10.11.2019 – QUITO. OBSRANI NA DOBRY POCZĄTEK

.

WYSPANI I NAJEDZENI WYSZLIŚMY DO MIASTA.

BYLIŚMY NA WYSOKOŚCI BASÍLICA DEL VOTO NACIONAL GDY WOMBACIK KRZYKNĄŁ: CO SIĘ DZIEJE !!! CO TO JEST ??? PODSZEDŁEM DO NIEJ, PYTAJĄC O CO CHODZI. POKAZAŁA NA ROZBRYZGANĄ NA UBRANIU JAKĄŚ GĘSTĄ MAŹ WYGLĄDAJĄCĄ NA ZUŻYTY TOWOT. SPYTAŁEM SKĄD TO SIĘ WZIĘŁO. NIE BYŁA PEWNA, ALE UWAŻAŁA, ŻE TO Z JAKIEGOŚ PRZEJEŻDŻAJĄCEGO POJAZDU, ALBO Z KTÓREGOŚ DOMU. TYLKO, ŻE OBOJE NIE WIDZIELIŚMY W OSTATNICH SEKUNDACH ŻADNEGO ŚRODKA TRANSPORTU, A NAJBLIŻSZE WYSOKIE ZABUDOWANIA TEŻ RACZEJ WYKLUCZAŁY TEGO TYPU ZABRUDZENIA. MUSIELIŚMY NIEŚWIADOMIE WZBUDZAĆ NIEZŁĄ SENSACJĘ, BO ZUPEŁNIE NIESPODZIEWANIE PODSZEDŁ DO NAS JAKIŚ MĘŻCZYZNA I PODAJĄC CHUSTECZKI HIGIENICZNE POWIEDZIAŁ, ŻE TO CO WIDZIMY, TO PTASIE ODCHODY. ZOSTALIŚMY PO PROSTU OBSRANI… OKAZAŁO SIĘ, ŻE SPOTKAŁO TO SZCZĘŚCIE NIE TYLKO WOMBACIKA. MNIE TEŻ SIĘ DOSTAŁO. ONA Z PRZODU I Z TYŁU. JA TYLKO Z TYŁU…
A JUŻ NAJBARDZIEJ NIESAMOWITA BYŁA ILOŚĆ GUANO PRZYKLEJONEGO GRUBĄ WARSTWĄ DO NASZYCH UBRAŃ.

NIE BYŁO WYJŚCIA. TRZEBA BYŁO WRÓCIĆ DO APARTAMENTOSA I JAKOŚ SIĘ OGARNĄĆ. PRZEPRANIE ZABRUDZEŃ I DOPROWADZENIE SAMYCH SIEBIE DO PORZĄDKU ZAJĘŁO GODZINĘ.

ZWIEDZANIE QUITO ZACZĘLIŚMY OD STOJĄCEJ JAKIEŚ 150-200 m OD NASZEGO LOKUM BASILIKI DEL VOTO NACIONAL. PIĘKNY, OGROMNY OBIEKT, LEŻĄCY DO TEGO WSZYSTKIEGO NA WZGÓRZU I MAJĄCY OD DOŁU SPORĄ ODKRYTĄ PRZESTRZEŃ BĘDĄCĄ SKWEREM ZROBIŁ NA MNIE DUŻE WRAŻENIE. BUDOWĘ ROZPOCZĘTO W 1892 A ZAKOŃCZONO W 1909 r. ARCHITEKTEM BYŁ EMILIO TARLIER, ZAINSPIROWANY KATEDRĄ Św. SZCZEPANA W BOURGES.
JEST ZUPEŁNIE INNY NIŻ WSZYSTKIE TEGO TYPU KONSTRUKCJE, JAKIE DOTYCHCZAS WIDZIAŁEM. NA JEDNYM Z JEGO DŁUGICH BOKÓW UMIESZCZONO POMIESZCZENIA RZADKO SPOTYKANE W TEGO TYPU BUDOWLACH: SĄ TU RÓŻNEGO RODZAJU SKLEPIKI I PODZIEMNY CMENTARZ. SZCZEGÓLNIE CMENTARZ JEST EWENEMENTEM.

