.
DO HOTELU DOTARLIŚMY TAKSÓWKĄ PŁACĄC 44.2 RM.
MAJĄ TU CIEKAWY SYSTEM OBSŁUGI PASAŻERÓW CHCĄCYCH SIĘ WYDOSTAĆ Z LOTNISKA. PŁACI SIĘ NIE KIEROWCY TYLKO W KASIE. MÓWISZ GDZIE JEDZIESZ I OFF U GO!!! KIEROWCA DOSTAJE VOUCHER I WIEZIE CIĘ GDZIE CHCESZ…
PO DOTARCIU DO NEW ASIA HERITAGE HOTEL (newasiaheritagehotel@yahoo.com) ok. 00:30 OKAZAŁO SIĘ, ŻE NIE MA ZAREZERWOWANEGO PRZEZ NAS DAWNO TEMU POKOJU Z ŁAZIENKĄ I BALKONEM, ALE „DON’T WARRY”, DOSTANIECIE PAŃSTWO LEPSZY TYLE ŻE BEZ BALKONU, A JEŚLI BĘDZIECIE CHCIELI, TO JUTRO ZROBIMY ZAMIANĘ. OK? OCZYWIŚCIE, ŻE OK, „WE R EASY”. TERAZ NAJWAŻNIEJSZĄ DLA NAS SPRAWĄ JEST ZOSTAWIENIE BAMBETLI I WYSKOCZENIE NA PÓŹNĄ KOLACJĘ (NO BO O TEJ GODZINIE TO CHYBA NIE JEST NAWET BARDZO WCZESNE ŚNIADANIE).
CHWILĘ PÓŹNIEJ SKIEROWANI W ODPOWIEDNIM KIERUNKU POSZLIŚMY COŚ WSTRZĄCHNĄĆ, DO JAK SIĘ OKAZAŁO POŁOŻONEJ O KILKASET METRÓW DALEJ JADŁODAJNI JAYA.
CHYBA HINDUSKIEJ OTWARTEJ 7/24. ZAORDYNOWALIŚMY PYSZNIE WYGLĄDAJĄCY RYŻ Z KRABEM, „BABY” KALMARY I OŚMIORNICZKI, PODROBY (JAJA?, ALE CZYJE… :)) MAKARON Z KREWETKAMI I JAKIEŚ PODEJRZANE ZAPUSZKOWANE PICIE. OKROPNE. NIE DAŁO SIĘ SPOŻYĆ. TO WSZYSTKO KOSZTOWAŁO 31,6 RM (~ US$ 9,75)
.
.
.