.
DZIEŃ – PODOBNIE JAK KILKA POPRZEDNICH – ROZPOCZĘLIŚMY OD USTALENIA, CZY EFEKTY POPCHNIĘCIA WOMBACIKA PRZEZ SZALONEGO ORTODOKSA Z GONDERU CIĄGLE SĄ WIDOCZNE I CZY NADAL ODCZUWALNE SĄ BÓLE NOGI. SIŃCE BYŁY. NABIERAŁY CORAZ TO INTENSYWNIEJSZYCH KOLORÓW. NATOMIAST BÓLE POWOLI ZNIKAŁY. NA WSZELKI WYPADEK ROBIMY DOKUMENTACJĘ FOTO. MOŻE BYĆ POTRZEBNA …
ŚNIADANIE W HOTELU JERUZALEM PODAJĄ ZDECYDOWANIE CIEKAWSZE NIŻ TE, KTÓRE NAM SERWOWANO DOTYCHCZAS W ETIOPSKICH SYPIALNIACH.
NAJEDZENI RUSZYLIŚMY NA PODBÓJ MIASTA. TYM RAZEM JEDNAK KORZYSTAJĄC Z TUK-TUKA. PO DRODZE WYCIĄGNĘLIŚMY TROCHĘ KASY Z ATM, CZYLI BANKOMATU STOJĄCEGO NA POBLISKIM (W STOSUNKU DO HOTELU) PLACU. UWAGA – SĄ TU DWA AUTOMATY. OBA PO TEJ SAMEJ STRONIE PLACU. ODDALONE OD SIEBIE O NIE WIĘCEJ NIŻ 50 m.
DZISIEJSZE ZWIEDZANIE OBJĘŁO NIE OGLĄDNIĘTE WCZORAJ KOŚCIOŁY, WYDŁUBANE PRZEZ NIE WIADOMO KOGO W LITYCH SKAŁACH, KTÓRYCH TU NIE BRAK. PISZĘ – PRZEZ NIE WIADOMO KOGO – BO TAKI np. ABBA LIBANOS ZOSTAŁ PONOĆ WYCIOSANY Z KAMIENIA W CIĄGU JEDNEJ NOCY PRZEZ ŻONĘ LALIBELI – MESKEL KEBRE, PRZY WSPÓŁUDZIALE GRUPY ANIOŁÓW … KURCZE, ALEŻ TEN KRÓL MIAŁ ŻONĘ. POTRAFIŁA ZAPĘDZIĆ DO ROBOTY NAWET ANIOŁY …
ZALICZYLIŚMY tzw. PÓŁNOCNĄ GRUPĘ KOŚCIOŁÓW. TU m.in. ZNAJDUJE SIĘ BETE METHANE ALEM – NAJWIĘKSZY WYKUTY W SKALE KOŚCIÓŁ NA ŚWIECIE – 33,5 m × 23,5 m I PONAD 11,5 m WYSOKOŚCI. PRZYKRYWA GO STROP WSPARTY NA 70 KOLUMNACH. POZOSTAŁE ŚWIĄTYNIE SĄ RÓWNIE CIEKAWE. ŁĄCZĄ JE WYKUTE W WULKANICZNYM TUFIE PRZEJŚCIA I KORYTARZE.
CAŁE TO OGLĄDANIE ZAJĘŁO NAM 125 min. 🙂 🙂 🙂 🙂
BYŁO BARDZO CIEPŁO. KOŁO 13-tej ZROBILIŚMY SOBIE PRZERWĘ W WĘDRÓWCE PO WYCIOSANYCH Z KAMIENIA MONOLITYCZNYCH ŚWIĄTYNIACH.
NIEDALEKO MUZEUM NATRAFILIŚMY NA CHAŁUPĘ WE WNĘTRZU KTÓREJ STWORZONO RODZAJ KAWIARNI. WYGLĄDAŁA ZACHĘCAJĄCO, GWARANTUJĄC JEDNOCZEŚNIE OSŁONĘ PRZED SZALEJĄCĄ NA NIEBOSKŁONIE KLARĄ.
WESZLIŚMY. MIEJSCE BARDZO NAM PASIŁO. MŁODA DZIEWCZYNA I JEJ MAŁY BRAT ZAOFEROWALI KAWĘ. KARASIA I MNIE TO URZĄDZAŁO. NIESTETY OBSŁUGA NIE POTRAFIŁA ZNALEŹĆ ROZSĄDNEGO NAPOJU DLA WOMBATA. W TEJ SYTUACJI MOJA PARTNERKA POSZŁA DALEJ SZUKAĆ CZEGOŚ CO BY JEJ ODPOWIADAŁO.
SIEDZĄC I SĄCZĄC WRZĄCĄ KAWĘ ROZGLĄDAŁEM SIĘ PO POMIESZCZENIU. WYSOKO NA PÓŁKACH STAŁY RÓŻNE POJEMNIKI. JAKIMŚ CUDEM DOSTRZEGŁEM MOCNO ZAKURZONĄ BUTELKĘ LOKALNEGO GINU. MIELI NAWET TONIC I SPRITE !!!
WRÓCIŁ WOMBAT. NIE ZNALAZŁA NIC DO PICIA. BARDZO JĄ UCIESZYŁO MOJE TRUNKOWE ODKRYCIE. NIE BYŁO ŁATWO DOWIEDZIEĆ SIĘ ILE KOSZTUJE TEN DZIWNY NAPÓJ I DODATKI DO NIEGO. DZIEWCZYNA NIE ZNAŁA CENY ALKOHOLU. NA CAŁE SZCZĘŚCIE JEJ MŁODSZY BRAT W MIG ROZKMINIŁ O CO CHODZI I POBIEGŁ PO MAMĘ. CHWILĘ PÓŹNIEJ, PO KRÓTKICH NEGOCJACJACH CENOWYCH PRZED WYSUSZONYM WOMBATEM STAŁA SZKLANECZKA GINU Z ROZCIEŃCZACZEM – SMAKU ZABIJACZEM.
Ok. 14:00 PONOWNIE RUSZYLIŚMY NA ZWIEDZANIE. NAJPIERW SYMBOLICZNEGO GROBU ADAMA, A PÓŹNIEJ KOŚCIOŁA ŚW. JERZEGO – NAJLEPIEJ ZNANĄ IKONĘ LALIBELI.
Tzw. GRÓB ADAMA – KOLEJNĄ WYKUTĄ W SKALE ŚWIĄTYNIĘ ZWIEDZA SIĘ DOSYĆ SZYBKO. TRZEBA JEDNAK WZIĄĆ POPRAWKĘ NA ROBIENIE ZDJĘĆ MNICHOWI, KTÓRY BEZ SPRZECIWU POZUJE DO UJĘĆ. NAM ZABRAŁO TO ok. 60 min. 🙂 🙂 🙂
KOŚCIÓŁ Św. JERZEGO LEŻY TROCHĘ NA UBOCZU, NA POŁUDNIE OD PÓŁNOCNEJ GRUPY KOŚCIOŁÓW, PO PRZECIWNEJ STRONIE DROGI.
ZAMYKANY KOŁO POŁUDNIA, PONOWNIE OTWIERA PODWOJE O 16:00. LEŻĄCĄ W SKALNEJ DZIURZE ŚWIĄTYNIĘ OPARTO NA PLANIE KRZYŻA GRECKIEGO. WYGLĄDA NIESAMOWICIE. SZCZEGÓLNIE Z GÓRY. MOŻNA JĄ OGLĄDAĆ ZE WSZYSTKICH STRON, PODCHODZĄC DO KRAWĘDZI WYRYTEJ DZIURY ODDZIELAJĄCEJ JEJ BRZEG OD ŚCIAN KOŚCIOŁA.
LEGENDA MÓWI, ŻE SAM Św. JERZY NACHODZIŁ PRZEZ 6 DNI KRÓLA LALIBELĘ ABY TEN WYBUDOWAŁ MU TUTAJ KOŚCIÓŁ. WRESZCIE KRÓL SIĘ ZGODZIŁ. POSTAWIŁ TAK PIĘKNY KOŚCIÓŁ, ŻE ZACHWYCONY ŚWIĘTY WJECHAŁ DO NIEGO NA KONIU. NA DOWÓD TEGO W KORYTARZU WIODĄCYM DO ŚWIĄTYNI „DOSTRZEC MOŻNA” ODBICIE KOŃSKICH KOPYT …
PODZIWIALIŚMY TO MIEJSCE 30, 40 min. 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
.

.
