19.02.2016 – KADŹURAHO (KHAJURAHO)

.

RANO, PO ZJEDZENIU ŚNIADANIA Z WCZORAJSZYCH ZAPAKOWANYCH RESZTEK – DOPIERO NASTĘPNEGO DNIA WSZYSTKO JEST PYSZNE – POSZLIŚMY NA MAŁE ZAKUPY. PAMIĄTKI I DROBIAZGI DLA RODZINY I PRZYJACIÓŁ.

BYŁO WCZESNE PRZEDPOŁUDNIE, WIĘC UZNALIŚMY, ŻE NIE MA POWODU CZEKAĆ DO WIECZORA ABY JECHAĆ DO JHANSI, SKĄD MIELIŚMY DALSZE POŁĄCZENIA.

KADŹURAHO MOIM ZDANIEM TO JEDEN PEŁNY DZIEŃ ZWIEDZANIA. KIEDY PLANOWAŁAM PODRÓŻ WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE TRZEBA TU BYĆ 2, 3 DNI, ABY ZOBACZYĆ WSZYSTKIE GRUPY ŚWIĄTYŃ. ZUPEŁNIE NIEPOTRZEBNIE.

NA SZCZĘŚCIE, MIMO, ŻE ZOSTALIŚMY WPROWADZENI W BŁĄD CO DO GODZINY ODJAZDU POCIĄGU W RECEPCJI NASZEGO HOSTELU, ZDĄŻYLIŚMY NA INTERESUJĄCE NAS POŁĄCZENIE. BYŁ TO MIEJSCOWY POCIĄG, BEZ REZERWACJI MIEJSC, KTÓRY WLÓKŁ SIĘ NIEMIŁOSIERNIE. LUDZIE SIEDZIELI GDZIE SIĘ DAŁO. CZĘŚĆ NA PÓŁKACH BAGAŻOWYCH I PODŁODZE. NA KOLEJNYCH STACJACH STALE WCHODZILI RÓŻNI SPRZEDAWCY JEDZENIA I PRZECISKALI SIĘ PRZEZ TŁUM, CHOCIAŻ WYDAWAŁO SIĘ, ŻE NIEMOŻLIWYM JEST, ABY KTOŚ JESZCZE ZMIEŚCIŁ SIĘ W WAGONIE, NIE MÓWIĄC O PRZECHODZENIU. NIKT Z PASAŻERÓW NIE MIAŁ PRETENSJI DO NICH. KAŻDY ROZUMIAŁ, ŻE ZARABIAJĄ NA ŻYCIE.
WSZYSTKO BYŁOBY DOBRZE GDYBY NIE TO, ŻE POCIĄG MIAŁ NA DOKŁADKĘ DWUGODZINNE SPÓŹNIENIE. 173 km JECHALIŚMY, BAGATELA – PONAD 7 GODZIN!!!!
W EFEKCIE DOJECHALIŚMY DO JHANSI ok. 20-tej. DOŚWIADCZENIE TEJ PODRÓŻY I OBSERWOWANIE LUDZI  BYŁY BARDZO CIEKAWE, TYLKO CZEMU TAK DŁUGO!!

.

.

HOTEL TULSI, RZEKOMO OBOK DWORCA, A W RZECZYWISTOŚCI PONAD KILOMETR OD NIEGO, OKAZAŁ SIĘ BYĆ NOWOCZESNYM BUDYNKIEM. PRZESTRONNY CZYSTY POKÓJ, CZYSTA ŁAZIENKA, ALE NA CIEPŁĄ WODĘ TRZEBA BYŁO SIĘ NACZEKAĆ. TO MIAŁ BYĆ POKÓJ NA JEDNĄ NOC I BYŁ,  ZA 55 PLN.

RESTAURACJA HOTELOWA Z DUŻYM WYBOREM DAŃ W KARCIE.

OKOŁO 5 RANO MIELIŚMY POCIĄG DO VIDISY (VIDISHA). CHCIELIŚMY OBEJRZEĆ WIELKĄ STUPĘ W SAŃCI (SANCHI). JEDEN Z NAJSTARSZYCH BUDDYJSKICH ZABYTKÓW Z CZASÓW CESARZA AŚOKI WIELKIEGO, PIEWCY BUDDYZMU.

.

► ZOBACZ FOTY ◀︎

.