.
RANKIEM WSIEDLIŚMY DO AUTOBUSU MAJĄCEGO NAS ZAWIEŹĆ NA ODKRYTE PRZEZ ANGLIKÓW WZGÓRZA, GDZIE MOGLI WYPOCZYWAĆ PO MĘCZĄCYM UPALE.
CAMERON HIGHLANDS SŁYNĄ Z HERBATY.
AUTOBUS MIAŁ NAS DOWIEŚĆ W 4 GODZINY. JECHALIŚMY JEDNAK OKOŁO 7. MAŁO SYMPATYCZNY KIEROWCA ZATRZYMYWAŁ SIĘ WIELOKROTNIE BIORĄC MIEJSCOWĄ LUDNOŚĆ. JAZDA DŁUŻYŁA SIĘ NIEMIŁOSIERNIE. POMYŚLAŁAM, ŻE CHYBA NIE POWINNIŚMY PORUSZAĆ SIĘ AUTOBUSAMI, BO CO AUTOBUS TO PROBLEM.
.
W KOŃCU DOJECHALIŚMY. ZOSTAŁAM NA DWORCU Z BAGAŻAMI, A PIETRUSZKA POSZEDŁ SZUKAĆ HOTELU. PO CHWILI WRÓCIŁ WIELCE URADOWANY I DUMNY MÓWIĄC, JAKI ŚWIETNY I DOŚĆ TANI NOCLEG ZNALAZŁ ZA 100 RM.
LEKKO MNIE ZAMUROWAŁO, ALE IDZIEMY. BARDZO CZYSTY POKÓJ, MALUTKI BALKONIK I PRZEMIŁA POLSKA PARA W RECEPCJI.
PODRÓŻUJĄ O JAKIEGOŚ CZASU NA ZASADZIE WOLONTARIATU. TO ZNACZY PODEJMUJĄ PRACĘ ZA WIKT I MIESZKANIE. POOGLĄDAJĄ, CO MOŻNA I JADĄ DALEJ. W PLANACH MIELI AUSTRALIĘ I NOWĄ ZELANDIĘ. W AUSTRALII JUŻ CZEKAŁA NA NICH PRACA.
PO ZAINSTALOWANIU SIĘ W HOTELU (HOSTELU) – CH TRAVELS INN POSZLIŚMY OBEJRZEĆ TANAH RATA
MIASTECZKO TWORZĄ W ZASADZIE DWA WIELOPIĘTROWE DŁUGIE BUDYNKI Z PODCIENIAMI, TARG Z UBRANIAMI, DWORZEC AUTOBUSOWY, PARĘ ROZPOCZĘTYCH BUDÓW. W PODCIENIACH ZNAJDUJĄ SIĘ SKLEPY, RESTAURACJE ORAZ DUŻO GESTHOUSÓW, CZYLI HOSTELI. PIETRUSZKA SIĘ ZDZIWIŁ, BO SĄDZIŁ, ŻE TEN NASZ TO JEDYNY W MIEŚCIE. SPRAWDZILIŚMY W NICH CENY. NASZ HOSTEL PLASOWAŁ SIĘ W POZYCJI CENOWEJ SHERATONA. MORAŁ STĄD TAKI SZUKAJĄC NOCLEGU NIE WYNAJMUJ NIGDY W PIERWSZYM HOSTELU CZY HOTELU POKOJU, SPRAWDŹ NASTĘPNE. A JAK MIMO TO PRZEPŁACISZ TO SIĘ NIE MARTW, ZDARZA SIĘ.
ZASZLIŚMY DO POLECANEJ PRZEZ POLSKA PARĘ RESTAURACJI HINDUSKIEJ O NAZWIE KUMAR.
.
RZECZYWIŚCIE JEDZENIE BYŁO DOBRE. SMAŻONA W CAŁOŚCI MAŁA RYBA, CIECIERZYCA, ZIELONE WARZYWA, KURCZAK, SER TOFU, JAJKO – RAZEM KOSZTOWAŁO 27 RM. KUPILIŚMY WODĘ GAZOWANĄ I WRÓCILIŚMY DO HOTELU. TANAH RATA JEST MAŁĄ MIEJSCOWOŚCIĄ I NIE MA ZA BARDZO, CO W NIEJ ROBIĆ. OCZYWIŚCIE, MIŁOŚNIKOM WSPINACZEK I GÓRSKICH SPACERÓW TE TERENY BĘDĄ ODPOWIADAŁY.
ZA RADĄ POLSKIEJ DZIEWCZYNY WYBRALIŚMY SIĘ DO CAMERON TEA VALLEY, TEA HOUSE, NAJBLIŻEJ POŁOŻONEJ PLANTACJI HERBATY, ODLEGŁEJ 10 KM OD MIASTECZKA.
PIERWSZY TAKSÓWKARZ CHCIAŁ 15RM, ALE JUŻ Z DRUGIM USTALILIŚMY CENĘ 10 RM.
PLANTACJA HERBATY TO ROZLEGŁE ZIELONE POLA PODZIELONE ŚCIEŻKAMI. DRZEWA HERBACIANE SĄ DO TEGO STOPNIA PRZYCINANIE, ŻE MAJĄ WYGLĄD ROZŁOŻYSTYCH KRZEWÓW. Z DAMSKIEGO PUNKTU WIDZENIA WYGLĄDA TO TROCHĘ JAK CIENKI MATERIAŁ POKRYTY WELUROWYMI PLAMAMI W RÓŻNYCH ODCIENIACH ZIELENI. WIDOK PLANTACJI JEST ŁAGODNY, SPOKOJNY, KOJĄCY.
PRZY PLANTACJI ZNAJDUJE SIĘ SKLEP ORAZ ROZLEGŁY TARAS Z BUFETEM.
MOŻNA DEGUSTOWAĆ RÓŻNE HERBATY, A DO TEGO JESZCZE ZASZALEĆ NA SŁODKO. NAJBARDZIEJ KUSZĄCE BYŁY OCZYWIŚCIE TRUSKAWKOWE TORTY W TRUSKAWKOWYM KOLORZE Z BIAŁĄ MASĄ.
WZIĘLIŚMY 3 RÓŻNE HERBATY, W TYM JEDNĄ Z MLEKIEM. WSZYSTKIE DOBRE, ALE CHYBA NAJLEPSZA O SMAKU MASALI.
PONIEWAŻ NIE BYŁO ŻADNEGO POWROTNEGO TRANSPORTU ZDETERMINOWANI ROZPOCZĘLIŚMY 10 KILOMETROWĄ DROGĘ DO DOMU.
.
PO UPŁYWIE DWÓCH KILOMETRÓW ULITOWAŁA SIĘ NAD NAMI JAKAŚ TAKSÓWKA.
WIECZOREM JESZCZE RAZ OBESZLIŚMY MIASTECZKO TESTUJĄC JEDZENIE U KOLEJNEGO HINDUSA W RESTAURACJI BUNGA SURIA – Z MIERNYM SKUTKIEM.
PROGRAM WYCIECZKI NASTĘPNEGO OBEJMOWAŁ WEJŚCIE NA WIEŻĘ WIDOKOWĄ NAJWYŻSZEGO WZNIESIENIA W CAMERON HIGHLANDS, PRZEJŚCIE OMSZAŁYM LASEM, POZNANIE TECHNOLOGII PRODUKCJI HERBATY, WIZYTĘ NA FARMIE MOTYLI I FARMIE TRUSKAWEK.
OFF-ROADOWYMI SAMOCHODAMI ZAWIEZIONO NAS NA WZNIESIENIE GDZIE STAŁA WIEŻA WIDOKOWA.
.
NIESTETY MGŁA UNIEMOŻLIWIŁA JAKIKOLWIEK WIDOK. W TRAKCIE DROGI NA PLANTACJĘ PRZEWODNIK OBJAŚNIŁ NAM PROCES OBRÓBKI LIŚCI HERBATY. LIŚCIE ZBIERANE SĄ MASZYNOWO. MECHANICZNE NOŻYCE DOSTOSOWANE WIELKOŚCIĄ DO ŚCIEŻEK MIĘDZY KRZEWAMI TNĄ LIŚCIE. TAM GDZIE NOŻYCE NIE SĄ W STANIE SIĘ DOSTAĆ ODBYWA SIĘ RĘCZNY ZBIÓR. ZBIERACZAMI SĄ NISKOPŁATNI EMIGRANCI Z BIEDNYCH SĄSIEDNICH KRAJÓW. MIESZKAJĄ NA PLANTACJI W DREWNIANYCH DOMACH NA PALACH. NIE MUSZĄ PŁACIĆ CZYNSZU I PRĄDU.
ZEBRANE I POSEGREGOWANE LIŚCIE ROZGNIATA SIĘ W SPECJALNEJ MASZYNIE DO ROZGNIATANIA. NASTĘPNIE SIĘ JE UTLENIA I SUSZY. MASZYNY SĄ BARDZO STAREJ DATY, ALE CIĄGLE JESZCZE PRACUJĄ. ZDEGUSTOWALIŚMY KOLEJNĄ HERBATĘ WRAZ KANAPKĄ I POSZLIŚMY DO OMSZAŁEGO LASU. STROMĄ ŚCIEŻKĄ WSPINALIŚMY SIĘ W GŁĄB NAJSTARSZEJ FORMACJI LEŚNEJ, JEŚLI WIERZYĆ PRZEWODNIKOWI.
LAS BYŁ BUJNY, WILGOTNY, SOCZYSTY …
Z DRZEW WE WSZYSTKICH ODCIENIACH ZIELENI ZWISAŁY GAŁĘZIE, KTÓRE TAK JAK KONARY POKRYTE BYŁY AKSAMITNYM MCHEM. RÓŻNEGO RODZAJU PNĄCZA, TRAWY ZAGRADZAŁY DROGĘ. PRZEZ GĄSZCZ KRZEWÓW ZACZĘŁO PRZEŚWITYWAĆ SŁOŃCE.
CAŁOŚĆ BYŁA BAJKOWA. TAK CHYBA WYGLĄDAJĄ ZACZAROWANE LASY GDZIE MIESZKAJĄ ELFY.
NIE ZWIEDZALIŚMY FARMY MOTYLI UZNAJĄC, ŻE NIE JEST CIEKAWA. OCENĘ TAKA ZAWDZIĘCZAMY NASZEJ POLSKIEJ INFORMATORCE POTWIERDZONEJ PRZEZ TYCH, KTÓRZY FARMĘ OBEJRZELI. FARMA TRUSKAWEK WYGLĄDAŁA GORZEJ ANIŻELI NASZE SZKLARNIE Z TRUSKAWKAMI, A DO TEGO SADZONKI POCHODZIŁY Z HOLANDII!!
CAŁA WYCIECZKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ OKOŁO 14-tej, WIĘC SPOKOJNIE ZDĄŻYLIŚMY NA AUTOBUS O 16-tej. POJAZD, KTÓRY PODJECHAŁ MIAŁ CHYBA NAJWIĘKSZE SIEDZENIA NA ŚWIECIE. WYGLĄDAŁY JAK FOTELE W SALONIE. TUTAJ Z AUTOBUSAMI JEST TAK, ŻE ALBO JEST SUPER KOMFORTOWY, ALBO SIĘ ROZPADA. PO NIECAŁYCH 4 GODZINACH JAZDY BYLIŚMY W KL. Z DWORCA AUTOBUSOWEGO PUDU TAKSÓWKĄ ZA 30 RM (PIERWSZY TAKSÓWKARZ CHCIAŁ 47RM) DOJECHALIŚMY DO D’GARDEN HOTEL. ZOSTAWILIŚMY BAGAŻE I POSZLIŚMY OBEJRZEĆ DZIELNICĘ. ULICE WOKÓŁ HOTELU PEŁNE BYŁY RESTAURACJI, ULICZNYCH JADŁODAJNI, BARÓW, SKLEPÓW. WSZYSTKO OTWARTE DO 24-tej/1-szej W NOCY. ZJEDLIŚMY KOLACJĘ W JEDNEJ Z JADŁODAJNI ŻYCZLIWIE ZAGADYWANI PRZEZ MIEJSCOWYCH.
.
PORÓWNANIE CEN W MALEZJI Z POLSKIMI OPIERA SIĘ MNIEJ WIĘCEJ NA PRZELICZNIKU 1;1.
1 ZŁ TO OKOŁO 0,890-0,900 RANGITA. KOLACJA DLA DWÓCH TO MNIEJ WIĘCEJ 45-55 RM, OCZYWIŚCIE W ZALEŻNOŚCI OD TEGO, CO JESZ.
.
.
.