.
PO PRZYLOCIE NATYCHMIAST UDALIŚMY SIĘ DO NASZEGO HOTELU, CZYLI CHIŃSKIEGO SPANIA W CENTRUM HAMBURGA. POKÓJ NIE BYŁ JESZCZE GOTOWY, BO I PORA LEKKO WCZESNA. POZWOLONO NAM JEDNAK ZOSTAWIĆ BAMBETLE I IŚĆ NA ŚNIADANIE. NA WPROST HOTELU, PO DRUGIEJ STRONIE PLACYKU JUŻ WCZEŚNIEJ PRZYUWAŻYLIŚMY FAJNIE WYGLĄDAJĄCE MIEJSCE. MAX & CONSORTEN TO IDEALNE MIEJSCE NA ŚNIADANIE W STYLU NIEMIECKIM (OKOŁO 16 € / 2 os).
PO ZJEDZENIU POSZLIŚMY ZWIEDZIĆ OSTATNIE Z WAŻNYCH MIEJSC NA MAPIE MUZEÓW – MUSEUM FÜR KUNS UND GEWERBE (MUZEUM SZTUKI I RZEMIOSŁA). FAJNE I BARDZO INTERESUJĄCE MUZEUM Z OGROMNĄ ILOŚCIĄ DUŻYCH SAL, W KTÓRYCH CZUJE SIĘ PRZESTRZEŃ. SUPER CIEKAWY DZIAŁ INSTRUMENTÓW MUZYCZNYCH.
BARDZO ZMĘCZENI PO PODRÓŻY I ŁYKANIU KULTURY WRÓCILIŚMY DO NASZEGO CHIŃCZYKA W CENTRUM HAMBURGA, HOTELU BEE FANG. ODŚWIEŻYLIŚMY SIĘ LEKUTKO I W MIASTO… CHCIELIŚMY ZROBIĆ ZAKUPY SPOŻYWCZE ZAOPATRUJĄC SIĘ W NIEDOSTĘPNE W POLSCE ALBO BARDZO DROGIE ORIENTALNE PRZYPRAWY I PRZYSMAKI. OSTRE MALUTKIE ZIELONE CHILI TUTAJ U TURKA PO 1 € / kg U NAS NIE DO DOSTANIA. JÄGERMEISTER W MALUTKICH BUTELECZKACH – PAKIET 4 ZA 1 €. PO ZROBIENIU ZAKUPÓW WPADLIŚMY NA OBIAD DO AZJATYCKIEJ RESTAURACJI (HANSAPLATZ 1) NA ŚWIETNY OBIAD ZA MAŁE PIENIĄDZE (23,40 € / 2 os). CIĘŻKO BYŁO POMIMO KILKUDZIESIĘCIU RESTAURACJI W OKOLICY ZNALEŹĆ TAKĄ, W KTÓREJ BY AKCEPTOWANO PŁATNOŚĆ KARTĄ. ALE U AZJATÓW ZAWSZE MOŻNA LICZYĆ NA COŚ, CZEGO U INNYCH NIE DOSTANIESZ …
NAJEDZENI, POZOSTAWIWSZY ZAKUPY W POBLISKIM HOTELU RUSZYLIŚMY NA OBCHÓD CZĘŚCI MIASTA, KTÓREJ WCZEŚNIEJ NIE POZNALIŚMY. HAMBURG ZACHWYCA SWOJĄ PRZESTRONNOŚCIĄ, NOWOCZESNOŚCIĄ I BOGACTWEM EUROPEJSKIEGO MIASTA. ZASKAKUJE MNIE, ŻE MIMO BARDZO DUŻYCH ZNISZCZEŃ PO CIĘŻKICH BOMBARDOWANIACH W OKRESIE II WŚ. MIASTO NADAL WYGLĄDA WSPANIALE. PRAWDĘ POWIEDZIAWSZY PO RAZ KOLEJNY DOCHODZĘ DO WNIOSKU, ŻE LONDYN, OKRZYKNIĘTY SWEGO CZASU STOLICĄ FINANSOWĄ ŚWIATA, A PRZYNAJMNIEJ EUROPY, WYGLĄDA, W PORÓWNANIU DO WIELU EUROPEJSKICH STOLIC I WIĘKSZYCH MIAST DOŚĆ ŻAŁOŚNIE. TAKA TAM DYGRESJA …
PIĘKNY SPACER. NIE SPIESZĄC SIĘ ZATOCZYLIŚMY KILKUKILOMETROWY KRĄG WOKÓŁ NASZEGO HOTELU I ZNAJDUJĄCYCH SIĘ NA PÓŁNOCNY ZACHÓD OD NIEGO KWARTAŁÓW MIASTA.

ZACZĘŁO LEKKO SIĄPIĆ. POSTANOWILIŚMY NA ZAKOŃCZENIE NASZEJ WYPRAWY WPAŚĆ DO POBLISKIEGO PUBU NA PIWO Z ZAKĄSKĄ. W KNAJPIE BYŁO PEŁNO. PO CHWILI ZNALAZŁO SIĘ MIEJSCE I DLA NAS. WYPILIŚMY PO PIWIE I DOSTALIŚMY NIEZŁE ŚLEDZIE NA ZAGRYCHĘ. GDY PRZYSZŁO DO PŁACENIA WYCIĄGNĄŁEM KARTĘ. KELNER DELIKATNIE ZWRÓCIŁ MI UWAGĘ, ŻE U NICH NIE MOŻNA ZAPŁACIĆ PLASTIKIEM. TROCHĘ MNIE ZIRYTOWAŁ. MÓWIĘ MU, ŻE DZISIAJ RANO JADŁEM U NICH ŚNIADANIE I PŁACIŁEM VISĄ. ON NA TO: TO NIEMOŻLIWE. W TYM LOKALU NIGDY NIE MOŻNA BYŁO PŁACIĆ KARTĄ. TŁUMACZĘ, ŻE OBSŁUGIWAŁA NAS TAK A TAK WYGLĄDAJĄCA KOBITKA I NIE BYŁO PROBLEMU Z KARTĄ… ZASUGEROWAŁ MI, ŻE MOŻE JADŁEM GDZIEŚ INDZIEJ… ZJEŻONY POPROSIŁEM O RACHUNEK. NA CAŁE SZCZĘŚCIE ZNALAZŁEM W KIESZENI ZABŁĄKANE 20 €. A WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE NIE MAM JUŻ ANI CENCIOLA… WKURZENI, ZŁORZECZĄC NA KELNERA POWLEKLIŚMY SIĘ DO ODLEGŁEGO O 100 m HOTELU. TAM, PO WALNIĘCIU USPOKAJAJĄCEGO JÄGERMEISTERA PRZYPOMNIAŁEM SOBIE, ŻE CHCĄC ZAPŁACIĆ RANO ZA ŚNIADANIE W PUBIE, Z KTÓREGO WŁAŚNIE WRÓCILIŚMY WYJĄŁEM Z KIESZENI PLASTIC MONEY, ALE PO KAPNIĘCIU SIĘ, ŻE RACHUNEK JEST DOŚĆ NISKI ZAPŁACIŁEM PĘTAJĄCYMI MI SIĘ PO KIESZENI DROBNYMI … WELL, BYWA … 😉
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.