.

JEDNYMI Z ULUBIONYCH MIASTECZEK ROBAKA JEST MONOPOLI I POLIGNANO A MARE. WYBIERAMY SIĘ TAM DZISIAJ. OCZYWIŚCIE PO POŁUDNIU MA BYĆ PLAŻA, CHOCIAŻ NIE ZA BARDZO WIEMY GDZIE. ROBAK UWAŻA, ŻE TRZEBA BĘDZIE ZJECHAĆ W STRONĘ OSTUNI.

PONAGLAJĄC SIĘ NAWZAJEM W KOŃCU WYJEŻDŻAMY.

MY W POLIGNANO – JAK SIĘ OKAZAŁO – JUŻ BYLIŚMY. MIASTECZKO LEŻY NA NADMORSKICH SKAŁACH. ATRAKCJĄ JEST GŁÓWNY TRAKT, OD KTÓREGO ODCHODZĄ BOCZNE, KILKUDZIESIĘCIOMETROWE ULICZKI, A WŁAŚCIWIE ŚLEPE ZAUŁKI ZAKOŃCZONE BALUSTRADAMI, SKĄD ROZPOŚCIERA SIĘ WIDOK NA KLIFY I MORZE.

DO MONOPOLI JEST RZUT KAMIENIEM.
OGLĄDANIE MONOPOLI ZACZĘLIŚMY OD BARU NA DOŚĆ DUŻYM PLACYKU W OKOLICACH NADMORSKIEGO BULWARU. TOWARZYSTWO, ZA WYJĄTKIEM NAS BYŁO GŁODNE. ŚWIĘTA PORA LUNCHU. CAŁA TRÓJKA ZAMAWIA SAŁATY Z RÓŻNYMI WKŁADKAMI. ROBAK Z KURCZAKIEM, KRYSIA Z MISZKĄ Z TUŃCZYKIEM I SEREM. SMAKUJE IM, A SZCZEGÓLNIE ROBAK CHWALI SWOJĄ SAŁATKĘ. 
JAKO DARMOWĄ PRZEKĄSKĘ DO NAPOJÓW DOSTALIŚMY OLIWKI, ORZESZKI, SŁONE CIASTECZKA.

MONOPOLI LEŻY W STRATEGICZNYM MIEJSCU. TO DOPROWADZAŁO DO PANOWANIA TUTAJ CORAZ TO INNYCH NACJI; RZYMIAN, HISZPANÓW, BIZANTYJCZYKÓW. MURY OTACZAJĄCE MIASTO, XV WIECZNY ZAMEK, KATEDRA, KOŚCIOŁY WSPÓŁGRAJĄ Z PIĘKNYM ŚRÓDZIEMNOMORSKIM CHARAKTEREM BUDYNKÓW W BIAŁYM KOLORZE.

 

POLIGNANO – W DRODZE DO HISTORYCZNEGO CENTRUM

.

ROBAK ZWRACA NASZĄ UWAGĘ NA CO CIEKAWSZE CZAROWNE BUDOWLE ZDOBIONE KWIATAMI.

Z ULICY MOŻNA WEJŚĆ NA DACH JEDNEGO Z HOTELI (DON FERRANTE DIMORE DI CHARME), KTÓRY NA TYMŻE DACHU MA RESTAURACJĘ I BASEN Z WIDOKIEM NA MORZE I ŚREDNIOWIECZNĄ WIEŻĘ. BARDZO FAJNE.

PO MIASTECZKU ŁAZIMY NA TYLE DŁUGO, ŻE ZACZYNA NAM BRAKOWAĆ CZASU NA PLAŻĘ.

Z MONOPOLI JEDZIEMY W DÓŁ, CZYLI W STRONĘ BRINDISI. NIE ZA BARDZO WIDAĆ JAKIEŚ ATRAKCYJNE PLAŻE. W KOŃCU ZJEŻDŻAMY W STRONĘ WIDOCZNEJ Z DROGI ZATOCZKI.
 MALUTKA PLAŻA, RELATYWNIE MAŁO OSÓB. TROCHĘ ZIMNA WODA Z KAMYCZKAMI NA DNIE. PLAŻA JEST TEŻ DROBNOKAMYCZKOWA.

JUŻ 17-ta, WIĘC CZASU NIE MAMY ZA DUŻO, BO JESZCZE TRZEBA PODJECHAĆ DO SKLEPU.

