31.12.2016 – CZARODZIEJSKI FLET, CZYLI CO NALEŻY ROBIĆ ABY ZDOBYĆ RĘKĘ DZIEWCZYNY ALBO DINER W OPERZE

.

RANO UZNALIŚMY, ŻE MUSIMY W KOŃCU KUPIĆ BILETY NA SYLWESTRA, BO INACZEJ SIĘ NIE DA. KIEDY WSZYLIŚMY Z DOMU SZRON LEŻAŁ NA ZIEMI, DRZEWACH, KRZEWACH. BYŁO BARDZO ZIMNO. TRAMWAJEM DOJECHALIŚMY DO PRZYSTANKU TEATRU NARODOWEGO. TRAMWAJE W PRADZE NIE DOŚĆ, ŻE JEŻDŻĄ BARDZO CZĘSTO TO JESZCZE MAJĄ NOWOCZESNE WAGONY, ELEKTRYCZNE TABLICE WYŚWIETLAJĄCE KOLEJNE PRZYSTANKI I GŁOS PODAJĄCY NAZWĘ PRZYSTANKU, DO JAKIEGO TRAMWAJ JEDZIE. PRODUKUJE JE SKODA. BILETY NA CAŁY TRANSPORT PUBLICZNY SĄ TAKIE SAME, A ICH CENA ZALEŻY OD CZASU PRZEJAZDU. TO ZNACZY np. BILET ZA 24 KORONY POZWALA NA JAZDĘ PRZEZ PÓŁ GODZINY.

W KASIE TEATRU UPRZEJMA PANIENKA PORADZIŁA NAM INNE MIEJSCA NIŻ WYBRALIŚMY. TWIERDZIŁA, ŻE BĘDZIE Z NICH LEPIEJ WIDAĆ. POSŁUCHALIŚMY FACHOWCA. CIESZYLIŚMY SIĘ, ŻE DZIĘKI ZMIANIE SCENY UDA NAM SIĘ ZOBACZYĆ SŁYNNY TEATR STAVOVSKI, ALE Z DRUGIEJ STRONY ŻYWILIŚMY OBAWY CZY IMPREZA TYM ROKU BĘDZIE RÓWNIE WSPANIAŁA JAK POPRZEDNIO. NIE WCHODZI SIĘ WSZAK DRUGI RAZ DO TEJ SAMEJ RZEKI.

WŁÓCZYLIŚMY SIĘ POTEM PARĘ GODZIN PO PRADZE. W MIEŚCIE PANOWAŁO SYLWESTROWE NAPIĘCIE. WIELE RESTAURACJI ZACHĘCAŁO DO SPĘDZENIA W NICH SYLWESTRA PREZENTUJAC SPECJALNE MENU Z PODANIEM CENY. PRZED PUNKAMI GDZIE SPRZEDAWANO BILETY NA DYSKOTEKĘ LUB DO KLUBÓW Z MUZYKĄ NA ŻYWO USTAWIAŁY SIĘ KOLEJKI. SKLEPY REKLAMOWAŁY OBNIŻKI SZAMPANA I INNYCH ALKOHOLI. PO WYSTAJĄCYCH Z SIATEK BUTELKACH WIDAĆ BYŁO SKUTECZNOŚĆ REKLAM.
SETKI LUDZIE SPACEROWAŁO Z GRZAŃCAMI, PONCZEM LUB PIWEM W RĘKU. GRZANE WINO KOSZTOWAŁO 50 KORON A PONCZ 60.

SPRAWDZILIŚMY POŁOŻONE NAJBLIŻEJ TEATRU PRZYSTANKI TRAMWAJOWE I METRO, SKĄD MOGLIBYŚMY DOSTAĆ SIĘ DO DOMU W NOCY. TRZEBA BYŁO DOKŁADNIE USTALIĆ GODZINĘ, O KTÓREJ ODJEŻDŻAŁ NOCNY TRAMWAJ Z KAŻDEGO PRZYSTANKU.

