.
NIEHOTELOWE ŚNIADANIE BYŁO ZUPEŁNIE NIEZŁE. GDYBY JESZCZE MOŻNA POPIĆ JE PIWEM …
DZISIEJSZY PROGRAM PRZEWIDYWAŁ DŁUGI SPACER PO MIEŚCIE. POSTANOWILIŚMY ZACZĄĆ OD NAJDALEJ POŁOŻONEGO OBIEKTU – BRAMY KORANU (DARVĀZEH QUR’AN). NASTĘPNE W KOLEJNOŚCI BYŁY: GRÓB POETY KHAJOUYE KERMANIEGO (ABU’L-ʿAṬĀ KAMĀL-AL-DIN MAḤMUD), ŻYJĄCEGO W LATACH 1290-1349 I POMNIK MAUZOLEUM NAJWIĘKSZEGO TUTEJSZEGO POETY – HAFEZA (1319-1389).
KILKA KILOMETRÓW DO PIERWSZEGO OBIEKTU NIE POWINNO BYĆ PROBLEMEM. FAKTYCZNIE NIE BYŁO. KIEDY W PEWNYM MOMENCIE SPYTALIŚMY JAKIEGOŚ KOLESIA O DROGĘ … PODWIÓZŁ NAS DO CELU.
OGLĄDANIE BRAMY I POMNIKA NIE ZAJĘŁO DUŻO CZASU. MAX 15 min. WARTO TO ZOBACZYĆ. DO MAUZOLEUM NIE WESZLIŚMY, BO TRZEBA BYŁO PŁACIĆ.
KOLEJNE MIEJSCE – MAUZOLEUM NAJWIĘKSZEGO PERSKIEGO POETY – SŁYNNEGO HAFEZA – NIE JEST DALEKO. DOJŚCIE, JEŚLI WIESZ CO ROBISZ ZAJMIE MAX 15 min. TYM RAZEM SPYTALIŚMY O DROGĘ MŁODĄ KOBITKĘ. SZŁA W TYM SAMYM KIERUNKU I ZAOFEROWAŁA NAM SWOJE TOWARZYSTWO.
IDĄC MINĘLIŚMY OGRÓD BAGH-E JAHAN NAMA (JAHAN NAMA). CHWILĘ PÓŹNIEJ VENUS, NASZA PRZEWODNICZKA WSKAZUJE NAM KIERUNEK, W KTÓRYM MAMY DALEJ IŚĆ. WYMIENIAMY WHAT’S UP-owe DANE I SIĘ ROZSTAJEMY. 5 min PÓŹNIEJ STOIMY PRZED WYPASIONYM HOTELEM PERSEPOLIS. COŚ MI SIĘ ZDAJE, ŻE IDZIEMY W ZŁYM KIERUNKU. WCHODZĘ DO HOTELU I PROSZĘ O INFO NA TEMAT CEN. PRZY OKAZJI DOSTAJĘ TEŻ MAPKĘ I ZOSTAJĘ SKIEROWANY W ODPOWIEDNIĄ STRONĘ.
MUSIMY WRÓCIĆ. 150 m DALEJ WPADAMY NA ZDYSZANĄ VENUS. ZORIENTOWAWSZY SIĘ, ŻE NAS ŹLE SKIEROWAŁA PODJECHAŁA SAMOCHODEM ZE SWOJĄ SIOSTRĄ I PRZYJACIÓŁKĄ. WSIADAMY I ZOSTAJEMY PODWIEZIENI POD WEJŚCIE DO MAUZOLEUM. IRAŃCZYCY DZISIAJ NAS ROZPIESZCZAJĄ …
MAUZOLEUM LEŻY W OGRODACH MUSALLA (DAWNIEJ GOLGAST-E MOSALLA), KTÓRE AUTOR WSPOMINA W SWOICH UTWORACH. MAJĄ PONAD 19 000 m2. WCZEŚNIEJ MIEŚCIŁ SIĘ NA ICH TERENIE CMENTARZ I GAJ POMARAŃCZOWY. PONOĆ ZOSTAŁY UPORZĄDKOWANE WEDŁUG WRÓŻBY Z POEZJI HAFEZA.
GROBOWIEC TWORZY MARMUROWY KREMOWY SZEŚCIOBOK POKRYTY WYRYTYMI PRZEZ KALIGRAFA FRAGMENTAMI POEZJI MISTRZA. DLA NAS NIEZROZUMIAŁYMI, PRZEZ TO BARDZIEJ TAJEMNICZYMI. NIE MA ZBĘDNYCH OZDÓB. OSIEM KOLUMN, KAŻDA 10 m WYSOKOŚCI, WSPIERA MIEDZIANĄ KOPUŁĘ W KSZTAŁCIE NAKRYCIA GŁOWY DERWISZA. PRZYPOMINA MI TROCHĘ XIX w OGRODOWE ALTANKI. NADAJE GROBOWCOWI LEKKOŚCI I WDZIĘKU. SPODNIĄ CZĘŚĆ KOPUŁY ZDOBIĄ ARABESKI I KOLOROWE MOZAIKI. OBOK STOI PARĘ ZABUDOWAŃ SKRYWAJĄCYMI KILKA GROBÓW IRAŃSKICH POETÓW I ZBIORY DZIEŁ ZWIĄZANYCH Z TWÓRCZOŚCIĄ HAFEZA.
NAJBARDZIEJ OBLEGANE JEST OCZYWIŚCIE MIEJSCE SPOCZYNKU NAJSŁYNNIEJSZEGO MISTRZA SZIRADZKIEGO PIÓRA. WOKÓŁ KRĘCI SIĘ SPORO LUDZI. ROBIĄ SOBIE SELFIE, CICHO ROZMAWIAJĄ, RECYTUJĄ POEZJE. WCALE MNIE TO NIE DZIWI. POECI W IRANIE SĄ BOHATERAMI. MOŻE TROCHĘ MNIEJSZYMI NIŻ tzw. MĘCZENNICY, ALE JEDNAK ODGRYWAJĄ PODOBNĄ ROLĘ JAK SŁYNNE GWIAZDY ESTRADY ALBO SPORTU W KRAJACH ANGLOJĘZYCZNYCH I EUROPIE.
JEŚLI NIE BĘDZIESZ CHCIAŁ ODPOCZĄĆ W OGRODOWEJ CISZY, OGLĄDANIE ZAJMUJE 45 – 60 min. WSTĘP 20 TUMANÓW.
KILKASET METRÓW DALEJ, IDĄC W KIERUNKU RZEKI NATKNĘLIŚMY SIĘ NA SŁYNNY MECZET ALI IBN HAMZA ( HAMZA IBN-’ALI IBN-AHMAD). WOMBAT MUSIAŁ WSKOCZYĆ W CZADOR. W ŚRODKU NIE BYŁO TŁUMÓW I SPOKOJNIE MOGLIŚMY NACIESZYĆ OCZY PIĘKNEM TEJ BUDOWLI. SPODOBAŁY MI SIĘ ALABASTROWE (CHYBA) BALUSTRADY WOKÓŁ CENTRALNIE POŁOŻONEJ SADZAWKI. PADAJĄCE PROMIENIE SŁONECZNE WYDOBYWAŁY Z NICH GŁĘBIĘ W KOLORZE KOŚCI SŁONIOWEJ. RÓWNIEŻ INTERESUJĄCO WYGLĄDAŁ OGROMNY DZIEDZINIEC WYŁOŻONY PŁYTAMI NAGROBNYMI.
WSTĘP WOLNY. WYSTARCZY 15 – 20 min.
PRZESZLIŚMY PRZEZ MOST I POWOLI ZACZĄŁ NAS WCHŁANIAĆ SWOIMI WYSOKO SKLEPIONYMI PRZEJŚCIAMI OGROMNY VAKIL BAZAAR. POWSTAŁ ON Z INICJATYWY DYNASTII BUWAJHIDÓW W XI w. BUDOWĘ ZAKOŃCZYŁA DOPIERO W XVIII w DYNASTIA SALGHURIDÓW Z FARS. SĄ TU PIĘKNE DZIEDZIŃCE, KARAWANSERAJE, ŁAŹNIE, I STARE SKLEPY UZNAWANE ZA NAJLEPSZE W SZIRAZIE DO KUPOWANIA WSZYSTKIEGO RODZAJU DYWANÓW, PRZYPRAW, RĘKODZIEŁA I ANTYKÓW. JEST TEŻ KILKA MECZETÓW I IMAMZADEHÓW STOJĄCYCH OBOK ALBO PRZY BAZARZE.
.
SPACERUJĄC PO TYM OGROMNYM MIEJSCU WPADAMY W PEWNYM MOMENCIE NA DWÓCH IRAŃCZYKÓW POZNANYCH W PERSEPOLIS. CHŁOPCY SĄ STUDENTAMI NA TEHERAŃSKIM UNIWERSYTECIE. INTERESUJE ICH TURYSTYKA, BO CHCĄ PRACOWAĆ W TEJ BRANŻY. BARDZO UCIESZENI ZACZYNAMY CHODZIĆ RAZEM WYMIENIAJĄC DOŚWIADCZENIA I INFORMACJE NA TEMAT IRANU. OD CZASU DO CZASU ZATRZYMUJEMY SIĘ NA CHWILĘ BY np. WYPIĆ HERBATĘ ALBO CZEKOLADĘ NA GORĄCO, POROZMAWIAĆ ZE SPRZEDAWCĄ, CZY TEŻ WSTĄPIĆ DO DOMU POETÓW. ŻEGNAMY SIĘ Z MIŁYMI IRAŃCZYKAMI I KOŃCZYMY ZWIEDZANIE BAZARU OKOŁO 19:30 CZYLI PO 150 min.
DO HOTELU MAMY SPORY KAWAŁEK. TRZEBA TEŻ JESZCZE ZJEŚĆ GDZIEŚ KOLACJĘ. NIE SPIESZYMY SIĘ. POWRÓT ZAJMUJE NAM PONAD 2 godz.
KOLACJĘ JEMY W ZAUWAŻONEJ WCZEŚNIEJ RESTAURACJI PARS. CZYSTO I WYGLĄDA DOBRZE. JEST TEŻ MENU W JĘZYKU ANGIELSKIM Z OBRAZKAMI. CENY POMIĘDZY 10 A 20 TUMANÓW. ZAMAWIAMY RYŻ I RYBĘ. DOSTAJEMY DOŚĆ PRZYZWOITE SMAKOWO DANIA. GENERALNIE UWAŻAM, ŻE TA RESTAURACJA JEST TROCHĘ ZA BARDZO ZORIENTOWANA NA TURYSTÓW. WOLAŁBYM COŚ BARDZIEJ LOKALNEGO …
.
.
.