.
KIEDY PADAŁEM KOŁO PÓŁNOCY, WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE MÓJ ZEGAR BIOLOGICZNY OBUDZI MNIE JAK ZWYKLE PO 6, NO MOŻE 6,5 GODZINACH. WTEDY, ZANIM WOMBACIK PRZEJRZY NA OCZĘTA, BĘDĘ MIAŁ DUŻO CZASU NA BLOGOWANIE. NIESTETY. NAJWYRAŹNIEJ MÓJ ORGANIZM POTRZEBOWAŁ WIĘCEJ SNU I WSTAŁEM DOPIERO O 9:00
W DAWNO USTALONYM PLANIE ZADAŃ NA TEN DZIEŃ BYŁ WYJAZD DO VILAFRANCA DEL PENEDES. W PROGRAMIE OCZYWIŚCIE ZWIEDZANIE I DODATKOWO BONUS – SŁYNNE POKAZY tzw. CASTELLERSÓW. GOŚCIE WŁAŻĄ JEDEN NA DRUGIEGO NA WYSOKOŚĆ KILKU METRÓW TWORZĄC RODZAJ WIEŻY. BEZ ZABEZPIECZEŃ OCZYWIŚCIE.
WYSZLIŚMY Z HOTELU PÓŹNO, BO TRZEBA BYŁO JESZCZE POSPRAWDZAĆ WSZYSTKIE NAJBLIŻSZE LOTNICZE POŁĄCZENIA.
TYM RAZEM DO PRZEJŚCIA BYŁO TYLKO 1,8 km.
WKRÓTCE SIEDZIELIŚMY W KOLEJCE PODMIEJSKIEJ WIODĄCEJ NAS ZA 4,9 €/os. DO CELU.
VILLAFRANCA DEL PENEDES – PIĘKNE MIASTECZKO Z WIELOMA ARCHITEKTONICZNYMI SMACZKAMI OBEJMUJĄCYMI OKRES OD ŚREDNIOWIECZA DO MODERNIZMU. JEST CO OGLĄDAĆ, CHYBA ŻE TAK JAK MY, TRAFIA SIĘ NA JAKIEŚ ŚWIĘTO. O 13:00, CHOCIAŻ TABLICZKI NA DRZWIACH WSKAZUJĄ 14:00, WSZYSTKO BYŁO ZAMKNIĘTE. NAWET CMENTARZ …
ZROBILIŚMY DUŻY SPACER DWOMA PIESZYMI TRASAMI PODZIWIAJĄC WSZYSTKIE ZNAJDUJĄCE SIĘ NA NICH SMACZKI ARCHITEKTONICZNE. NIE MOGĄC OGLĄDNĄĆ INTERESUJĄCYCH NAS WNĘTRZ ZLUSTROWALIŚMY TUTEJSZE BARY UZUPEŁNIAJĄC PŁYNY LOKALNYM PRODUKTEM – CAVĄ. W SUMIE NAJLEPSZY BYŁ BAR MARE NIEDALEKO CMENTARZA, NA KTÓRYM JEST MNÓSTWO GROBOWCÓW RODZINNYCH m.in. SŁYNNYCH ARCHITEKTÓW.
GENERALNIE ZAŚ NAJTAŃSZE, Z REGUŁY PEŁNE LOKALSÓW SĄ PUBY PROWADZONE PRZEZ CHIŃCZYKÓW.
NAJGORSZE, CO NAM SIĘ PRZYTRAFIŁO TO BRAK WYSTĘPÓW CASTELLERSÓW. NIE SPRAWDZALIŚMY TEGO ZBYT DOKŁADNIE, BO TAK CZY SIAK BYLIBYŚMY TU PRZYJECHALI. ALE BYLIŚMY PEWNI, ŻE W TAKIE ŚWIĘTO JAK PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY CASTELLERSI BĘDĄ DEMONSTROWALI SWOJE UMIEJĘTNOŚCI. NIESTETY, WYSTĘPY BYŁY … W WIELKI PIĄTEK.
.
WRACAJĄC OGLĄDNĘLIŚMY DWIE PRZEPIĘKNE WILLE PRZY STACJI KOLEJKI W SANT JOAN DESPI. COŚ NIEBYWAŁEGO. JEDNA – TORRE DE LA CREU – CUDOWNIE ZDOBIONA W STYLU NAJLEPSZYCH WZORCÓW SECESJI FRANCUSKIEJ. OBOK TEŻ CHYBA SECESJA, ALE TROCHĘ MACKINTOSHOWSKA. KONIECZNIE TRZEBA TO ZOBACZYĆ.
.
.