O 19.30 WESZLIŚMY DO TEATRU I PODESZLIŚMY DO PRZEZNACZONEJ DLA NAS SZATNI.
WNĘTRZE TEATRU ZASKOCZYŁO NAS. AŻ PIĘĆ KONDYGNACJI LÓŻ; KOLORYT NIEBIESKO – BIAŁO – ZŁOTY. BARDZO PIĘKNE. CAŁOŚĆ, TO ZNACZY SCENA, WIDOWNIA PARTERU I OTACZAJĄCE JĄ LOŻE MA KSZTAŁT LITERY U. OBOJE BYLIŚMY ZDANIA, ŻE TEN KSZTAŁT WYWOŁUJE UCZUCIE BRAKU PRZESTRZENI. SPRAWIA, ŻE SCENA, WIDOWNIA PARTERU, A NAWET I FOYER WYDAJĄ SIĘ CIASNE I STŁOCZONE.

WYSOKIE STOLIKI, PRZY KTÓRYCH MOŻNA BYŁO ZJEŚĆ SYLWESTROWE MENU BYŁY ŚCIŚNIĘTE I USTAWIONE W BEZPOŚREDNIEJ BLISKOŚCI SZATNI. POD ŚCIANAMI POSTAWIONO STOŁY Z JEDZENIEM. W DRUGIEJ CZĘŚCI FOYER, KTÓRA STANOWI NA CO DZIEŃ WŁAŚCIWY BUFET, BYŁO STANOWISKO Z ALKOHOLAMI A PRZY ŚCIANIE STOŁY Z JEDZENIEM.
PRZESZLIŚMY KOLEJNE PIĘTRA. WSZĘDZIE BYŁO TAK SAMO. PANOWAŁ TŁOK, PRZEZ KTÓRY PRZECISKAŁA SIĘ OBSŁUGA Z TACAMI KIELISZKÓW, RZADZIEJ Z TACAMI PEŁNYMI KANAPECZEK. NIEKTÓRZY Z KELNERÓW STALI Z TACAMI W RĘKU, ZAPEWNE BOJĄC SIĘ PORUSZAĆ W TYM TŁOKU. UDAŁO NA SIĘ ZJEŚĆ Z PROPONOWANYCH W MENU 7 RODZAJÓW MINI KANAPECZEK TYLKO 5,  Z ŁOSOSIEM, SZYNKĄ PARMEŃSKĄ, ROZBEFEM, SEREM MOZZARELLA I Z FOIE GRAS.

MIEJSCA POLECANE PRZEZ DZIEWCZYNĘ Z KASY BYŁY FAKTYCZNIE LEPSZE NIŻ TE, KTÓRE MY CHCIELIŚMY KUPIĆ.
DWUAKTOWA OPERA O POKONYWANIU PRZESZKÓD, PRZECHODZENIU PRÓB W IMIĘ PRAWDY I MIŁOŚCI MIAŁA ŚWIETNĄ INSCENIZACJĘ. BARDZO DOBRE STROJE GŁÓWNYCH BOHATERÓW, CIEKAWA SCENOGRAFIA. SZCZEGÓLNIE PODOBAŁY MI SIĘ FANTASMAGORYCZNE KURTYNY STANOWIĄCE TŁO DLA POSZCZEGÓLNYCH ELEMENTÓW AKCJI. PRZEDSTAWIAŁY DZIKIE ZWIERZĘTA, IRRACJONALNE PRZEDZIWNE BUDYNKI, TWARZE, WIZJE RÓŻNYCH PRZEDMIOTÓW ZAWIESZONYCH W PRÓŻNI.

PRAGA – BAR NA GALI W TEATRZE STAVOVSKIM

.

W PRZERWIE SERWOWANO KOLACJĘ. PRZYSTAWKI DZIELIŁY SIĘ NA „MORSKIE”: OSTRYGI, SAŁATKA Z KALMARA, SASHIMI Z TUŃCZYKA I INNE. NAZWAŁABYM JE NEUTRALNE. BYŁA TU SAŁATKA Z KARCZOCHÓW; SAŁATKA CESAR; MIESZANKA SAŁAT; PASZTET, A WŁAŚCIWIE BARDZIEJ MUS; RÓŻNE RODZAJE PIECZYWA. NA CIEPŁO PODANO POLĘDWICĘ SIRLOIN, POLĘDWICĘ WELLINGTON, KARTOFLE DAUPHINOSIE, RAVIOLI DLA WEGETARIAN. ALE NIE BYŁO ŻADNEJ RYBY. SERWOWANO BIAŁE I CZERWONE WINA ORAZ MOCNE ALKOHOLE – WISHY, KONIAKI, WÓDKĘ, GIN.

PO DRUGIM AKCIE WNIESIONO SZAMPANA DLA ARTYSTÓW, ORKIESTRY I PUBLICZNOŚCI, CZYLI NAS. PRZESZLIŚMY SIĘ TROCHĘ PO TEATRZE I WRÓCILIŚMY NA NASZE PIĘTRO. ROZNOSZONO TATARA Z ŁOSOSIA Z MINI SZNYCELKIEM WIEDEŃSKIM. NIE BYŁO TO NAJBARDZIEJ FASCYNUJĄCE DANIE. PRZYSTANĘLIŚMY PRZY JEDNYM ZE STOŁÓW I ZACZĘLIŚMY TELEFONOWAĆ DO RODZINY I PRZYJACIÓŁ. OKOŁO GODZINY 1-wszej STWIERDZILIŚMY ZE WIELE OSÓB WYCHODZI, SCENA JEST ZASŁONIĘTA KURTYNĄ, NIC SIĘ NIE DZIEJE. BYLIŚMY ZASKOCZENI I NIE BARDZO WIEDZIELIŚMY, CO ZE SOBĄ ZROBIĆ, WIĘC NA WSZELKI WYPADEK POSZLIŚMY DO BARU NA LAMPKĘ SIĘ WINA. NA STOŁACH ZNAJDOWAŁO SIĘ CIEPŁE JEDZENIE. SOCZEWICA SZYNKA PRASKA, KIEŁBASKI …
JAK TWIERDZI NASZA PRZYJACIÓŁKA Z WŁOCH PIERWSZĄ POTRAWĄ JAKĄ POWINNO SIĘ ZJEŚĆ PO 12 W NOC SYLWESTROWĄ TO SOCZEWICA. JEJ ZIARENKA SYMBOLIZUJĄ PIENIĄDZE I POMYŚLNOŚĆ. NAŁOŻYLIŚMY SOBIE NA TALERZ SOCZEWICY, KTÓRĄ POPARLIŚMY PRASKĄ SZYNKĄ. SOCZEWICA BYŁA ZNAKOMITA. DOPIERO O 1:10 PODNIOSŁA SIĘ KURTYNA I ZACZĄŁ GRAC ZESPÓŁ. POSZLIŚMY TAŃCZYĆ. MYŚLĘ,ŻE TAK DŁUGI CZAS OCZEKIWANIA NA TAŃCE WYNIKAŁ Z LIKWIDACJI DEKORACJI POKRYWAJĄCEJ PODŁOGĘ SCENY.

OKOŁO 2:30 ZACZĘLIŚMY SIĘ ZBIERAĆ DO DOMU. NA ULICY PANOWAŁ RUCH PRAWIE JAK W DZIEŃ. TRAMWAJE CHODZIŁY Z DOKŁADNOŚCIĄ, CO DO SEKUNDY. KOMUNIKACJA W PRADZE JEST BEZ ZARZUTU, CHAPEAU BAS!

.

► ZOBACZ FOTY ◀︎

.

.

Komentarze

Dodaj komentarz