.
PO SZALEŃSTWA OSTATNICH DNI KRYSIA Z MISZKĄ KATEGORYCZNIE ODMAWIAJĄ WSPÓŁPRACY Z NAMI. NIGDZIE NIE JADĄ. ZOSTAJĄ NAD BASENEM, A MISZKA OŚWIADCZA, ŻE JAK TAK DALEJ PÓJDZIE, TO BĘDZIE MUSIAŁ PRZED POWROTEM DO PRACY PÓJŚĆ DO SOLARIUM, ABY JAKOŚ WYGLĄDAĆ PO URLOPIE WE WŁOSZECH.
ROBAK TWIERDZI, ŻE RUSZANIE SIĘ GDZIEKOLWIEK W SOBOTĘ I NIEDZIELĘ TO WARIACTWO, BO WSZĘDZIE SĄ TŁUMY LUDZI.
POJECHALIŚMY, WIĘC SAMI. ZAPLANOWALIŚMY TRASĘ MARTINA FRANCA, CISTERNINO, CEGLIE MESSAPICA. ZNOWU JEDZIEMY WĄSKIMI DROGAMI WZDŁUŻ KAMIENNYCH MURKÓW, ZA KTÓRYMI STOJĄ BIAŁE TRULLE. MNIEJSZE LUB WIĘKSZE, OTOCZONE DRZEWAMI, RÓŻNOKOLOROWYMI KRZEWAMI. NIESŁYCHANIE MALOWNICZY WIDOK.
ZACZĘLIŚMY OD MARTINA FRANCA, GDZIE OD RAZU WESZLIŚMY DO KSIĄŻĘCEGO PAŁACU. KSIĄŻĘ, A MOŻE GMINA UDOSTĘPNIA PAŁAC ZA DARMO. EKSPOZYCJA NIE JEST DUŻA, ALE WARTO ZOBACZYĆ WYSTRÓJ WNĘTRZ, OBRAZY, PANORAMĘ MIASTA Z OTWARTYCH OKIEN.
POTEM OKAZAŁA KATEDRA, KOŚCIOŁY, WIEŻA Z ZEGAREM, ZDOBIONE ZABYTKOWE KAMIENICE. TRZEBA POŚWIĘCIĆ PARĘ GODZIN, ABY OBEJRZEĆ MIASTO. POWINNO SIĘ JE KONIECZNIE ZOBACZYĆ. MARTINA FRANCA JEST PIĘKNA I INTERESUJĄCA.
KIEDY PODJECHALIŚMY DO CISTERNINO ZORIENTOWALIŚMY SIĘ, ŻE BYLIŚMY TUTAJ JAKIEŚ 8 LAT TEMU. DLA PRZYPOMNIENIA PRZESZLIŚMY PAROMA ULICZKAMI I POJECHALIŚMY DO CEGLIE.
CEGLIE JEST MNIEJSZE NIŻ MARTINA FRANCA. SNULIŚMY SIĘ WĄSKIMI ULICZKAMI STAREGO MIASTA WCHODZĄC DO TYCH NAPOTKANYCH KOŚCIOŁÓW, KTÓRE BYŁY OTWARTE. DOSZLIŚMY DO PAŁACU, NIESTETY ZAMKNIĘTEGO. ZOBACZYLIŚMY KOLEJNE UROKLIWIE MIASTECZKO APULII ZE STARĄ ZABUDOWĄ, CIEKAWE DO ZOBACZENIA.
WIECZOREM JEDZIEMY DO OSTUNI. TO JEDNO Z PIĘKNIEJSZYCH MIAST TEGO REGIONU. KURORT PEŁEN ZABYTKÓW.
KOLACJĘ JEMY W DUŻEJ RESTAURACJI GLI ARCHI POD GOŁYM NIEBEM NIEDALEKO MORZA, KILKA KILOMETRÓW OD OSTUNI. LUDZI TŁUM. KELNERZY UWIJAJĄ SIĘ JAK W UKROPIE. KARTA DAŃ RÓŻNORODNA. MORSKIE PRZYSMAKI np. RISOTTO Z KREWETKAMI, RYBY, GRILLOWANE OWOCE MORZA. ALE TEŻ MIĘSKO I PIZZA. TROCHĘ CZEKAMY NA JEDZENIE. NIE DZIWOTA PRZY TYLU OCZEKUJĄCYCH OSOBACH.
JEDZENIE O WIELE LEPSZE NIŻ W RESTAURACJI TRZY DNI TEMU, SMAKUJE WSZYSTKIM. PO KOLACJI JESTEŚMY GOTOWI RZUCIĆ SIĘ W WIR NOCNEGO ŻYCIA MIASTA.
OSTUNI KRÓLEWSKO OŚWIETLONE, PEŁNE BARÓW, RESTAURACJI, KAWIARENEK TĘTNI ŻYCIEM.
.
KAŻDY BAR MA SWOJĄ MUZYKĘ I STARA SIĘ, ABY BYŁA JAK NAJBARDZIEJ SŁYSZALNA WOKOŁO. RESTAURACJE POWOLI PUSTOSZEJĄ ZA TO W BARACH TŁOK. GWAR, ŚMIECH, ROZMOWY. UROKU CAŁOŚCI DODAJE ZABYTKOWA ZABUDOWA PIĘKNIE PODŚWIETLONA.
SPACERUJEMY PODDAJĄC SIĘ ATMOSFERZE FESTYNU. WSTĘPUJEMY DO ZAPRZYJAŹNIONEJ LODZIARNI ROBAKA NA LODY. TO OBOWIĄZKOWY PRZYSMAK WE WŁOSZECH. JEM FIGOWE, BO TAKICH NIGDY NIE JADŁAM, A W APULII FIGI ROSNĄ NA PRZEMIAN Z OLIWKAMI.
.
.