.
OSTATNIEGO DNIA W LUANG PRABANG POZOSTAŁO NAM JESZCZE DO ZOBACZENIA MUZEUM I ŚWIĄTYNIA KRÓLEWSKA.
MUZEUM JEST PŁATNE 30 000 KIP / os. NAJPIERW WESZLIŚMY DO KRÓLEWSKIEJ ŚWIĄTYNI WAT XIENG THONG, Z KTÓREJ ZABRANO SZMARAGDOWEGO BUDDĘ.
BARDZO BOGATO ZDOBIONA ZEWNĄTRZ I WEWNĄTRZ. W MUZEUM ODTWORZONO POMIESZCZENIA ZAJMOWANE PRZEZ RODZINĘ KRÓLEWSKĄ. SALĘ AUDIENCJI Z MALOWIDŁAMI NA ŚCIANACH, GABINET KRÓLA, JADALNIĘ, SYPIALNIE, POKÓJ DZIECIĘCY. NA ŚCIANACH WISZĄ PORTRETY RODZINY KRÓLEWSKIEJ. OCZYWIŚCIE JEST SZEREG INNYCH PRZEDMIOTÓW SŁUŻĄCYCH RODZINIE KRÓLEWSKIEJ CZY DO UŻYTKU CZY TEŻ OZDOBY. BYŁY TEŻ PODARUNKI DLA WŁADCY.
Z POLSKI MALUTKA REPLIKA MIECZA KRÓLEWSKIEGO.
MNIE BARDZO PODOBAŁY SIĘ SZTYCHY OPOWIADAJĄCE LEGENDĘ O JEDNYM KSIĘCIU, KTÓRY POZBYŁ SIĘ BIAŁEGO SŁONIA MAJĄCEGO MAGICZNĄ MOC I CO GO ZA TO SPOTKAŁO I JAK SIĘ WSZYSTKO DOBRZE SKOŃCZYŁO.
W OGLĄDANYCH WNĘTRZACH NIE MA PRZEPYCHU, WIDAĆ WPŁYWY KULTURY ZACHODU. ZASTANAWIAM SIĘ CZY WYNIKAŁO Z POTRZEBY ZBLIŻENIA SIĘ DO INNEJ KULTURY, OTWARCIA NA NIĄ CZY TEŻ Z OSOBISTEGO ZACHŁYŚNIĘCIA SIĘ KRÓLA ZACHODEM, CO SIĘ WIELU ZDARZAŁO.
OBEJRZELIŚMY TEŻ SAMOCHODY KRÓLEWSKIE. WIELKIE AMERYKAŃSKIE KRĄŻOWNIKI SZOS – DARY PREZYDENTA STANÓW ZJEDNOCZONYCH, ZASTANAWIAJĄC SIĘ, CO BY TO BYŁO GDYBY TAKIM WIELKOLUDEM ZAPARKOWAĆ NA NASZYM MAŁYM PLACYKU.
.
UDALIŚMY SIĘ POTEM DO LOKALU O NAZWIE UTOPIA. JEGO REKLAMA JEST ROZWIESZONA NA SŁUPACH I JUŻ KIEDYŚ GO OGLĄDALIŚMY. CHCIELIŚMY TAM WYPIĆ POŻEGNALNY KOKTAJL ZE ŚWIEŻYCH OWOCÓW. KTOŚ, KTO WYMYŚLIŁ TO MIEJSCE I JEGO WYSTRÓJ MIAŁ BEZ WĄTPIENIA PRZEBŁYSK GENIUSZU. LOKAL WŚRÓD DRZEW I KRZEWÓW Z WIDOKIEM NA MEKONG. DEKORACJE TO BOMBY, MOTOCYKLE ZNAKOMICIE WKOMPONOWANE W PRZYRODĘ DO TEGO NISKIE STOLIKI, PRZY KTÓRYCH SIĘ LEŻY A W NAJGORSZYM WYPADKU SIEDZI JAK NA LEŻAKU. NAJLEPSZA JEST CZĘŚĆ, Z KTÓREJ JEST WIDOK NA RZEKĘ. WSZYSCY LEŻĄ, SŁUCHAJĄ MUZYKI, PISZĄ, DRZEMIĄ. PANUJE ATMOSFERA TOTALNEGO SPOKOJU I BŁOGOŚCI. CZYSTA UTOPIA. NIE WIEM TYLKO CZY TO MIEJSCE WIECZOREM NIE ZAMIENIA SIĘ W HAŁAŚLIWY LOKAL. TAKIE MIEJSCA MAJĄ SWOJĄ CENĘ – 32 000 KIP ZA DWA KOKTAJLE OWOCOWE. CZEKALIŚMY 25 MINUT NA PODANIE. OBSŁUGA, JAK W WIELU MIEJSCACH W LAOSIE NIE JEST SZYBKA ANI SPRAWNA.
WSTĄPILIŚMY JESZCZE DO WAT AHAM, KTÓREJ NIE WIEDZIEĆ CZEMU, NIE OBEJRZELIŚMY DO TEJ PORY, MIMO, ŻE BYŁA OBOK NASZEGO DOMU.
.
NA POŻEGNANIE POSZLIŚMY NA RYBĘ Z GRILLA DO NASZEGO PRZEJŚCIA ZABIERAJĄC RESZTKĘ WINA. WZIĘLIŚMY DWIE RYBY ZA 30 000 KIP I PORCJĘ JARZYN ZA JAK ZWYKLE 15 000 KIP. WYMIENILIŚMY POGLĄDY Z NIEMCAMI SIEDZĄCYMI PRZY NASZYM STOLIKU.
.
JAZDA NA DWORZEC AUTOBUSOWY TO NIE PROBLEM. ZAWSZE JAKIŚ TUK-TUK SIĘ ZNAJDZIE. CENĘ TRZEBA TROCHĘ PONEGOCJOWAĆ. MY PŁACILIŚMY 20 000 KIP ZA DWIE OSOBY.
DWORCE AUTOBUSOWE W LAOSIE, MOŻE POZA VANG VIENG POŁOŻONE SĄ DOŚĆ DALEKO OD CENTRUM, CO TRZEBA MIEĆ NA UWADZE JAK I TO, ŻE AUTOBUSY ODCHODZĄ Z RÓŻNYCH DWORCÓW W MIEŚCIE.
.
ODJECHALIŚMY O godz. 21:30. NA DWORCU TRZEBA BYĆ O 20-tej. AUTOBUS PRZYSTANĄŁ O 00:30 W NOCY PRZY RESTAURACJI. DOSTALIŚMY ROSÓŁ Z MAKARONEM, W KTÓRYM BYŁY KAWAŁKI KURCZAKA PRZYRZĄDZANIE W RÓŻNY SPOSÓB, MAKARON, WARZYWA. BYŁA TO JEDNA Z LEPSZYCH ZUP, JAKIE TUTAJ JADŁAM. PO DRODZE AUTOBUS ZATRZYMAŁ SIĘ W VANG VIENG. JEDNI WYSIADALI, DRUDZY WSIADALI. PRZYJECHALIŚMY Z CO NAJMNIEJ PONAD GODZINNYM OPÓŹNIENIEM, ALE MYŚLĘ, ŻE NIKOMU TO NIE PRZESZKADZAŁO, BO JEST RÓŻNICA MIĘDZY TYM CZY SIĘ ŚPI DO 5:30 CZY DO 6:45 …
.
.
.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.