. WSZYSTKIE ZNAJDUJĄ SIĘ W MIEJSCACH TRUDNO DOSTĘPNYCH. BĘDĄ TAM TAK DŁUGO, JAK DŁUGO POZWOLI NA TO CZAS I NATURA… OSTATECZNIE ROZLECĄ SIĘ I SPADNĄ. WTEDY ZOSTANĄ ZASTĄPIONE NOWYMI… NAJSTARSZA MA PONAD 100 LAT. „WISZĄCE TRUMNY” MOŻNA ZNALEŹĆ W RÓŻNYCH MIEJSCACH WOKÓŁ SAGADY, m.in. W SŁYNNEJ ECHO VALLEY.

TE WISZĄCE TRUMNY SĄ GŁÓWNĄ ATRAKCJĄ DODAJĄCĄ MISTYKĘ DO TYCH ŚWIĘTYCH DLA TUBYLCÓW MIEJSC. LOKALNI MIESZKAŃCY SAGADY WOLĄ CHOWAĆ ZMARŁYCH W JASKINIACH LUB NA WYSOKICH SKALNYCH KLIFACH ZAMIAST W ZIEMI. UWAŻAJĄ, ŻE UŁATWI TO DUCHOWI ZMARŁEGO WYJŚCIE Z TRUMNY. NIEKTÓRE TRUMNY LOKUJE SIĘ NA WYSTAJĄCYCH ZE SKAŁ KLINACH. WIĄŻE SIĘ TO Z UNIKALNYM RYTUAŁEM POGRZEBOWYM.

RYTUAŁ TEN MA CO NAJMNIEJ 2000 LAT…

SENIORZY RODU RZEŹBIĄ SOBIE SAMI TRUMNĘ Z WYDRĄŻONEJ KŁODY. JEŚLI SĄ ZBYT SŁABI ALBO CHORZY, PRZYGOTOWUJE JĄ DLA NICH RODZINA.  KIEDYŚ, PO ŚMIERCI RODZINA PRZYWIĄZYWAŁA CIAŁO DO TZW. „KRZESŁA ŚMIERCI”, I WYSTAWIAŁA JE NA GANEK SWOJEGO DOMU NA OKRES „CZUWANIA”. NASTĘPNIE PUSTA TRUMNA BYŁA I JEST NADAL TRANSPORTOWANA DO MIEJSCA POCHÓWKU: JASKINI LUB WYSOKIEJ SKAŁY.  PO „CZUWANIU”, CIAŁO MŁODZIEŻ WSPÓLNOTY PRZENOSI NA MIEJSCE POCHÓWKU. WCZEŚNIEJ, PRZED WPROWADZENIEM CHRZEŚCIJAŃSTWA, CIAŁA ZMARŁYCH PRZED POCHÓWKIEM BYŁY ŁAMANE I GIĘTE TAK, BY PRZYBRAŁY FORMĘ EMBRIONALNĄ PRZED WŁOŻENIEM DO TRUMNY. TERAZ SĄ CHOWANE W POZYCJI WYPROSTOWANEJ. DLATEGO WIDZIMY, DŁUŻSZE LUB KRÓTSZE TYPY TRUMIEN.

CEREMONIĘ WIEŃCZY POWIESZENIE PRZEZ KREWNYCH TRUMNY WYSOKO NA KLIFIE DOŁĄCZAJĄC JĄ DO TRUMIEN PRZODKÓW RODZINY.

PO OBFOTOGRAFOWANIU – NIESTETY Z DOŚĆ DUŻEJ ODLEGŁOŚCI – TRUMIEN I WYSŁUCHANIU PRZEWODNIKA JEDZIEMY TROCHĘ DALEJ BY ZOBACZYĆ KOLEJNE ŚWIĘTE MIEJSCA. ZATRZYMAWSZY SIĘ PO KILKUSET METRACH I SCHODZIMY ŚCIEŻKĄ PO LEWEJ STRONIE DROGI W DÓŁ, W KIERUNKU JASKINI BĘDĄCEJ PRAKTYCZNIE CMENTARZEM… PO DRODZE PO RAZ DRUGI WIDZIMY WISZĄCE W ODDALI TRUMNY. TYM RAZEM JEST ICH MNIEJ. ZEJŚCIE DO JASKINI NIE JEST NA SZCZĘŚCIE ZBYT UCIĄŻLIWE. PO CHWILI OTWIERA SIĘ PRZED NAMI OGROMNA PIECZARA Z POUSTAWIANYMI W SZTAPLACH, WZDŁUŻ PRAWEJ ŚCIANY TRUMNAMI, WYGLĄDAJĄCYMI Z DALEKA JAK RÓŻNEJ DŁUGOŚCI – OD 1 DO 2 METRÓW; GRUBE NA ok. 50 cm – KAWAŁKI SKALNE… Z BLISKA OKAZUJE SIĘ JEDNAK, ŻE TO PRZECIĘTE WZDŁUŻ GÓRNEJ KRAWĘDZI, POKRYTE KURZEM PNIE DRZEW. JEST ICH TU 109… TO MIEJSCE NAZYWA SIĘ LUMIANG BURIAL CAVE I JEST JEDNOCZEŚNIE JEDNYM Z PUNKTÓW ROZPOCZYNAJĄCYCH DOŚĆ NIEŁATWĄ WYCIECZKĘ PO JASKINIACH SAGADY….

.

SAGADA - LUMIANG BURIAL CAVE
SAGADA – LUMIANG BURIAL CAVE

.

JEDZIEMY DO JESZCZE JEDNEJ GROTY. TYM RAZEM JEST TO SUMAGING CAVE. W TEJ JASKINI KONIECZNE JEST BRODZENIE W WODZIE (CZASEM DOŚĆ GŁĘBOKIEJ). NIESTETY NIE BYLIŚMY NA TO PRZYGOTOWANI… A SZKODA – TERAZ DOPIERO DOTARŁEM DO ODPOWIEDNICH INFO.

MAPA ATRAKCJI SAGADY
MAPA ATRAKCJI SAGADY

 

WRACAMY DO CENTRUM MIASTECZKA. TAM NAJPIERW SZUKAM I ZNAJDUJĘ W BUDYNKU HALI TARGOWEJ SKLEP KOMPUTEROWY GDZIE MOŻLIWE JEST PRZENIESIENIE CZĘŚCI MOICH ZDJĘĆ DO PODRĘCZNEJ PAMIĘCI. NIESTETY TRANSFER JEST BARDZO POWOLNY. ZA NAMOWĄ WŁAŚCICIELKI – Z LEKKĄ OBAWĄ, NIE DA SIĘ UKRYĆ – ZOSTAWIAM SWÓJ APARAT I IDZIEMY COŚ ZJEŚĆ. TRAFIAMY NA MIEJSCE ZWANE MASFERRÉ – NAZWA POCHODZI OD IMIENIA EDUARDO MASFERRÉ – OJCA FILIPIŃSKIEJ FOTOGRAFII, KTÓREGO PRACE BYŁY WYSTAWIANE W WIELU KRAJACH – W TYM WE FRANCJI NA NAJBARDZIEJ PRESTIŻOWEJ WYSTAWIE FOTOGRAFICZNEJ LES RECONTRES INTERNATIONAL DE LA PHOTOGRAPHIE. JEGO FOTOGRAFIE POKAZUJĄ DAWNE, CIĘŻKIE ŻYCIE TUBYLCÓW Z FILIPIŃSKICH KORDYLIERÓW. RESTAURACJA WYDAJE SIĘ NAM BARDZO DOBRA I TAKA JEST. ZAMÓWILIŚMY KILKA DAŃ FILIPIŃSKICH, KTÓRYCH NAZWY BYŁY TAK INTERESUJĄCE, ŻE AŻ PANI Z OBSŁUGI MUSIAŁA NAS POHAMOWAĆ. STWIERDZIŁA, ŻE NIE BĘDZIEMY W STANIE ZJEŚĆ TEGO WSZYSTKIEGO CO CHCEMY. POSŁUCHALIŚMY – MIAŁA RACJĘ… CZEKAJĄC NA POSIŁEK OGLĄDAMY SUPER INTERESUJĄCE ZDJĘCIA ZROBIONE PRZEZ MASFERRÉ’EGO. POTEM JESZCZE KUPUJEMY ORYGINALNĄ KAWĘ ARABIKĘ, KTÓRA WŁAŚNIE TUTAJ POWSTAJE.

