.
DZIŚ MOŻNA BYŁO SIĘ WYSPAĆ. NARESZCIE…
PO WRAPOWYM ŚNIADANIU REALIZUJĄC PLAN RUSZYLIŚMY NIE SPIESZĄC SIĘ W KIERUNKU ZATOKI DARLING. WLEKLIŚMY SIĘ CHYBA Z GODZINĘ, BO NA DRODZE STANĘŁA NAM DEGUSTACJA WINA W MAŁYM PARCZKU I JESZCZE KILKA MNIEJSZYCH ATRAKCJI.

.
ZAJRZELIŚMY PRZY OKAZJI DO PADDY’S MARKETU, GDZIE MOŻNA PONOĆ KUPIĆ WSZYSTKO ZA NIEWIELKIE PIENIĄDZE. BYŁO FAKTYCZNIE BARDZO TANIO I CO ZA TYM IDZIE BARDZO CHIŃSKO. WAŻNE DLA TURYSTÓW CHCĄCYCH KUPIĆ DROBIAZGI-PAMIĄTKI. MOŻNA TU DOSTAĆ DROBNE UPOMINKI ZA AUS$ 1-5.

.
PO OGLĄDNIĘCIU TEJ SZOPY Z BADZIEWIEM POSZLIŚMY DO DARLING HARBOURNE ZOBACZYĆ CO TEŻ JEST TAM CIEKAWEGO. NAJCIEKAWIEJ – POZA MUZEUM MORSKIM OCZYWIŚCIE – PREZENTOWAŁY SIĘ WSZELKIEJ MAŚCI HAPPY HOURS. BYŁO ICH SPORO, ALE NIE WSZYSTKIE INTERESUJĄCE.
POKRĘCILIŚMY SIĘ PO DARLINGU, COŚ TAM WYPILIŚMY I TRZEBA BYŁO WRACAĆ DO HOTELU, BY ZDĄŻYĆ NA CZAS DO OPERY.
.

.
NIE SPIESZĄC SIĘ DOTARLIŚMY DO NIEJ AKURAT NA CZAS – JAKIEŚ 25 min. PRZED SPEKTAKLEM. PO DRODZE OGLĄDNELIŚMY PIĘKNY PARK – OGRÓD BOTANICZNY.
OPERA W SYDNEY ZAWSZE ROBI NA MNIE DUŻE WRAŻENIE. TAK BYŁO I TYM RAZEM. WOMBAT NATOMIAST BYŁ LEKKO ZNIESMACZONY PO ZDERZENIU SIĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ. UWAŻAŁ, ŻE BUDYNEK Z DALEKA WYGLĄDA LEPIEJ NIŻ W REALU. NO CÓŻ … BYWA.
KUPUJĄC BILETY NA 4 MIESIĄCE PRZED SPEKTAKLEM UDAŁO MI SIĘ DOSTAĆ TYLKO 2 SKRAJNE MIEJSCA W DRUGIM RZĘDZIE. NA CAŁE SZCZĘŚCIE PO ROZPOCZĘCIU PRZEDSTAWIENIA OKAZAŁO SIĘ, ŻE WIĘKSZOŚĆ SIEDZEŃ OBOK NAS JEST WOLNA. NATYCHMIAST PRZENIEŚLIŚMY SIĘ DO ŚRODKA. WIDOK STĄD BYŁ BARDZO DOBRY.
„TOSCA” – WIDZIELIŚMY JĄ KILKA RAZY. NIBY NIC NOWEGO. GIACOMO UMIEŚCIŁ JEJ AKCJĘ W POŁOWIE ROKU 1800. W CZASIE, KIEDY TRWAŁA BARDZO WAŻNA DLA ITALII BITWA POD MARENGO. REŻYSER JOHN BELL PRZENOSZĄC FABUŁĘ DO FASZYSTOWSKIEGO RZYMU LAT 40-TYCH, UDOWODNIŁ PONADCZASOWOŚĆ DZIEŁA PUCCINIEGO. NIE JESTEM PEWIEN JAK BY ZAREAGOWAŁA PUBLICZNOŚĆ EUROPEJSKA NA TAKĄ INTERPELACJĘ DZIEŁA, ALE MYŚLĘ, ŻE WYBUCHŁA BY WRZAWA. I TO NIELICHA. MIMO WSZYSTKO NIEZBYT CZĘSTO MY, EUROPEJCZYCY MAMY MOŻLIWOŚĆ OGLĄDANIA NA SCENACH OPER OBRAZY ŻYWCEM WZIĘTE Z OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH, CZY TEŻ Z FILMÓW O FASZYZMIE.

@-) TOSCA W SYDNEY OPERA HOUSE
.
SCENOGRAFIA GENIALNA. TAK JAK I SPOSÓB WKOMPONOWANIA CAŁOŚCI W MROCZNE LATA RZĄDÓW MUSSOLINIEGO.
MIAŁEM ZASZCZYT PO RAZ DRUGI BYĆ NA PRZEDSTAWIENIU W OPERZE W SYDNEY I PO RAZ KOLEJNY OGLĄDAŁEM COŚ PONADCZASOWEGO. BRAVO SYDNEY !!! PO TYM CO WIDZIAŁEM, DOCHODZĘ DO WNIOSKU, ŻE MOŻNA KUPIĆ BILETY W CIEMNO NA WYSTAWIANE W TYM MIEJSCU DZIEŁA…
SZKODA TYLKO, ŻE NIE MOŻNA DOSTAĆ DVD Z TEGO PRZEDSTAWIENIA. WŁAŚNIE MNIE O TYM POINFORMOWANO …
SPEKTAKL W OPERZE BYŁ PIERWSZĄ CZĘŚCIĄ DAWNO ZAPLANOWANEJ NA TEN DZIEŃ UCZTY. PO DUCHOWEJ, NADSZEDŁ CZAS NA COŚ DLA CIAŁA.
ZAPEWNIŁA TO KOLACJA W „ARII” – RESTAURACJI MATA MORANA, WOMBACIEGO IDOLA Z AUSTRALIJSKIEJ EDYCJI PROGRAMU „MASTERCHEF”.
„ARIA” ZAJMUJE PIERWSZE PIĘTRO W BUDYNKU ODLEGŁYM O OKOŁO 200 m OD OPERY. SIEDZĄC TAM MA SIĘ PANORAMICZNNY WIDOK NA ZATOKĘ ORAZ OBIE JEJ IKONY – MOST I OPERĘ.

.
JEDZĄC PYSZNĄ KOLACJĘ I DYSKUTUJĄC O DOŚĆ KONTROWERSYJNYM, BARDZO PIĘKNYM WIZUALNIE PRZEDSTAWIENIU ZALICZYLIŚMY DWA W JEDNYM. UCZTĘ DLA DUCHA I SMAKU…
REWELACYJNA KOLACJA. WOMBAT ZAMÓWIŁ KALMARY Z SZYNKĄ IBERYJSKĄ I CASTARDEM Z DASHI. NA DRUGIE ZAŚ GRILOWANY STEK WOŁOWY. JA ZJADŁEM SPECJALNIE WĘDZONEGO LOKALNEGO ŁOSOSIA I POWOLI GOTOWANĄ JAGNIĘCINĘ. GORĄCO POLECAMY.
WRACAJĄC PIESZO DO HOTELU ZRZUCALIŚMY TE NIEWIELKIE ILOŚCI SADEŁKA NABYTEGO WCZEŚNIEJ. WIECZORNY, SOBOTNI SPACER BYŁ WSPANIAŁYM PODSUMOWANIEM TEGO KOLEJNEGO DNIA W CORAZ BARDZIEJ PODOBAJĄCYM SIĘ NAM SYDNEY…
.
.
.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.