.
WYJEŻDŻAMY OKOŁO 9 KIERUJĄC SIĘ W STRONĘ LARNAKI SKĄD MAMY SAMOLOT. TE DNI BARDZO SZYBKO NAM UPŁYNĘŁY. CAŁY POBYT OCENILIŚMY JAKO BARDZO UDANY. ALE MAMY PRZED SOBĄ JESZCZE JEDEN DZIEŃ.
DOJEŻDŻAMY DO KOLOSSI, ZAMKU WAROWNEGO Z XII WIEKU WYBUDOWANEGO PRZEZ JOANNITÓW, INACZEJ KAWALERÓW MALTAŃSKICH.
OBOK ZAMKU BAR I JEDNOCZEŚNIE SKLEPIK Z PAMIĄTKAMI. WCHODZIMY Z RUDĄ DO ŚRODKA, I POZA MAGNESAMI NA LODÓWKĘ, FIGURKAMI, ŁYŻKAMI I INNYMI RZECZAMI WIDZIMY TO, CO STANOWI DRUGĄ SPECJALNOŚĆ CYPRU – SŁODKIE WINO COMMANDARIA. MIMO RELATYWNIE WCZESNEJ PORY UZNAJEMY, ŻE MUSIMY SKOSZTOWAĆ. SIADAMY POD PARASOLEM I DELEKTUJEMY SIĘ CIEMNOCZERWONYM TRUNKIEM. JEGO SŁODYCZ JEST IDEALNA. MNIE KOJARZY SIĘ NATYCHMIAST Z PORTO, ALE PO DRUGIM ŁYKU SMAKUJE INACZEJ.
WCHODZIMY DO ZAMKU. WAROWNIA O SŁUSZNEJ GRUBOŚCI MURÓW JEST WYSOKA, PRZYGOTOWANA DO OBRONY.
WRACAJĄC DO SAMOCHODU WIDZIMY REKLAMĘ ŚWIEŻO WYCISKANYCH SOKÓW Z POMARAŃCZY. NIE MOŻEMY SIĘ OPRZEĆ I WCHODZIMY DO OGRÓDKA, W KTÓRYM WŁAŚCICIEL ZGROMADZIŁ CHYBA WSZYSTKIE NIEPOTRZEBNE NIKOMU GADŻETY OGRÓDKOWE. PRZED OGRÓDKIEM LEŻĄ DWA, TAK ROZPIESZCZONE I ŚLICZNE KOTY, ŻE NAWET NIE SIEDZĄ GDY JEDZĄ, TYLKO WSADZAJĄ LENIWIE MORDKI DO PEŁNIUTKICH MISECZEK WYCIĄGNIĘTE NA CAŁĄ DŁUGOŚĆ. ECH, KOCIE ŻYCIE ! SOK PYSZNY I TAK SŁODKI, ŻE WYDAJE SIĘ NIEMOŻLIWYM ABY NIE BYŁO W NIM CUKRU, A JEDNAK NIE.
.
.
NASTĘPNA MIEJSCOWOŚĆ NA RUDEJ I MOJE ŻYCZENIE. KATO LEFKARA – MIASTO GDZIE WYRABIA SIĘ KORONKI. Z PRZEWODNIKA WYNIKA, ŻE LEFKARA MA DWIE CZĘŚCI. JEDZIEMY DO TEJ TURYSTYCZNEJ Z KORONKAMI. SPORZĄDZAMY SOBIE Z RUDĄ LISTĘ ZAKUPÓW Z KORONEK JAKICH BĘDZIEMY DOKONYWAĆ.
KATO LEFKARA TO MIEŚCINA Z PAROMA WĄSKIMI ULICZKAMI. NIE WIDAĆ SPECJALNIE BOOMU TURYSTYCZNEGO ANI SKLEPÓW Z KORONKAMI. SĄ ZALEDWIE TRZY I NIEWIELE W NICH CIEKAWYCH RZECZY. NIE MA ŻADNEGO INNEGO SKLEPIKU, NICZEGO. OBOK PLACU GDZIE POSTAWILIŚMY SAMOCHÓD JAKAŚ TAWERNA. SIADAMY NA KAWĘ. JESTEŚMY ROZCZAROWANI. MOŻE TRZEBA BYŁO JECHAĆ DO TEJ DRUGIEJ CZĘŚCI MIASTA.
NIE MAMY JUŻ NA TO CZASU, BO PO DRODZE CHCEMY JESZCZE ZOBACZYĆ KITI, LARNAKĘ, ZJEŚĆ KOLACJĘ, ODDAĆ SAMOCHÓD.
W KITI OGLĄDAMY KOŚCIÓŁ PANAGIA ANGELOKTISTOS. NAZWA OZNACZA „ZBUDOWANY PRZEZ ANIOŁY”. POWSTAŁ W XI WIEKU NA RUINACH KOŚCIOŁA Z V WIEKU. W ŚRODKU PIĘKNE MOZAIKI. WARTO BYŁO ZOBACZYĆ.
PO DRODZE DO LARNAKI ZATRZYMUJEMY SIĘ W HALA SULTAN TEKKE. TO MUZUŁMAŃSKA ŚWIĄTYNIA I GRÓB CIOTKI PROROKA MAHOMETA. CAŁOŚĆ NIE ROBI NA NAS WRAŻENIA.
PARKUJEMY W CENTRUM LARNAKI. IDZIEMY DO CERKWI ŚW. ŁAZARZA.
ŁAZARZ WSKRZESZONY Z MARTWYCH PRZEZ CHRYSTUSA, WYGNANY Z BETANI PRZYBYŁ DO LARNANKI (KITIONU) GDZIE ZOSTAŁ JEJ PIERWSZYM BISKUPEM. NA GROBIE ŁAZARZA WZNIESIONO ŚWIĄTYNIĘ NA POLECENIE BIZANTYJSKIEGO CESARZA LEONA VI. PRZEKAZANĄ NASTĘPNIE KOŚCIOŁOWI KATOLICKIEMU A POTEM MUZUŁMANOM W 1552. WIELOKROTNIE PRZEBUDOWYWANA CO SKUTKUJE RÓŻNORAKOŚCIĄ STYLU. UDERZA BOGACTWO WNĘTRZA, PRZEDE WSZYSTKIM FANTASTYCZNY ZŁOTY IKONOSTAS. W KRYPCIE ZNAJDUJE SIĘ GRÓB ŁAZARZA, A PRZY NAWIE SKRZYNIA ZE SZCZĄTKAMI ŚWIĘTEGO. WIDNIEJĄCE W NIEJ ELEMENTY CIAŁA LUDZKIEGO ROBIĄ WRAŻENIE. TO PIĘKNA ŚWIĄTYNIA Z TYSIĄCEM DETALI, KTÓRE NALEŻY DOSTRZEC.
IDZIEMY ULICĄ PROWADZĄCĄ DO MORZA. SKLEPY Z PAMIĄTKAMI, RESTAURACJE. SIADAMY W JEDNEJ Z NICH. BARDZO EMOCJONALNIE ODNOSZĄCA SIĘ DO KLIENTÓW KELNERKA PRZYNOSI ZAMÓWIONE DANIA. ZNAJDUJĘ W MOICH KALMARACH PAPIER, WIĘC REKLAMUJĘ DANIE. PO JAKIMŚ CZASIE DOSTAJĘ TO SAMO JEDZENIE, ALE ZUPEŁNIE ZIMNE. TYM RAZEM SAMA BIORĘ TALERZ I IDĘ DO KUCHNI. KELNERKA BARDZO UPRZEJMIE, BEZ SŁOWA SPRZECIWU PROPONUJE MI RYBĘ NA CO SIĘ ZGADZAM. RYBA JEST DOBRA.
PO JEDZENIU KIERUJEMY SIĘ ULICZKĄ W STRONĘ MOLA. DOCHODZIMY DO PROMENADY IDZIEMY MOLEM PODZIWIAJĄC XVII WIECZNY FORT. PATRZYMY NA WYBRZEŻE, ZACHODZĄCE SŁOŃCE. CYPR JEST PIĘKNY. NA NIC WIĘCEJ NIE STARCZA NAM CZASU. ODDAJEMY SAMOCHÓD W WYPOŻYCZALNI SKĄD ZOSTAJEMY DOWIEZIENI NA LOTNISKO. A Z LOTNISKA DROGA PROWADZI NIEUCHRONNIE DO DOMU …
.
.
.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.