WRACAMY DO SKLEPU KOMPUTEROWEGO. ODBIERAM APARAT I PAMIĘĆ – NARESZCIE MAM MIEJSCE NA ZDJĘCIA. MOGĘ JUŻ SPOKOJNIE PSTRYKAĆ BEZ OBAWY ŻE SKOŃCZY MI SIĘ MIEJSCE.

.

HALSEMA HWY JEDNA Z NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYCH DRÓG ŚWIATA
HALSEMA HWY JEDNA Z NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYCH DRÓG ŚWIATA

.

WSKAKUJEMY DO NASZEGO BUSA I RUSZAMY W POWROTNĄ DROGĘ. JEST KOŁO 13:00. NA RAZIE NIE PADA. MAMY DO POKONANIA DOSYĆ WYSOKIE GÓRY. JEDZIEMY HALSEMA H-wy. Ok. godz. 15:00 MIJAMY NAJWYŻSZEJ POŁOŻONY JEJ ODCINEK – 2255,52 m n.p.m. TERAZ PRAKTYCZNIE CAŁY CZAS PORUSZAMY SIĘ W DESZCZU. IM BLIŻEJ NOCY TYM BARDZIEJ LEJE… POSUWAMY SIĘ W NIEKOŃCZĄCYM SIĘ SZNURZE JEEPNEJÓW, CIĘŻARÓWEK I INNYCH POJAZDÓW. WRESZCIE OK. 19:00 DOCIERAMY DO BAGUIO. TA TRASA dł. ok. 90 km ZAJĘŁA NAM – TRUDNO W TO UWIERZYĆ – ok. 5 GODZIN CHOCIAŻ NASZ KIEROWCA JECHAŁ NAPRAWDĘ DOSKONALE. MUSIMY ZNALEŹĆ JESZCZE MIEJSCE NA NASZ OSTATNI NA FILIPINACH NOCLEG – A LEJE JAK Z CEBRA. NASZ KIEROWCA DOJECHAŁ DO DZIELNICY, W KTÓREJ MIAŁY BYĆ TANIE HOTELE. WYSKAKIWALIŚMY Z BUSA BIEGIEM, I CHOĆ DO DRZWI HOTELU BYŁO WYJĄTKOWO BLISKO, PRZEMOKLIŚMY NATYCHMIAST. NA PIERWSZY OGIEŃ POSZEDŁ HERITAGE MANSION HOTEL. CHYBA NASZ KIEROWCA TROCHĘ PRZESADZIŁ… ZA ROGIEM JEST PALADIN HOTEL. SZYBKO TAM PRZEBIEGLIŚMY, ALE CENY NAS NIE ZACHWYCIŁY. WRACAJĄC DO SAMOCHODU PRAWIE NA WPROST ZOBACZYLIŚMY HOLIDAY PARK HOTEL … NIE… PODJECHALIŚMY KAWAŁEK DALEJ I TRAFILIŚMY NA EUROTEL. TUTAJ CENY BYŁY JESZCZE WYŻSZE, A POKOJE NIECIEKAWE… POSTANOWILIŚMY WRÓCIĆ DO PALADIN HOTEL (136 ABANAAO EXTENSION, CORNER CARINO STREET, BAGUIO CITY).

.

DO BAGUIO WJEŻDŻAMY W ULEWNYM DESZCZU ...
DO BAGUIO WJEŻDŻAMY W ULEWNYM DESZCZU …

.

TAM DO POKOJU Z ŁAZIENKĄ ZA 1725 P (112 zł) DODANO NAM 1 godz. MASAŻ. ZOSTAWILIŚMY NASZE GRATY W HOTELU I MIGIEM POGNALIŚMY COŚ ZJEŚĆ. NA WPROST HOTELU JEST MAŁA KOREAŃSKA KNAJPKA – NIESTETY WYBÓR W NIEJ BYŁ CIENIUTKI. IDZIEMY DALEJ, POD GÓRKĘ… DOCHODZIMY DO LEGARDA RD I NA CZUJA SKRĘCAMY W LEWO. PRAWIE NA ROGU, PO PRZECIWNEJ STRONIE ULICY WIDZIMY JAKIEŚ ŻAREŁKO… IDZIEMY TAM. WIDZĄC W ODDALI CALTEX PĘDZĘ DO NIEGO ZOSTAWIWSZY MOJE TOWARZYSTWO. MAJĄ SPRAWDZIĆ CO SIĘ NADAJE DO JEDZENIA W ZOBACZONYM PRZEZ NAS WCZEŚNIEJ MIEJSCU. NABYWAM W CALTEXIE RUM I COLĘ – BOJĘ SIĘ, ŻE NIE DOSTANĘ PÓŹNIEJ NIGDZIE TYCH DWÓCH NIEZBĘDNIKÓW. PO DRUGIEJ STRONIE ULICY, W STRUGACH DESZCZU WIDZĘ JAKIŚ JASNO OŚWIETLONY, PEŁEN LUDZI LOKAL. WRACAM DO MOICH PRZYJACIÓŁ I BIEGNIEMY TAM, STARAJĄC SIĘ NIE WPAŚĆ W ZBYT DUŻE KAŁUŻE. JEST TO GILLIGAN’S‎ (LEGARDA RD, BAGUIO) – FILIPIŃSKA SIECIOWA (MAŁA SIEĆ) RESTAURACJA PODAJĄCĄ DANIA FILIPIŃSKIE, GŁÓWNIE SEAFOOD. WESZLIŚMY TAM ok. 20:00. NA WSTĘPIE UCZCILIŚMY SZAMPANEM OSTATNIĄ KOLACJĘ NA TEJ ZIEMI. POTEM ZACZĘLIŚMY PRÓBOWAĆ RÓŻNE FILIPIŃSKIE POTRAWY – WSZYSTKIE ŚWIETNE. BARDZO PORZĄDNIE DOPRAWIONE I PRZYGOTOWANE. GORĄCO POLECAMY TO MIEJSCE. SIEDZIELIŚMY TUTAJ PRAWIE 2 GODZINY… PO WYJŚCIU ZACZEPILIŚMY SIĘ JESZCZE O AZJATYCKI SUPERMARKET (ASEAN SUPER MART) – BYŁ NA TEJ SAMEJ ULICY NA NASZEJ DRODZE DO HOTELU. KUPILIŚMY TU MASĘ NIEDOSTĘPNYCH W KRAJU PRZYPRAW I PRZETWORÓW – SPECJALNIE TARGALIŚMY Z POLSKI DODATKOWĄ TORBĘ NA TEGO TYPU ZAKUPY. I WIO… DO HOTELU. OZNAJMIONO NAM, ŻE NASI MASAŻYŚCI NIE MOGLI TAK DŁUGO NA NAS CZEKAĆ… Z „ROZPACZY” WCHŁONĘLIŚMY ODPOWIEDNIĄ ILOŚĆ USYPIACZA – RUM Z COLĄ I POSZLIŚMY SPATKI.

.

>     ZOBACZ FOTY     <

.

.

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz