.
DZISIAJ JEST NIEDZIELA, A WIEC DZIEŃ TARGU CHATUCHAK.
TARG ODBYWA SIĘ TYLKO W SOBOTĘ I NIEDZIELĘ. JEST JEDNYM Z NAJWIĘKSZYCH TARGÓW NA ŚWIECIE. MIEŚCI SIĘ NA TERENIE PARKU O TEJ SAMEJ NAZWIE.
W NIEWIELKIEJ ODLEGŁOŚCI OD NASZEGO KLEAN RESIDENCE, TUŻ ZA ROGIEM BOCZNEJ ULICZKI WYCHODZI SIĘ NA STACJĘ KOLEJKI O NAZWIE WONGWIAN YAI. WYMOWA TEGO JEST NIE DO OPANOWANIA PRZEZ ZWYKŁEGO ŚMIERTELNIKA. WIELOKROTNE POWTÓRZENIE NAZWY NIE PRZYNOSI ŻADNYCH REZULTATÓW BO I TAK NA KOŃCU WYCHODZI Z TEGO BEŁKOT.
NA STACJI PRZESTUDIOWALIŚMY MAPĘ POŁĄCZEŃ KOLEJKI NAZIEMNEJ CZYLI BTS ORAZ METRA CZYLI MRT. SĄ DWIE LINIE KOLEJKI BTS ORAZ DWIE LINIE METRA MRT. ZASADY KURSOWANIA JAK WSZĘDZIE, CZYLI LINIE Z POSZCZEGÓLNYMI PRZYSTANKAMI ORAZ STACJE PRZESIADKOWE. BARDZO POMOCNA JEST WIEDZA NA JAKIM PRZYSTANKU SIĘ CHCE WYSIĄŚĆ, CO NIE JEST TRUDNE GDY SIĘ MA MAPĘ.
MAPA Z PRZYSTANKAMI POKAZUJE SIĘ TAKŻE W AUTOMATYCZNYCH DOTYKOWYCH KASACH BILETOWYCH. OBOK NAZWY PRZYSTANKU DO KTÓREGO CHCESZ JECHAĆ, POJAWIA SIĘ CYFRA BĘDĄCA KWOTĄ, KTÓRĄ NALEŻY ZAPŁACIĆ ZA PRZEJAZD. BILETY MOŻNA KUPIĆ W AUTOMATACH LUB KASACH BILETOWYCH NA STACJI. AUTOMATY WYDAJĄ RESZTĘ. WIĘKSZOŚĆ AUTOMATÓW BTS PRZYJMUJE TYLKO MONETY, A MRT BANKNOTY I MONETY.
TRZEBA PAMIĘTAĆ, ŻE ZARÓWNO METRO JAKI I KOLEJKA, NIE KURSUJĄ DO tzw. STAREGO BANGKOKU, CZYLI CZĘŚCI HISTORYCZNEJ MIASTA.
Z NASZEGO WONGWIAN YAI Z PRZESIADKĄ NA STACJI SIAM DOTARLIŚMY DO STACJI MO CHIT. OD RAZU BYŁO WIDAĆ, ŻE W POBLIŻU JEST TARG. WSZYSCY, KTÓRZY WYSIEDLI ZMIERZALI W STRONĘ TARGOWISKA. WYSTARCZYŁO IŚĆ ZA TŁUMEM.
NAJPIERW JEDNAK CHCIELIŚMY ZJEŚĆ JAKIEŚ PÓŹNE ŚNIADANIE. TRZEBA BYŁO NABRAĆ SIŁ DO CHODZENIA PO BAZARZE, TARGOWANIA SIĘ.
WZDŁUŻ JEDNEJ Z ULIC OTACZAJĄCYCH STRAGANY USADOWIŁY SIĘ LICZNE JADŁODAJNIE. OGLĄDALIŚMY CO MOŻNA TAM ZJEŚĆ, A PORÓWNANIE CEN Z INNYMI CZĘŚCIAMI KRAJU NASUNĘŁO SIĘ SAMO. CENY, NA PRZYKŁAD PAD THAI-a, SAŁATKI Z ZIELONEJ PAPAI CZY ZUPY, WYDAWAŁY NAM SIĘ DUŻE W PORÓWNANIU Z PÓŁNOCĄ I WSCHODEM. NO ALE TO STOLICA I CENY MUSZĄ BYĆ WYŻSZE.
.
.
ZANURZYLIŚMY SIĘ W TYSIĄCE STOISK ZE WSZYSTKIM. MNIEJSZE LUB WIĘKSZE BUDKI USTAWIONE SĄ TEMATYCZNIE.
IDZIEMY MIĘDZY NIMI NIEKOŃCZĄCYM SIĘ ULICZKAMI. SETKI CIUCHÓW, TOREBEK, PORTFELIKÓW, KOSMETYCZEK. Z DRUGIEJ STRONY PASKI, BUTY, KOSMETYKI, JAKAŚ ELEKTRONIKA, BUTY. FAJNIE SIĘ TO WSZYSTKO OGLĄDA. GODZINY MIJAJĄ NIEPOSTRZEŻENIE.
SĄ TEŻ KANTORY WYMIANY PIENIĘDZY. TRZEBA MIEĆ PASZPORT LUB PRAWO JAZDY. NIE MAMY ŻADNEGO DOKUMENTU TOŻSAMOŚCI. ORIENTUJĘ SIĘ, ŻE MAM PRZY SOBIE TYLKO KARTY UBEZPIECZENIA PZU. PRZECHODZĄ PRZEZ KONTROLĘ W KANTORZE WYMIANY I DOSTAJEMY NIEZBĘDNĄ GOTÓWKĘ DO DALSZEGO SZALEŃSTWA ZAKUPOWEGO.
W MIĘDZY CZASIE JEMY LODY, KIEŁBASKĘ, JAKIEŚ SKWARKI. ZACZYNA ZMIERZCHAĆ. TARG NIBY OTWARTY DO 18-tej, ALE TEJ GODZINY NIKT NIE TRAKTUJE ZBYT POWAŻNIE.
ZACZYNAJĄ SIĘ PRZECENY, ALE NIE SĄ POWSZECHNE. KUPCY ZDAJĄ SOBIE SPRAWĘ, ŻE ZA PIĘĆ DNI CAŁA ZABAWA ZACZNIE SIĘ NA NOWO. BĘDĄ NOWI TURYŚCI, NOWI TUBYLCY. BĘDĄ KUPOWAĆ WSZYSTKO, CO ZOSTANIE IM ZAOFEROWANE.
DECYDUJEMY SIĘ ZJEŚĆ COŚ PRZED POWROTEM DO DOMU. W TYM SAMYM CIĄGU JEDZENIOWYM, W KTÓRYM JEDLIŚMY RANO ZAMAWIAMY SAŁATKĘ Z ZIELONEJ PAPAI I JAKIEŚ CURRY.
DOCHODZIMY DO STACJI KOLEJKI I WRACAMY DO DOMU. JUTRO ZACZYNAMY POWAŻNIE ZWIEDZANIE BANGKOKU.
.
.
.