.

ODESPANI WSTALIŚMY TROCHĘ WCZEŚNIEJ. CZEKAŁA NAS BOWIEM CAŁODNIOWA WYCIECZKA WYNAJĘTĄ POPRZEZ RECEPCJĘ HOTELU TAKSÓWKĄ.

ZESZLIŚMY NA ŚNIADANIE DO POŁĄCZONEJ Z NASZYM HOTELEM MAŁEJ RESTAURACYJKI. POPROSILIŚMY O LOKALNE ŻAREŁKO, DODAJĄC DO NIEGO KUPIONE POPRZEDNIEGO DNIA AWOKADO. PO ZUPEŁNIE NIEZŁYM JEDZONKU, USIŁOWALIŚMY ZNALEŹĆ CHĘTNYCH NA WYCIECZKĘ PO OKOLICZNYCH POPRZEDNICH STOLICACH TEGO REGIONU BIRMY. CHODZIŁO NAM O ZMNIEJSZENIE KOSZTÓW TEJ WYPRAWY POPRZEZ ZWIĘKSZENIE ILOŚCI WYCIECZKOWICZÓW. CENA TAKIEJ CAŁODNIOWEJ PODRÓŻY TAKSÓWKĄ JEST STAŁA – WYNOSI 35 000 KICIUSIÓW, NIEZALEŻNIE OD ILOŚCI PASAŻERÓW W AUCIE.

NIESTETY NIKT NIE MIAŁ OCHOTY Z NAMI JECHAĆ.

WSKOCZYLIŚMY DO TAKSÓWKI I POPROSILIŚMY O ZATRZYMANIE SIĘ PO DRODZE PRZY JAKIMŚ KANTORZE. PIERWSZY NAPOTKANY MIAŁ ZŁY KURS WIĘC ODPUŚCILIŚMY. WTEDY KIEROWCA ZAPROPONOWAŁ NAM INNY, ZNAJOMY KANTOR. TAM CENA BYŁA ZDECYDOWANIE LEPSZA.

JADĄC USTALILIŚMY CO CHCEMY SOBIE ZOBACZYĆ I UZGODNILIŚMY, ŻE WIECZOREM PO POWROCIE DAMY ZNAĆ CZY JESTEŚMY ZAINTERESOWANI WYCIECZKĄ PO ZABYTKACH MANDALAY NASTĘPNEGO DNIA.

PIERWSZY POSTÓJ MIELIŚMY JESZCZE W MANDALAY. OBOK ŚWIĄTYNI MAHAMUNI BUDDA KIEROWCA POKAZAŁ NAM BARDZO CIEKAWE MIEJSCE. POŁĄCZENIE SKLEPU Z MUZEUM I WARSZTATAMI RZEMIEŚLNICZYMI. TUTAJ PRZEBRANY ZA KRÓLA JEDNEGO Z OKOLICZNYCH PLEMION STRASZYŁEM CHWILĘ TURYSTÓW I OKOLICZNĄ DZIECIARNIĘ.

 

MONASTYR MAHAR GANDAR YONE - MNICH ODDAJE CZĘŚĆ SWOJEJ DZIENNEJ RACJI BIEDNYM
MONASTYR MAHAR GANDAR YONE – MNICH ODDAJE CZĘŚĆ SWOJEJ DZIENNEJ RACJI BIEDNYM

.

KOLEJNYM MIEJSCEM DO KTÓREGO DOTARLIŚMY, MONASTYR MAHAR GANDAR YONE LEŻY W AMARAPURZE, NA PRZEDMIEŚCIACH MANDALAY. AMARAPURA BYŁA DO 1823 REZYDENCJĄ KRÓLEWSKĄ I STOLICĄ KRAJU. SKIEROWALIŚMY SIĘ NATYCHMIAST DO TEJ CZĘŚCI MONASTYRU, W KTÓREJ JEST STOŁÓWKA MNICHÓW – GŁÓWNA ATRAKCJA TEGO MIEJSCA. KAŻDEGO DNIA O 10:30 TYSIĄCE ŻYJĄCYCH W MONASTYRZE MNICHÓW UDAJE SIĘ NA SWÓJ JEDYNY CODZIENNY POSIŁEK. PRZYCIĄGA TO MASĘ WIDZÓW CHCĄCYCH ZOBACZYĆ TĘ CEREMONIĘ. PRAWDĘ POWIEDZIAWSZY NIE RÓŻNI SIĘ ONA NICZYM OD TAKICH SAMYCH CEREMONII MAJĄCYCH MIEJSCE KAŻDEGO DNIA W CAŁEJ BIRMIE. PODGLĄDANIE BIEDNYCH MNICHÓW TRWAŁO OKOŁO 50 min. I NIE DA SIĘ UKRYĆ – TAK JAK WIĘKSZOŚĆ OGLĄDACZY I JA STARAŁEM SIĘ STRZELIĆ JAKĄŚ SUPER FOTĘ … NIEDALEKO MONASTYRU STOI JEDNA Z FLAGOWYCH BIRMOWYCH ATRAKCJI – MOST U PAIN (BAIN). TUTAJ WRÓCIMY OBEJRZEĆ ZACHÓD SŁOŃCA …

RUSZYLIŚMY DALEJ. W PEWNYM MOMENCIE ZATRZYMALIŚMY SIĘ KOŁO MOSTU AYEYARWADY , SKĄD MOGLIŚMY BEZ PRZESZKÓD OGLĄDNĄĆ PANORAMĘ LEŻĄCEGO NA PRZECIWNYM BRZEGU SIKONGU (ZAŁOŻONEJ W OKOLICACH 1315 ROKU STOLICY NIEPODLEGŁEGO KRÓLESTWA SIKONGU) Z BŁYSZCZĄCYMI ZŁOTYMI KOPUŁAMI ŚWIĄTYŃ. A JEST ICH TUTAJ WIELE. NAJCIEKAWSZE I NAJWAŻNIEJSZE TO PAGODY: MA SHI KHA NASONE OO PONE NYA SHIN (SOON U PONYA SHIN), LAW KA MAN AUNGSIN MYAR SHINOO HMIN THONE SEL (U MIN THONZE), SEDI HLA SU TAUNG PYAEDAT PAUNG SU.

PO PRZEJECHANIU MOSTU, KRĘTĄ, MOCNO STROMĄ DROGĄ PODJECHALIŚMY DO WEJŚCIA OO HMIN THONE SEL PAGODY. ZWIEDZANIE TEGO MIEJSCA PEŁNEGO BUDD JEST NIEZBYT MĘCZĄCE, CHOCIAŻ WYMAGA TROCHĘ WYSIŁKU PRZY WSPINANIU SIĘ DO GÓRY. CAŁE OGLĄDANIE ZAJMUJE OKOŁO 100 min. WIDOK Z NAJWYŻSZYCH PARTII JEST NAPRAWDĘ PIĘKNY. SZCZEGÓLNIE GDY NIE MA MGIEŁKI.

KOLEJNĄ WIZYTĘ ZŁOŻYLIŚMY W NAJWIĘKSZYM TUTAJ I PONOĆ NAJCIEKAWSZYM KOMPLEKSIE – SOON U PONYA SHIN. TO KOLEJNA INTERESUJĄCA TUTEJSZA PAYA, JAK MÓWIĄ TUTAJ NA PAGODY. JEST TU DŁUGI RZĄD WIZERUNKÓW SIEDZĄCYCH BUDD I PONOWNIE MOŻNA STĄD OGLĄDAĆ WSPANIAŁĄ PANORAMĘ. ZWIEDZANIE ZAJĘŁO NAM OKOŁO 45 min.

WSKOCZYWSZY W TAKSÓWKĘ POJECHALIŚMY W KIERUNKU NAJSTARSZEJ BYŁEJ STOLICY REGIONU – INWA (AWA). BY SIĘ DO NIEJ DOSTAĆ TRZEBA PRZEPRAWIĆ SIĘ ŁÓDKĄ PRZEZ RZEKĘ IRAWADI A POTEM WYNAJĄĆ SOBIE DOROŻKĘ CIĄGNIĘTĄ PRZEZ MUŁO-KONIKA. ŁÓDKA KOSZTUJE 8 000 / os., A MUŁOWATY KONIK Z DOROŻKĄ 8 000 / 2 os.

KUPILIŚMY BILETY NA ŁÓDKĘ I PRZEPRAWILIŚMY SIĘ NA DRUGĄ STRONĘ SPOREJ RZEKI. TU W PEŁNYM SŁOŃCU, NA WYSCHNIĘTYM, POKRYTYM KOŃSKIM ŁAJNEM SKRAWKU POLA CZEKA NA TURYSTÓW SPORA ILOŚĆ DOROŻEK. CENĘ WYNAJMU MAJĄ Z GÓRY USTALONĄ.

 

PRZEPRAWILIŚMY SIĘ NA DRUGĄ STRONĘ SPOREJ RZEKI ...
PRZEPRAWILIŚMY SIĘ NA DRUGĄ STRONĘ SPOREJ RZEKI …

.

RAZEM ZE SPOTKANYMI NA ŁÓDCE KOREAŃCZYKAMI SPRÓBOWALIŚMY SIĘ TARGOWAĆ. ICH BYŁA CZWÓRKA, NAS DWÓJKA. USIŁOWALIŚMY PRZYNAJMNIEJ TROCHĘ ZNIŻYĆ CENĘ. DLA ZASADY. SZŁO BARDZO OPORNIE. GDY JUŻ STRACILIŚMY NADZIEJĘ, AZJATOM ZAPROPONOWANO WYCIECZKĘ ZA TROCHĘ LEPSZĄ CENĘ. MIELI LEKKI DYLEMAT, BO INICJATYWA OBNIŻKI CENY WYSZŁA OD NAS… POWIEDZIELIŚMY, BY SIĘ NIE MARTWILI O NAS I JECHALI. CZAS UCIEKA.

PO CHWILI I NAM ZAPROPONOWANO WYCIECZKĘ ZA 7 000 KICIUSIÓW.  :-bd

NASZ POWOŻĄCY OSTRO ZABRAŁ SIĘ DO PRACY. RUSZYLIŚMY NA ZWIEDZANIE 5 NAJWAŻNIEJSZYCH TUTEJSZYCH OBIEKTÓW.

PIERWSZYM BYŁ DOBRZE ZACHOWANY KOMPLEKS PAGODY DAW GYAN. UŻYCIE TERMINU „KOMPLEKS” TO PRZESADA. CAŁOŚĆ ZAJMUJE KWADRAT O BOKU NIE WIĘKSZYM NIŻ 50 m. JEST TU KILKA LEPIEJ LUB GORZEJ ZACHOWANYCH STUP, OTOCZONYCH BUJNĄ ROŚLINNOŚCIĄ I KILKOMA ZAGRODAMI. BARDZO BLISKO WOKÓŁ NIEGO ŻYJĄ LUDZIE. ŻEBY ZROBIĆ ZDJĘCIE MUSIAŁEM CZĘSTO PRZECHODZIĆ PRZEZ ŚRODEK OBEJŚCIA.

PO KILKUNASTU MINUTACH PRZENIEŚLIŚMY SIĘ ZA POMOCĄ NASZEGO DWUKOŁOWEGO POJAZDU DO KOLEJNEGO INTERESUJĄCEGO MIEJSCA – DO „KOMPLEKSU PAGODY YADANA HSEMEE”. TO ZDECYDOWANIE CIEKAWSZY ZAKĄTEK. SKŁADA SIĘ Z KILKU BUDYNKÓW. NAJWIĘKSZY MA TYLKO TRZY ZEWNĘTRZNE ŚCIANY. CZWARTEJ, WYCHODZĄCEJ NA POLA BRAKUJE. SĄ W NIM NATOMIAST TRZY FIGURY. SPOREJ WIELKOŚCI BUDDA I DWIE INNE, KTÓRYCH NIE POTRAFIĘ OKREŚLIĆ. WARTO JE STRZELIĆ …

SĄ TU TEŻ STUPY. DWIE SPOREJ WIELKOŚCI I KILKA MNIEJSZYCH. W PRAWYM ODLEGŁYM ROGU ROŚNIE OGROMNE DRZEWO, PIĘKNIE KOMPONUJĄCE SIĘ Z OTOCZENIEM.

TERAZ NASZA NAPĘDZANA CZWORONOGIEM RYKSZA PODWIOZŁA NAS DO BAGAYA KYANG – STOJĄCEGO NA TEKOWYCH PALACH DOCHODZĄCYCH DO 18 m. DŁUGOŚCI I ZBUDOWANEGO W CAŁOŚCI Z W/W DREWNA KLASZTORU Z 1834 ROKU. WIELKOŚĆ UŻYTYCH DESEK I PALI ROBI WRAŻENIE. KLASZTOR OTACZA ZIELEŃ I PRZYLEGAJĄCE DOŃ NOWE I STARE MUROWANE ZABUDOWANIA. STOI TU TEŻ KILKA STUP.

 

UCZNIOWIE W MONASTYRZE
UCZNIOWIE W MONASTYRZE

.

40 min. PÓŹNIEJ JECHALIŚMY ZOBACZYĆ WIEŻĘ OBSERWACYJNĄ NANMYIN. PODCZAS JAZDY WIDAĆ BYŁO W ODDALI REMONTOWANĄ, OPATULONĄ BAMBUSOWYMI RUSZTOWANIAMI JEDNĄ Z NAJWIĘKSZYCH TUTEJSZYCH STUP – NOGATATAPHU PAYA.

STRAŻNICA NANMYIN MA PRAWIE 30 m WYSOKOŚCI. JEST JEDYNYM MUROWANYM BUDYNKIEM, KTÓRY POZOSTAŁ Z PAŁACU BAGYIDAW. ZBUDOWANA W 1822 ROKU ZOSTAŁA ZNISZCZONA TRZĘSIENIEM ZIEMI W 1838. ODBUDOWANA –ALE ZNOWU WYMAGA PILNEJ INTERWENCJI – REPREZENTUJE STYL ARCHITEKTURY BIRMAŃSKIEJ Z POCZĄTKÓW XIX w.

OSTATNI NA LIŚCIE ZABYTKÓW INWY BYŁ MONASTYR MAHAR AUNG MYE BON SAN, ZWANY TEŻ CZASEM MAHA AUNGMYE BONZAN. ZBUDOWANO GO W 1822 ROKU W STYLU BIRMAŃSKICH KLASZTORÓW Z OKRESU DYNASTII KONBAUNG. TEN BOGATO ZDOBIONY SZTUKATERIĄ CEGLANY KLASZTOR W KOLORZE OCHRY ZOSTAŁ RÓWNIEŻ USZKODZONY TRZĘSIENIEM ZIEMI Z ROKU 1838. NAPRAWIONO GO DOPIERO W 1873.

CEGLANY BUDYNEK NAŚLADUJE DREWNIANE BUDOWLE TEGO TYPU STAWIANE W BIRMIE W KOŃCU XIX w. TAK JAK ONE MA KILKUWARSTWOWY DACH I BOGATE SZTUKATERIE IMITUJĄCE DREWNIANE RZEŹBIENIA.

WOKÓŁ BUDYNKU JEST TEŻ KILKA BIAŁYCH STUP ZE ZŁOCONYMI WIERZCHOŁKAMI.

OD POCZĄTKU DO KOŃCA KUCYKOWEJ JAZDY, PODZIWIALIŚMY LICZNE FRAGMENTY POTĘŻNYCH MURÓW DAWNEGO PAŁACU.

 

FRAGMENTY POTĘŻNYCH MURÓW DAWNEGO PAŁACU
FRAGMENTY POTĘŻNYCH MURÓW DAWNEGO PAŁACU

.

DO MIEJSCA WYJAZDU WRÓCILIŚMY W KILKA MINUT. ROZLICZYWSZY SIĘ Z WOŹNICĄ (DOSTAŁ NAPIWEK BO BYŁ DOBRY) I PRZESIEDLIŚMY SIĘ DO ŁODZI. PO CHWILI JECHALIŚMY NASZĄ TAKSÓWKĄ OGLĄDNĄĆ OSTATNIĄ ATRAKCJĘ – ZACHÓD SŁOŃCA NAD MOSTEM U PAIN (BAIN). PRZYBYLIŚMY W SAMĄ PORĘ. ZACHODZENIE KLARY W TYM MIEJSCU JEST TAK DUŻĄ ATRAKCJĄ, ŻE KAŻDY TURYSTA PRZEBYWAJĄCY W PROMIENIU KILKUDZIESIĘCIU KILOMETRÓW PĘDZI NA ZŁAMANIE KARKU BY GO NIE OMINĄŁ TEN TAK WAŻNY PUNKT TURYSTYCZNEGO PROGRAMU.

NAPRAWDĘ CIEKAWY, 200-LETNI MOST, TO NAJDŁUŻSZY TEKOWY MOST ŚWIATA. ŁĄCZY DWA BRZEGI JEZIORA TAUNGTHAMAN OPIERAJĄC SIĘ NA PONAD TYSIĄCU PALI POZYSKANYCH Z ROZBIÓRKI OPUSZCZONEGO ANTYCZNEGO PAŁACU KRÓLEWSKIEGO.

 

MOST U BAIN
MOST U BAIN

.

W POŁOWIE DŁUGOŚCI ZNAJDUJE SIĘ ZEJŚCIE, KTÓRE OBECNIE POMAGA TURYSTOM DOSTAĆ SIĘ DO POŁOŻONEGO NA PRZECIWNYM BRZEGU PUNKTU, Z KTÓREGO ODPŁYWAJĄ ŁODZIE Z CHĘTNYMI DO PODZIWIANIA MOSTU OD DOŁU I GDZIE MOŻNA ROZSIĄŚĆ SIĘ WYGODNIE, POPIJAĆ NA PRZYKŁAD PIWO I/LUB JEDZĄC SKROMNE DANIE PODZIWIAĆ PO RAZ KOLEJNY ZACHODZĄCĄ KLARĘ…   😀

CHOWAJĄCA SIĘ ZA HORYZONTEM OGROMNA, ŻÓŁTO BIAŁA KULA ROZRZUCA WOKÓŁ CORAZ BARDZIEJ CZERWONAWE ŚWIATŁO. TO ONO SPRAWIA, ŻE CAŁA OKOLICA GWAŁTOWNIE ZMIENIA KOLORY. NAJGORSZE JEST TO, ŻE BARDZO DŁUGI U BAIN NIE ZOSTAWIA ZBYT WIELE CZASU NA ZNALEZIENIE NAJLEPSZEGO MIEJSCA DO STRZELENIA FOTY MARZENIA. DO TEGO TRZEBA SIĘ ZDECYDOWAĆ Z JAKIEGO POZIOMU CHCEMY GO UWIECZNIĆ.

MAJĄC TYLKO JEDNĄ SZANSĘ ZDECYDOWAŁEM, ŻE BĘDĘ STARAŁ SIĘ PSTRYKNĄĆ FOTĘ MARZENIE Z POZIOMU ZIEMI NA PÓŁWYSPIE, PONAD KTÓRYM BIEGNIE TA DREWNIANA ŚCIEŻKA. TO DAŁO MI MOŻLIWOŚĆ SZYBSZEGO PRZEMIESZCZANIA SIĘ O KILKASET METRÓW. MYŚLĘ, ŻE BYŁA TO WŁAŚCIWA DECYZJA. NIESTETY NIE MAM ZDJĘĆ Z SAMEGO MOSTU, ALE NIE MIAŁEM MOŻLIWOŚCI ROZDWOJENIA SIĘ, A DO TEGO PADŁA NAM BATERIA W JEDNYM Z APARATÓW.

RADA. JEŚLI MACIE MOŻLIWOŚĆ, TO OGLĄDAJCIE TUTAJ I WSCHÓD I ZACHÓD, ALBO RÓBCIE ZACHÓD DWA RAZY STOJĄC W RÓŻNYCH MIEJSCACH. NAJLEPIEJ BY BYŁO, GDY DAŁO SIĘ DOTRZEĆ DO MOSTU NA CO NAJMNIEJ 90 min. PRZED SESJĄ I OBEJŚĆ WSZYSTKIE MIEJSCA, KTÓRE WYDADZĄ SIĘ NAM INTERESUJĄCYMI.

PO POWROCIE, ODŚWIEŻENI, UDALIŚMY SIĘ NA KOLACJĘ DO JEDNEJ Z REKOMENDOWANYCH RESTAURACJI. NIESTETY COŚ SIĘ NAM POPINKOLIŁO I NIE MOGLIŚMY TRAFIĆ DO CELU. NA CAŁE SZCZĘŚCIE ZAWSZE MAMY PLAN „B”. REALIZUJĄC GO POSZLIŚMY NA PIECHOTĘ DO RESTAURACJI O CIEKAWEJ, TAJEMNICZEJ JAK NA TEN KRAJ NAZWIE „MR. BBQ” – Mr BARBECUE BEER BAR. TRAFIĆ TUTAJ NIE JEST ŁATWO. TEN OGRÓDEK, BO JEST TO SPOREJ WIELKOŚCI BEER GARDEN Z OPCJĄ DOBREGO JEDZENIA JEST NA ROGU ULIC 71 I 31. NIESTETY, ULICA TRZYDZIESTA PIERWSZA JEST POCIĘTA NA CAŁEJ DŁUGOŚCI I ZNALEZIENIE JEJ PUNKTU STYKU Z SIEDEMDZIESIĄTĄ PIERWSZĄ MOŻE BYĆ CZASOCHŁONNE. NIESTETY DLA NAS SZLIŚMY WŁAŚNIE 31-szą, A NIE 26-tą, CO BYŁOBY ZDECYDOWANIE PROSTSZE.

KIEDY WRESZCIE DOCZŁAPALIŚMY, ROBIĄC NIEPOTRZEBNIE KILKA KILOMETRÓW MIELIŚMY NAPRAWDĘ DOŚĆ ŁAŻENIA…

 

MANDALAY - KOLACJA W RESTAURACJI MR. BAR B.Q
MANDALAY – KOLACJA W RESTAURACJI MR. BAR B.Q

.

ZAŻYCZYLIŚMY SOBIE INTERESUJĄCO WYGLĄDAJĄCĄ SAŁATKĘ Z ZIELONEJ PAPAI I TALERZ Z Z SAŁATKĄ NA BAZIE OWOCÓW MORZA. LOKALNE, BARDZO DOBRE DANIA. DO TEGO PODANO ZIMNE PIWO W MROŻONYCH KUFLACH. POLECAMY !!!

DO HOTELU WRÓCILIŚMY NA MOTORYNCE – W TRÓJKĘ  :))

.

>     ZOBACZ FOTY    <

.

.

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz