.
JAK ZWYKLE WSZYSTKO CO DOBRE NIE TRWA WIECZNIE. MUSIMY DZISIAJ WRACAĆ DO DOMU. SAMOLOT JEST WIECZOREM, NA LOTNISKO BLISKO, WIĘC CAŁY DZIEŃ PRZED NAMI.
DWA DNI TEMU ZAPISALIŚMY SIĘ NA WYCIECZKĘ NA GOZO. AGENTKA POSTAWIŁA SPRAWĘ JASNO, JEŻELI BĘDZIE POGODA POPŁYNIEMY, JEŚLI NIE ZWRÓCI NAM ZALICZKĘ. POGODY NIE BYŁO, WYCIECZKĘ ODWOŁANO, ALE MY MUSIELIŚMY WYBRAĆ SIĘ CHOCIAŻ W STRONĘ GOZO. ZDEPONOWALIŚMY BAGAŻE W HOTELU I WSIEDLIŚMY DO AUTOBUSU JADĄCEGO NA PÓŁNOC DO MIEJSCOWOŚCI O NAZWIE MELLIEHA.
MELLIEHA ZAMIESZKANA BYŁA JUŻ 3000 LAT p.n.e.
PANOWALI TAM RZYMIANIE, BIZANTYJCZYCY, W ŚREDNIOWIECZU ARABOWIE. MIASTO PODUPADŁO GDY ZACZĘLI GRASOWAĆ NA TYCH TERENACH KORSARZE MUZUŁMAŃSCY.
KAWALEROWIE MALTAŃSCY PRZYWRÓCILI MIASTU ŚWIETNOŚĆ BUDUJĄC FORTYFIKACJE, KAPLICĘ.
PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ WYBUDOWANO SCHRONY,
NIEDALEKO JEST TEŻ FORT CAMPBELL WYBUDOWANY W 1937 r PRZEZ BRYTYJCZYKÓW.
KOLEJNY RAZ PRZEKONALIŚMY SIĘ, ŻE JAZDA PO WYSPIE TO CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ – WIDOK ZATOCZEK Z NIEBIESKIM MORZEM, MNIEJSZYCH LUB WIĘKSZYCH STYLOWYCH DOMÓW, ŁAGODNEGO KRAJOBRAZU – USPOKAJA.
WYSIEDLIŚMY W CENTRUM.
IDĄC W STRONĘ KOŚCIOŁA NASZEJ PANI ZWYCIĘSKIEJ ZNALEŹLIŚMY SIĘ NA PLACYKU SKĄD ROZCIĄGA SIĘ WSPANIAŁY WIDOK NA ZATOKĘ.
DALEJ STOI BUDKA SPRZEDAŻY BILETÓW NA GOZO Z POLSKIM AKCENTEM. BILETY SPRZEDAJE POLKA, KTÓRA POWIEDZIAŁA, ŻE TAKIEGO SZTORMU JAK W NIEDZIELĘ TO KILKANAŚCIE LAT NIE WIDZIAŁA.
ZA KOŚCIOŁEM NATOMIAST JEST SEA VIEW CAFE/BAR – MAŁA RESTAURACYJKA Z WIDOKIEM ZA MILION DOLARÓW.
KOŚCIÓŁ NIESTETY BYŁ ZAMKNIĘTY. WOKÓŁ DZIEDZIŃCA PRZED NIM ŁADNE DOMY.
ZESZLIŚMY DO SCHRONÓW. ICH ŁĄCZNA DŁUGOŚĆ WYNOSI 500 m.
BARDZO CIEKAWE.
ZE SCHRONÓW KOLEJNY RAZ W DÓŁ DO GROTY W KTÓREJ MIEŚCI SIĘ KAPLICA OUR LADY OF GROTTO. TAM ZNAJDZIECIE POSĄG MATKI BOSKIEJ. SĄ TAKŻE DARY WOTYWNE.
CHCIELIŚMY TAKŻE ZOBACZYĆ FORT CAMPBELL I WIEŻĘ GHAJN HADID ZBUDOWANĄ W 1658 ROKU. NIE ZA BARDZO JEST TAM JAK DOJECHAĆ, WIĘC KIEROWANI PRZEZ MIEJSCOWYCH RUSZYLIŚMY NA PIECHOTĘ.
SZLIŚMY ŁADNY KAWAŁEK. NIEKIEDY WERTEPAMI, NIEKIEDY MIĘDZY WOLNO STOJĄCYMI DOMAMI, NIEKIEDY DROGĄ. WIEŻA BARDZO CIEKAWA. USZKODZONA PRZEZ TRZĘSIENIE ZIEMI W 1856.
.
.
NATOMIAST FORT, MOIM ZDANIEM, ROZCZAROWUJE. PIETRUSZKA, MIŁOŚNIK FORTÓW, ZAMKÓW I TYM PODOBNYCH RZECZY RÓWNIEŻ NIE WYGLĄDAŁ NA ZACHWYCONEGO. FORT TO WŁAŚCIWIE POZOSTAŁOŚCI PO ZABUDOWANIACH. PO PROSTU KAWAŁKI ŚCIAN, MURÓW ZUPEŁNIE ZANIEDBANE.
W SUMIE MELLIEHA NIE JEST TAK SPEKTAKULARNA JAK INNE MIEJSCA NA MALCIE. ALE ZNAJDUJE SIĘ TAM JEDNA Z WIĘKSZYCH PIASZCZYSTYCH PLAŻ NA MALCIE CO DLA PLAŻOWICZÓW MA DUŻE ZNACZENIE.
TROCHĘ POKOMBINOWALIŚMY WRACAJĄC Z POWROTEM NA PRZYSTANEK AUTOBUSOWY. SKRÓCILIŚMY SOBIE DROGĘ TAK, ŻE AUTOBUS ZAMIAST NA ODLEGŁYM O KOLEJNY KILOMETR PRZYSTANKU PRZY RONDZIE, ŁAPALIŚMY NA PRZYSTANKU PRZY DRODZE DO VALLETTY.
KIEDY ZNALEŹLIŚMY SIĘ W SLIEMIE POSZLIŚMY DO ULUBIONEGO BARU-RESTAURACJI SEA SALT. WYBRALIŚMY GO NA OSTATNI NASZ POSIŁEK. LOKAL JEST NAPRAWDĘ MALUTKI I LEDWO ZMIEŚCILIŚMY SIĘ PRZY LADZIE PRZY OKNIE.
JEDZENIE BYŁO PRZEPYSZNE.
POTEM OSTATNI, POŻEGNALNY DRINK W NAPPA BARZE I DO DOMU.
BARDZO NAM MALTA PRZYPADŁA DO GUSTU. MUSIMY WRÓCIĆ I DOKOŃCZYĆ ZWIEDZANIE.
.
.
.