31.12.2014 – SYLWEK W GEORGE TOWN

.

SKORO ŚWIT, O 12:00 OBUDZIŁ NAS RECEPCJONISTA Z INFO, ŻE NASZ POKÓJ Z BALKONEM CZEKA. TROCHĘ ODESPANI, CHOCIAŻ PORANNE ODGŁOSY ZE ZNAJDUJĄCEGO SIĘ POD NAMI SKRZYŻOWANIA ZMUSIŁY NAS DO UŻYCIA ZATYCZEK ZROBILIŚMY PRZEPROWADZKĘ DO RZECZYWIŚCIE ZNACZNIE MNIEJSZEGO, ALE ZA TO MAJĄCEGO BALKONIK POKOJU. NO TO MAMY GDZIE PIĆ WIECZORNEGO, PODSUMOWUJĄCEGO DRINKA (PAMIĘTACIE ORŁY Z BOSTONU?).

GEORGETOWN – W CHIŃSKIEJ ŚWIĄTYNI
GEORGETOWN – W CHIŃSKIEJ ŚWIĄTYNI

.

Z HOTELU WYSZLIŚMY PÓŹNO, KOŁO 14:00. UDAŁO NAM SIĘ ZWIEDZIĆ KILKA CHIŃSKICH ŚWIĄTYŃ: KUAN YIN TEMPLE I  HOCK TEIK CHENG SIN TEMPLE

MUZEUM KHOO KONGSI – DOM I ŚWIĄTYNIĘ JEDNEGO Z NAJPOTĘŻNIEJSZYCH CHIŃSKICH KLANÓW,  TROCHĘ STAREGO MIASTA I JEDNĄ JADŁODAJNIĘ, GDZIE URACZYLIŚMY SIĘ OSTRYGAMI W OMLECIE

.

GEORGE TOWN – OMLET Z OSTRYGAMI
GEORGE TOWN – OMLET Z OSTRYGAMI

.

TERAZ TRZEBA JUŻ BYŁO POWOLI PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA NOCNE NOWOROCZNE BALOWANIE. WRÓCIWSZY DO HOTELU CHWILKĘ SIĘ ZDRZEMNĘLIŚMY I POSZLIŚMY DO AUTOBUSU, MAJĄCEGO NAS ZAWIEŹĆ NA KTÓRĄŚ Z PLAŻ, NA KTÓREJ COŚ SIĘ DZIEJE.  PONOĆ TRZEBA TO ROBIĆ WCZEŚNIEJ, BO MOŻE BYĆ PROBLEM Z TRANSPORTEM. WSZYSTKIE AUTOBUSY JADĄCE W INTERESUJĄCYM NAS KIERUNKU STARTUJĄ Z MIEJSCA ZWANEGO KOMTAR (CENTRALNEGO DWORCA AUTOBUSOWEGO). NA PLAŻE JEŻDŻĄ n-ry 101, 102, 103. UWAGA WAŻNE !!!: TUTAJ W AUTOBUSACH KIEROWCY NIE MAJĄ MOŻLIWOŚCI WYDANIA RESZTY. TRZEBA MIEĆ ZAWSZE PRZY SOBIE ODPOWIEDNIĄ ILOŚĆ DROBNYCH.

PO DRODZE DO W/W DWORCA UDAŁO NAM SIĘ NARESZCIE NATRAFIĆ NA WODĘ SODOWĄ. OD SAMEGO POCZĄTKU NIE POTRAFIMY KUPIĆ MINERALNEJ Z GAZEM, NIESTETY…
WSIEDLIŚMY DO AUTOBUSU I POSZLIŚMY BY NAS ZAWIÓZŁ GDZIEŚ GDZIE BYŁOBY DUŻO LOKALSÓW.  ZAPŁACILIŚMY PO 2,70 RM /os (NAJWYŻSZA CENA) I RUSZYLIŚMY. PO OKOŁO GODZINNEJ JEŹDZIE DOJECHALIŚMY DO OSTATNIEGO PRZYSTANKU NIE WIDZĄC NIGDZIE ODPOWIADAJĄCEGO NAM MIEJSCA. KIEROWCA ZASUGEROWAŁ MĄDRZE, BYŚMY SIĘ PRZESIEDLI DO INNEGO, SZYBCIEJ ODJEŻDŻAJĄCEGO POJAZDU I DOJECHALI DO PLAŻY BATU FERINGGI BEACH.  PODSZEDŁ NAWET Z NAMI DO TEGO BUSU I POWIEDZIAŁ SZOFEROWI,  ŻEBY NAS WYSADZIŁ PRZY PLAŻY FERINGGI.
JEDZIEMY. JA PISZĘ BLOGA A WOMBAT SIĘ ROZGLĄDA I W PEWNEJ CHWILI STWIERDZA, ŻE JESTEŚMY ZA DALEKO. MÓWIĘ JEJ, ŻE TO NIEMOŻLIWE. A ONA SWOJE … PRZEJECHALIŚMY NASZ PRZYSTANEK. POSZEDŁEM DO KIEROWCY I PYTAM JAK DALEKO DO PLAŻY. A ON MI MÓWI: PLAŻA, DAWNO JĄ MINĘLIŚMY … MÓWIĘ MU,  ŻE PRZECIEŻ MIAŁ NAM POWIEDZIEĆ GDZIE WYSIADAĆ. ON NA TO, ŻE TAK TO PRAWDA, KOLEGA MU MÓWIŁ, ALE ON ZAPOMNIAŁ O NAS… SORRY… NO CÓŻ, NO COMMENTS…
WSIEDLIŚMY I BIEGIEM LECIMY DO PRZYSTANKU BY JECHAĆ W PRZECIWNĄ STRONĘ. JEST JUŻ 22:45. NA PRZYSTANKU CZEKA OKOŁO 10 OSÓB. RUCH NA ULICACH MIASTA SPORY, ALE NIE PRZERAŻAJĄCY. PO JAKIMŚ CZASIE NADJEŻDŻA AUTOBUS. WSZYSCY HYCAJĄ DO KOLEJKI, LECZ KIEROWCA ZATRZYMUJE POJAZD 20 m PRZED PRZYSTANKIEM, WYPUSZCZA WYSIADAJĄCYCH I ODJEŻDŻA …
TERAZ JASNE STAJĄ SIĘ OSTRZEŻENIA PRZED ZBYT PÓŹNYM PRZEMIESZCZANIEM SIĘ AUTOBUSAMI PO MIEŚCIE. PÓŁNOC CORAZ BLIŻEJ A MY JESTEŚMY W NIEZNANYM MIEJSCU. DO TEGO, WAŻNE !!! TRANSPORT AUTOBUSAMI PRZESTAJE DZIAŁAĆ O 24:00. HMMMM…. BŁYSKAWICZNIE WPROWADZAMY W ŻYCIE KONCEPCJĘ WOMBATA. OLAĆ PLAŻE I WRÓCIĆ SIĘ NA STARÓWKĘ BY TAM, KOŁO DAWNYCH PRZYSTANI SKUPIAJĄCYCH ZBUDOWANE NA PALACH CHATY KLANÓW CHIŃSKICH RYBAKÓW POWITAĆ NOWY ROK…

PRZEBIEGAMY NA DRUGĄ STRONĘ ULICY I SIADAMY NA ŁAWECZCE PRZYSTANKOWEJ. TU NIE MA KOLEJKI. PO KILKUNASTU MINUTACH NADJEŻDŻA AUTOBUS. PUŚCIUTKI. WSIADAMY. CHCEMY PŁACIĆ. BILETY KOSZTUJĄ 2, 80 RM A MY MAMY NAJMNIEJSZY NOMINAŁ 20 RM. KIEROWCA POKAZUJE NAPIS MÓWIĄCY, ŻE TRZEBA DAWAĆ ZGODNE KWOTY. RESZTY SIĘ NIE WYDAJE. PASAŻER SAM WRZUCA ODPOWIEDNIĄ ILOŚĆ GOTÓWKI DO SPECJALNEGO OTWORU, A SZOFER TYLKO PODAJE BILET… NO PLASTICK, SORKI … KAŻE NAM WYSIĄŚĆ. JAKAŚ MŁODA CHIŃSKA PARA USIŁUJE NAM POMÓC ROZMIENIAJĄC PIENIĄDZE – CHEARS GUYS – ALE NIE MAJĄ WYSTARCZAJĄCEJ KASIORKI. WK….. OPUSZCZAMY POJAZD FIRMY RAPID BUS. IDZIEMY SZUKAĆ MIEJSCA GDZIE BY NAM ROZMIENIONO KASKĘ. NAWET SZYBKO NAM IDZIE. ALE JEST JUŻ BARDZO BLISKO PÓŁNOCY. NA DOJAZD DO CENTRUM POTRZEBA PRZYNAJMNIEJ Z 15 min., NIE WIADOMO TEŻ KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ŚRODEK LOKOMOCJI. PONIEWAŻ WKOŁO JEST MASA LUDZI I JESTEŚMY NA JAKIEJŚ PROMENADZIE  WPROWADZAMY W ŻYCIE KOLEJNĄ KONCEPCJĘ WOMBATA BY POWITAĆ NOWY ROK TUTAJ.

.

GEORGE TOWN – GURNEY DR. HAWKER CENTRE TUŻ PRZED PÓŁNOCĄ
GEORGE TOWN – GURNEY DR. HAWKER CENTRE TUŻ PRZED PÓŁNOCĄ

.

ZNAJDUJEMY SIĘ W OGROMNEJ JADŁODAJNI (GURNEY DR. HAWKER CENTRE) POD GOŁYM NIEBEM. MA CHYBA ZE 100 RÓŻNYCH KRAMÓW Z JEDZENIEM. AZJATYCKIM OCZYWIŚCIE. DLA BARDZIEJ WYBREDNYCH JEST OBOK MAC-SHIT CO MA SWOJE PLUSY, BO JEST SIĘ GDZIE „OCZYŚCIĆ”. PRZESZLIŚMY CAŁOŚĆ WZDŁUŻ I WSZERZ WYBIERAJĄC NAJLEPIEJ NASZYM ZDANIEM WYGLĄDAJĄCE ŻAREŁKO SERWOWANE PRZEZ DWÓCH INDIAN, CHYBA. WIDAĆ, ŻE JEST TUTAJ ZNANY, BO MIAŁ WYWIESZONĄ NAD GŁOWĄ PŁACHTĘ Z JAKIEGOŚ TUTEJSZEGO CZYTADŁA Z OGROMNYM ARTYKUŁEM. PONIEWAŻ BYLI TO HINDUSI PIWO MUSIAŁEM KUPIĆ OBOK. CENA ALKOHOLU TUTAJ PRZYPRAWIA O ZAWRÓT GŁOWY,  CO WSZYSCY BLOGERZY ZGODNIE POTWIERDZAJĄ. MAŁA PUSZKA TIGER BEER 330 ml KOSZTUJE CO NAJMNIEJ 7 RM CZYLI PONAD US$ 2. KIEDY WRESZCIE USIEDLIŚMY DO NOWOROCZNEJ STRAWY BYŁO 10 min. DO PÓŁNOCY.

JEDZENIE LEPIEJ WYGLĄDAŁO NIŻ SMAKOWAŁO NIESTETY. ZA DWIE DUŻE PORCJE ZAPŁACILIŚMY 45 RM tj. PONAD US$ 14. DOSTALIŚMY m.in. OŚMIORNICĘ, DUŻE  KREWETKI, ŚREDNIEJ WIELKOŚCI KALMARY, KULKI RYBNE I JAJKO. TO WSZYSTKO, ŁĄCZNIE Z JAJCEM W PANIERCE POLANE JAKIMŚ SŁODKO KWAŚNYM SOSEM. JAKO JARZYNA ZIELONY OGÓREK POKROJONY W CIENKIE SŁUPKI. DOBRE, ALE NIE NADZWYCZAJNE…

.

NASZ NOWOROCZNY TALERZ
NASZ NOWOROCZNY TALERZ

.

BYLIŚMY W TRAKCIE KONSUMOWANIA TYCH DOBROCI, GDY WYBIŁA 24:00. NIE ZROBIŁO TO ŻADNEGO WRAŻENIA NA KIMKOLWIEK. WSZYSCY DALEJ JEDLI CIAMKAJĄC LUB NIE. ŻADNYCH RACY, SZTUCZNYCH OGNI, CZEGOKOLWIEK. ZASTOSOWANO SIĘ TUTAJ CHYBA DO OSTATNIO POPULARNEGO W POLSCE HASŁA: „NIE STRZELAM W SYLWESTRA 2014”. TROCHĘ DALEKO OD KRAJU, ALE HASŁO TUTAJ DOTARŁO I WSZYSCY SIĘ DO NIEGO ZASTOSOWALI… TEN BRAK HAŁASU I OGNI SZTUCZNYCH TROCHĘ ZNIWELOWAŁ NASZĄ ZŁOŚĆ SPOWODOWANĄ TYM, ŻE NIE DOTARLIŚMY DO JAKIEGOŚ FAJNIEJSZEGO SYLWESTROWEGO MIEJSCA.  ?

TERAZ TRZEBA BYŁO TYLKO JAKOŚ WRÓCIĆ SIĘ DO HOTELU. MOŻNA BYŁO WZIĄĆ TARYFĘ ZA 30 RM, ALE DOSZLIŚMY DO WNIOSKU, ŻE W RAMACH PRZESTAWANIA SIĘ NA CZAS AZJATYCKI MOŻEMY PODEJŚĆ TROCHĘ BLIŻEJ DOMU. DO PRZEJŚCIA MIELIŚMY 15 PRZYSTANKÓW AUTOBUSOWYCH – 4,3 km – ALE NIE BYŁO JASNE JAKIE SĄ MIĘDZY NIMI ODLEGŁOŚCI. TE, ZNANE NAM BYŁY ODDALONE OD SIEBIE JAKIEŚ 300 m. ZACZĘLIŚMY IŚĆ … SZLIŚMY, SZLIŚMY, SZLIŚMY, AŻ DOSZLIŚMY PO 1:45 godz….

.

>     ZOBACZ FOTY     <

.

.

Komentarze

Dodaj komentarz