WRESZCIE NA KOLACJĘ MA BYĆ MAKARON. W DRODZE POWROTNEJ ROBAK PODEJMUJE MĘSKĄ DECYZJĘ – MA TO BYĆ SPAGHETTI CARBONARA. 
O GODZINIE 20-tej ROBAK, POD CZUJNYM OKIEM MISZKI, POBIERAJĄCEGO NAUKĘ PRZYRZĄDZANIA CARBONARY, ROZPOCZYNA GOTOWANIE. KLASYCZNA CARBONARA POWINNA BYĆ ROBIONA Z PODGARDLEM, NA CO MISZKA SIĘ LEKKO KRZYWI. PRZEKONUJEMY GO, ŻE TAKA TEŻ JEST DOBRA, A NAWET DELIKATNIEJSZA. NA SZCZĘŚCIE DLA NIEGO NASI RZYMIANIE POJECHALI GDZIEŚ NA KOLACJĘ, BO INACZEJ NIE DOPUŚCILIBY DO CARBONARY Z BOCZKIEM.

ROBAK PRZYGOTOWUJE BOCZEK, JAJKA, PARMEZAN. MISZKA DOSTAJE ZA ZADANIE ZROBIENIE Z BOCZKU, KTÓRY JUŻ JEST POKROJONY W KOSTKĘ, JESZCZE MNIEJSZEJ KOSTKI.

JEMY W 7 OSÓB. ROBAK WBIJA DO MISECZKI PO JEDNYM ŻÓŁTKU DLA KAŻDEGO – CZYLI 6, ORAZ JEDNO CAŁE JAJKO. PO CHWILI STWIERDZA, ŻE JAJKA SĄ JAKIEŚ MAŁE I DODAJE JESZCZE JEDNO ŻÓŁTKO I JEDNO CAŁE JAJO. DORZUCA PARMEZAN, SÓL, DUŻO PIEPRZU. MASA MA MIEĆ KONSYSTENCJĘ GRECKIEGO JOGURTU. DO TEGO DODAJE DWIE ŁYŻKI ŚMIETANY. CAŁOŚĆ MUSI WYJŚĆ DOŚĆ GĘSTA.

BOCZEK SIĘ PODSMAŻA. MY W MIĘDZYCZASIE NAKRYWAMY STÓŁ, A W KUCHNI JUŻ JEST WRZUCONY DO GARNKA MAKARON TYPU SPAGHETTI. GORĄCY MAKARON ZOSTAJE ZALANY RÓWNIE GORĄCYM BOCZKIEM I WYMIESZANY.

NA KONIEC ROBAK WLEWA MASĘ JAJECZNĄ, KTÓRA ŚCINA SIĘ W ZETKNIĘCIU Z GORĄCYM MAKARONEM.
KOLACJĘ ZACZYNAMY OD ZJEDZENIA O godz. 21:30 SPAGHETTI A LA CARBONARA, CO NIE JEST MOŻE NAJLEPSZYM POMYSŁEM, ALE ZA TO, JAKĄ PYSZNOŚCIĄ. DIETETYCY NIECH RWĄ WŁOSY Z GŁOWY. I TAK DIETA ŚRÓDZIEMNOMORSKA JEST NAJZDROWSZA NA ŚWIECIE.

PRZED MAKARONEM MAMY NIESPODZIANKI DLA KRYSI. ZA KILKA DNI OBCHODZI URODZINY I SYN ZA NASZYM POŚREDNICTWEM KUPIŁ JEJ PUMO – CHARAKTERYSTYCZNY DLA APULII ELEMENT DEKORACYJNY. CERAMIKA W KSZTAŁCIE STOŻKA Z DWOMA LIŚĆMI PO BOKACH, NA MAŁYM POSTUMENCIE. UŻYWA SIĘ GO CZĘSTO DO ZWIEŃCZENIE BALUSTRAD, np. NA BALKONIE. OCZYWIŚCIE PRZYNOSI SZCZĘŚCIE I SYMBOLIZUJE NOWE ŻYCIE.
MY OFIARUJEMY JEJ OPUNCJĘ Z PĄCZKAMI KWIATÓW. TEŻ CERAMICZNĄ I TEŻ PRZYNOSZĄCĄ SZCZĘŚCIE. TE DWA DEKORY MAJĄ SOLENIZANTCE UPIĘKSZYĆ BALKON, NA PUNKCIE KTÓREGO MA FIOŁA. NO I PRZYPOMINAĆ WAKACJE Z NAMI.

AKCJA ZAKUPÓW BYŁA ŚCIŚLE TAJNA, A I TAK W MONOPOLI O MAŁO CO NIE ZAKOŃCZYŁA SIĘ FIASKIEM. NA SZCZĘŚCIE KRYSIA ZAPOMNIAŁA KARTY PŁATNICZEJ.

SKŁADALIŚMY ŻYCZENIA A KRYSIA AŻ PISZCZAŁA Z RADOŚCI NA WIDOK PREZENTÓW. BYŁO TEŻ PROSECCO …

.

►ZOBACZ FOTY◀︎

.

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz