19.04.2017 – POBUDKA W HORLEY – NOCLEG W LIMIE

.
RANO SPAKOWAWSZY BAMBETLE POSZLIŚMY PONOWNIE DO CENTRUM MIASTECZKA – TYM RAZEM NA ŚNIADANIE.

WYBÓR NIE BYŁ OCZYWISTY, BO NA PRZESTRZENI KILKUSET METRÓW NATRAFILIŚMY NA KILKA MOŻLIWOŚCI JEDZENIOWYCH. POCZYNAJĄC OD TYPOWYCH BARÓW ŚNIADANIOWY, POPRZEZ RÓŻNEGO RODZAJU CAFFE-PIEKARNIE I KOŃCZĄC NA LIDLU. PRZEANALIZOWAWSZY WSZYSTKIE ZA I PRZECIW ZDECYDOWALIŚMY SIĘ NA SUSHI POPITE PIWEM I ZAGRYZIONE JAJKIEM PO SZKOCKU (ZA WSZYSTKO 5,95 £). NIGDY TAKIEGO NIE JADŁEM – TRZEBA BYŁO SPRÓBOWAĆ…

GATWICK TO SOLIDNE, DOBRZE ZARZĄDZANE LOTNISKO. BRYTOLE MOGĄ BYĆ DUMNI.
ODPRAWA, A WŁAŚCIWIE PRZEPRAWA PRZEZ KONTROLĘ BEZPIECZEŃSTWA, POSZŁA SZYBKO, CHOCIAŻ NIE BEZ GRZEBANIA W RZECZACH. ZGADNIJCIE DLACZEGO? JEŚLI TYPOWALIŚCIE KOSMETYKI, TO BINGO !!!

NASTĘPNIE WPADLIŚMY DO „WOLNEJ DUPY” CZYLI DUTY FREE. SPĘDZILIŚMY TU DUŻO CZASU ROZWAŻAJĄC RÓŻNE OPCJE ZAKUPU ŚRODKÓW DEZYNFEKUJĄCYCH. WRESZCIE ZDECYDOWALIŚMY SIĘ NA 2 L SCOTCH’a Z WYŻSZEJ PÓŁKI, ALE ZA TO W NIŻSZEJ CENIE. WOMBACIK NIEŚMIAŁO PROTESTOWAŁ, TWIERDZĄC, ŻE TO WYSTARCZY NA CAŁĄ PODRÓŻ. ALE CENA ZROBIŁA SWOJE …

DO LIMY DOLECIELIŚMY O CZASIE. PRZY OKAZJI: DAWNO NIE KORZYSTAŁEM Z USŁUG BRITISH AIRWAYS I CHYBA POWINIENEM SIĘ CIESZYĆ. SAMOLOT BYŁ CO NAJMNIEJ W 15% PUSTY (MOŻE Z POWODU STANDARDU?), A LOT STOSUNKOWO DŁUGI. NAJPIERW OKAZAŁO SIĘ, ŻE PRZY WIELU FOTELACH BRAKUJE SŁUCHAWEK, A NA KONIEC ZABRAKŁO WINA I DO GORĄCYCH DAŃ PODANO HERBATĘ I WODĘ. NAJWIĘKSZYM PLUSEM PRZELOTU BYŁA CICHA I NIENACHALNA OBSŁUGA. NAWET USIŁUJĄC SPRZEDAĆ COŚ W POKŁADOWYM SKLEPIKU BEZCŁOWYM NIE NARZUCAŁA SIĘ.

.

MAJĄCA NA NAS CZEKAĆ TAKSÓWKA MIAŁA LEKKIE, KILKUNASTOMINUTOWE OPÓŹNIENIE.

DOJAZD DO HOTELU PARIS ZAJĄŁ 45 min (ok. 10 km)

PO 90 min OD PRZYLOTU CHODZILIŚMY PO CENTRUM LIMY SZUKAJĄC WODY GAZOWANEJ … POBLISKI SUPERMARKET ZAMKNIĘTO O 22:00 I TRZEBA BYŁO TROCHĘ SIĘ NACHODZIĆ, BY ZNALEŹĆ POTRZEBNY NAM NAPÓJ …

.

►ZOBACZ FOTY◀︎

.