WYCHODZĄC NATKNĘLIŚMY SIĘ NA GROMADĘ DZIECI I KILKA TUK-TUKÓW PROPONUJĄCYCH SWOJE USŁUGI.
PONIEWAŻ MIELIŚMY JESZCZE W PLANIE OGLĄDNIĘCIE KILKU KOLEJNYCH MIEJSC KULTU ZNAJDUJĄCYCH SIĘ POZA MIASTEM, ROZPOCZĄŁEM NEGOCJACJE.
NASZA PLANOWANA TRASA NIE BYŁA ŁATWA. CHCIELIŚMY DOSTAĆ SIĘ DO ŚWIĄTYNI ASHETON MARIAM (ASHETON MARYAM) – POŁOŻONEJ NA WYSOKOŚCI PONAD 4000 m W KIERUNKU NA POŁUDNIOWY ZACHÓD OD CENTRUM, A POTEM ZJECHAĆ W DÓŁ DOLINY DO LEŻĄCEJ NIEDALEKO LOTNISKA NA’AKUETO LA’AB (St. NEAKUTO LEAB MONASTERY).
PIERWSZE Z WYMIENIONYCH MIEJSC POZA DOJAZDEM WYMAGA DOSYĆ DŁUGIEGO PODEJŚCIA. TRZEBA TO UWZGLĘDNIĆ PLANUJĄC WYCIECZKĘ. NIE TYLKO WYSIŁKOWO ALE I CZASOWO.
ZAWZIĘTE TARGI NIE TRWAŁY ZBYT DŁUGO. DOSYĆ SZYBKO DOSZLIŚMY DO POROZUMIENIA USTALAJĄC CENĘ NA 500 PIW. MIAŁA OBEJMOWAĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZEJAZD Z HOTELU DO MIEJSCA SKĄD TRZEBA PODEJŚĆ DO PIERWSZEGO KOŚCIOŁA; OCZEKIWANIE NA NASZ POWRÓT; PRZEJAZD DO DRUGIEJ ŚWIĄTYNI; CZEKANIE AŻ JĄ OGLĄDNIEMY I POWRÓT DO HOTELU.
Z DWÓCH WZGLĘDÓW NIE GODZILIŚMY SIĘ NA ŻADNEGO PRZEWODNIKA. PO PIERWSZE WIADOMOŚCI POSIADANE PRZEZ WOMBATA – WYDRUKOWANE DODATKOWO W FORMIE PAMFLETU – MIAŁY WIĘKSZĄ WARTOŚĆ NIŻ KILKA WIKIPEDII RAZEM WZIĘTYCH. PO DRUGIE ZAŚ, LOKALSI USIŁUJĄCY ZARABIAĆ PODAJĄC SIĘ ZA PRZEWODNIKÓW – NAWET JEŚLI MAJĄ SPORĄ WIEDZĘ, TO NIE SĄ W STANIE JEJ PRZEKAZAĆ ZE WZGLĘDU NA BRAKI JĘZYKOWE (SWOJE LUB KLIENTÓW).
NA KOLACJĘ POSZLIŚMY DO RESTAURACJI KANA STOJĄCEJ KILKADZIESIĄT METRÓW OD NASZEGO HOTELU. TEN WYBÓR NAJBARDZIEJ UCIESZYŁ KARASIA, BO NARESZCIE MÓGŁ JEŚĆ W ABSOLUTNIE NASTAWIONEJ NA TURYSTÓW JADŁODAJNI.
WACHLARZ OFEROWANYCH POTRAW NIE OSZAŁAMIAŁ, CO NATYCHMIAST UZNALIŚMY ZA DOBRY OMEN. ZDECYDOWALIŚMY SIĘ NA KOTLETY Z KURCZAKA, WOŁOWINY I JAGNIĘCINY. DO TEGO ZAORDYNOWALIŚMY JAKĄŚ SAŁATKĘ.
JEDZENIE BYŁO POPRAWNE ACZ NIE OSZAŁAMIAJĄCE. WYSTRÓJ PRZYJEMNIE NIENACHALNIE TUBYLCZY. CZYSTO. RACHUNEK ZA 3 OSOBY – 680 PIW. OSOBIŚCIE BYM TU NIE WRÓCIŁ ALE MAPNIK BYŁ SZCZĘŚLIWY …
.
.
.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.