PONIEWAŻ BYŁA NIEDZIELA I KOŚCIÓŁ CZYNIŁ SWOJĄ POWINNOŚĆ WOBEC WIERNYCH, NIE WCHODZILIŚMY DO ŚRODKA. SKORZYSTALIŚMY NATOMIAST Z OKAZJI WSPIĘCIA SIĘ (CZĘŚCIOWO WJECHANIA – MAJĄ TU WINDĘ WYNOSZĄCĄ CHĘTNYCH NA WYSOKOŚĆ KILKU PIĘTER) NA WIEŻE. SĄ DWIE. WARTO WEJŚĆ BY ZALICZYĆ FAJNY WIDOK NA TO POŁOŻONE NA WIELU POZIOMACH MIASTO. WSTĘP US$ 2. NIE MA ZNIŻEK DLA EMERYTÓW. WEJŚCIE NA MAKSYMALNĄ DOSTĘPNĄ WYSOKOŚĆ NA OBIE WIEŻE ZAJMUJE ok. 60 min. STARSZYM I TYM Z NADWAGĄ ODRADZAM WSPINANIE SIĘ PO BARDZO WĄSKICH, KRĘCONYCH, STROMYCH SCHODACH PROWADZĄCYCH MA WYŻSZĄ Z WIEŻ. PROPONUJĘ ZATRZYMAĆ SIĘ NA POZIOMIE WIND. MYŚLENIE O WCHODZENIU NA NIŻSZĄ Z WIEŻ ODRADZAM CAŁKOWICIE. PROWADZĄ TAM RACZEJ DRABINKI NIŻ SCHODY. BARDZO WĄSKIE, DOSYĆ STROME I OBLEGANE PRZEZ CHĘTNYCH DO WEJŚCIA I ZEJŚCIA.

DLA FANÓW JANA PAWŁA – JEDNO Z GŁÓWNYCH WEJŚĆ DO ŚWIĄTYNI POŚWIĘCONO WIZYCIE J.P. II. W ŚRODKU ZNAJDZIECIE TEŻ PRZEDMIOTY UPAMIĘTNIAJĄCE TO WYDARZENIE.

ZOBACZYWSZY PANORAMĘ OKOLICY Z OBU WIEŻ RUSZYLIŚMY W KIERUNKU CENTRUM STAREGO MIASTA – PIAZA GRANDE.

UWAGA: CHCĄC ZWIEDZAĆ QUITO Z BUTA TRZEBA WZIĄĆ POD UWAGĘ JEDNĄ BARDZO WAŻNĄ CECHĘ TEGO MIASTA – EKSTREMALNIE GÓRZYSTE UKSZTAŁTOWANIE TERENU. SPROWADZA SIĘ TO DO TEGO, ŻE WIĘKSZOŚĆ ULIC – NAWET DOŚĆ KRÓTKICH – LEŻY NA RÓŻNEJ WYSOKOŚCI n.p.m. CZASEM NIEWIELKA ULICZKA (MY NA TAKIEJ MIESZKAMY) NA ODCINKU 50 m MA RÓŻNICĘ POZIOMÓW 10 m.
REASUMUJĄC. CHODZENIE PO TYM SZCZEGÓLNYM MIEŚCIE WYMAGA NIEZŁEJ KONDYCJI. WEŹCIE TO POD UWAGĘ.

PS: JEŻELI NAWET KOCHASZ CHODZENIE TO NIE PRÓBUJ WSPINACZKI NA PANECILLO SAM ALBO W MAŁEJ GRUPIE. POJEDŹ TAKSÓWKĄ ZA US$ 3 Z CENTRUM, LUB AUTOBUSEM ZA JAKIEŚ GROSZE. CHODZENIE PIESZO PO WZGÓRZU JEST MOCNO RYZYKOWNYM WYZWANIEM. MOŻNA POZOSTAWIĆ TU SWOJE NAJCENNIEJSZE RZECZY BEZ WYRAŻENIA NA TO ZGODY. TRAFIAJĄ SIĘ TEŻ BARDZIEJ DRASTYCZNE CHWILE. POZNANEMU SZWAJCAROWI KTOŚ PRZYŁOŻYŁ NÓŻ DO GARDŁA. URATOWAŁA GOŚCIA JAKAŚ WIĘKSZA GRUPA PRZECHODZĄCA OBOK.

DROGA Z BASÍLICKI DEL VOTO NACIONAL DO CENTRUM JEST PROSTA I IDZIE – CAŁY CZAS W DÓŁ. TO BARDZO UŁATWIA SPRAWĘ.

DO PIAZA GRANDE DOTARLIŚMY PO 75 min. PRZYPUSZCZALNIE – KIEDY GO KREOWANO, BYŁ NAJWIĘKSZYM PLACEM W MIEŚCIE. OBECNIE TO W SUMIE NIESPECJALNIE DUŻY, BARDZO ZIELONY SKWER – CENTRUM STAREGO MIASTA.

NAOKOŁO PAŁACU PREZYDENCKIEGO DRUTY KOLCZASTE I UZBROJENI WOJSKOWI. PRZY KOŚCIELE METROPOLITARNM TŁUM LUDZI ŚPIEWA PIEŚNI BRZMIĄCE ZNAJOMO. TAKI ODPOWIEDNIK CHILIJSKIEGO „VINCEREMO„. BRZMI FASCYNUJĄCO. PRZYGLĄDAMY SIĘ CHWILĘ SŁUCHAJĄC. WYMIENIAMY UŚMIECHY Z POKOJOWYMI PROTESTANTAMI. RUSZAMY DALEJ.

PO KILKUDZIESIĘCIU KROKACH TRAFIAMY NA BUDOWANY W LATACH 1605 – 1765 KOŚCIÓŁ DE LA COMPANIA DE JEZUS DE QUITO (LA COMPAÑÍA) – JEZUICKI, ZNANY Z DUŻEJ, BOGATO ZDOBIONEJ ZŁOTYMI LIŚĆMI, ZŁOCONYM TYNKIEM I RZEŹBAMI NAWY GŁÓWNEJ. ARCHITEKT BYŁ ZAINSPIROWANY RZYMSKIMI KOŚCIOŁAMI JEZUICKIMI – CHIESA DEL GESÙ (1580) I CHIESA DI SANT’IGNAZIO DI LOYOLA (1650). BUDOWLA JEST JEDNYM Z NAJWAŻNIEJSZYCH DZIEŁ HISZPAŃSKIEJ ARCHITEKTURY BAROKOWEJ W AMERYCE POŁUDNIOWEJ. UWAŻANY ZA NAJPIĘKNIEJSZY W EKWADORZE. TRZEBA TU KONIECZNIE WEJŚĆ I OGLĄDNĄĆ TE 8 TON ZŁOTA, Z KTÓRYCH SŁYNIE. FAKTYCZNIE WIDAĆ PRZEPYCH I BOGACTWO TAK DOBRZE ZNANE NAM Z PODOBNYCH MIEJSC WE WŁOSZECH I TAK RZADKO SPOTYKANE W AMERYCE ŁACIŃSKIEJ. RZEŹBY GŁÓWNEJ FASADY LA COMPAÑÍA WYKONANO W CAŁOŚCI Z EKWADORSKIEGO KAMIENIA ANDEZYTOWEGO. SAMA STRUKTURA KOŚCIOŁA ODSŁANIA WPŁYWY RENESANSOWE, A FASADA ODZWIERCIEDLA DYNAMIKĘ XVIII-w. BAROKU, ZAINICJOWANEGO PRZEZ SALOMONICZNE KOLUMNY BERNINIEGO Z BALDACHIMU BAZYLIKI ŚWIĘTEGO PIOTRA W RZYMIE.
WSTĘP US$ 5. DLA EMERYTÓW 1/2 TEJ CENY. CZAS ZWIEDZANIA ok. 30 min.

KOLEJNYM PUNKTEM NASZEGO SPACERU BYŁ KONWENT I KOŚCIÓŁ Św. FRACISZKA.
PO DRODZE WSTĄPILIŚMY DO OGROMNEJ STOŁÓWKI, (BO NAZWAĆ TO COŚ RESTAURACJĄ NIE UCHODZI) REKLAMUJĄCEJ SIĘ JAKO SUPER CEVICHERIA. LAS DELICIAS DE DON VICHE Z WYGLĄDU JEST TO RACZEJ DUŻA FABRYKA. TYM BARDZIEJ, ŻE PRACUJĄ TYLKO DO 17:00. WIDZĄC MENU I CENY ZAMÓWILIŚMY SOBIE DANIA NA WYNOS. ZAPŁACILIŚMY I POSZLIŚMY ZWIEDZAĆ DALEJ, OBIECAWSZY WRÓCIĆ PRZED ZAMKNIĘCIEM.

KOŚCIÓŁ Św. FRANCISZKA JEST RÓWNIEŻ W RÓŻNYCH ŹRÓDŁACH PODAWANY JAKO KOLEJNA NIEWIELKA KOPALNIA ZŁOTA. FAKTYCZNIE JEST CO OGLĄDAĆ. KOŚCIÓŁ I KLASZTOR SĄ XVI-WIECZNYM KOMPLEKSEM RZYMSKOKATOLICKIM. RAZEM Z PLAZA DE SAN FRANCISCO PRZY KTÓRYM LEŻĄ, TWORZĄ NAJWIĘKSZY ZESPÓŁ ARCHITEKTONICZNY EKWADORU. PRZEZ PRAWIE 143 LATA BUDOWY (1537-1680) JEGO STYL EWOLUOWAŁ. W SKŁAD ZAJMUJĄCEGO TRZY HEKTARY KOMPLEKSU WCHODZĄ TRZY KOŚCIOŁY I DUŻY DZIEDZINIEC. ŁĄCZNIE OKOŁO 40 000 METRÓW KWADRATOWYCH.
FASADA GŁÓWNEGO KOŚCIOŁA JEST PIERWSZĄ TEGO TYPU W AMERYCE POŁUDNIOWEJ. SUROWOŚĆ RENESANSOWEJ I MANIERYSTYCZNEJ ELEWACJI BUDYNKU KONTRASTUJE Z WEWNĘTRZNĄ DEKORACJĄ KOŚCIOŁA GDZIE OGLĄDAMY SKĄPANE W EGZOTYCZNYM ZŁOTYM BLASKU STYLU MUDEJAR I BAROKOWU KAPLICE I OŁTARZ GŁÓWNY. W NAWACH KOŚCIÓŁ SAN FRANCISCO ODSŁANIA KASETONOWE SUFITY MUDEJAR (MAURETAŃSKIE), BOGATO ZDOBIONE OŁTARZE I KOLUMNY WYKONANE W RÓŻNYCH STYLACH. W CHÓRZE – ORYGINALNYM Z KOŃCA XVI WIEKU – DETALE MUDEJARA SĄ W PEŁNI ZACHOWANE, CHOCIAŻ NAWA ŚRODKOWA ZOSTAŁA ZBURZONA PRZEZ TRZĘSIENIE ZIEMI I PODCZAS ODBUDOWY W 1770 ROKU ZASTĄPIONO STROP BAROKOWY KASETONOWYM.
W KOŚCIELE SAN FRANCISCO JEST 3500 DZIEŁ SZTUKI KOLONIALNEJ. W TYM XVIII-WIECZNA RZEŹBA ZNANA JAKO DZIEWICA Z QUITO, KTÓRA OD DAWNA JEST SWOISTĄ IKONĄ MIASTA. NIESTETY KONWENT BYŁ JUŻ ZAMKNIĘTY. JEDNAK ODROBINĘ SZCZĘŚCIA MIELIŚMY. JAKIŚ DOBRY CZŁOWIEK WPUŚCIŁ NAS NA 10 min SESJĘ ZDJĘCIOWĄ. ALE I TAK WPADNIEMY TU JESZCZE

UDAŁO NAM SIĘ ODEBRAĆ ZAPŁACONE CEVICHE NA CZAS. CZYLI KOLACJĘ MIELIŚMY GOTOWĄ.

KRĄŻENIE PO STARÓWCE QUITO PO ZMROKU NIE JEST NAJLEPSZYM POMYSŁEM. DLATEGO, GDY ZACZĘŁY ZAPADAĆ CIEMNOŚCI RUSZYLIŚMY W KIERUNKU NASZEJ SYPIALNI.

PRZY PLACU GRANDE MANIFESTACJA SIĘ SKOŃCZYŁA. CZEŚĆ PROTESTANTÓW BAWIŁO SIĘ TERAZ NA JEDNEJ Z ULICZEK. KIEDY PRZECHODZILIŚMY TAMTĘDY PORWALI MI WOMBATA DO TAŃCÓW. TROCHĘ SIĘ DZIEWCZYNA ROZERWAŁA…

.
QUITO - PRZYGOTOWYWANIE KOLACJI
QUITO – W KUCHNI APARTAMENTU
.

OCZYWIŚCIE PRZED ZANURKOWANIEM DO APARTAMENTU ODWIEDZILIŚMY NASZE DWA SKLEPIKI. KORZYSTAJĄC Z TEGO, ŻE MAMY NA STANIE MALAKSER, KUPUJEMY SPORO OWOCÓW. BĘDZIE SOK NA ŚNIADANIE, BO DO CEVICHES, KTÓRE POŁKNIEMY NA KOLACJĘ WOLIMY PIWO I WINO….

.

>     ZOBACZ FOTY    <

.

.

Komentarze

Dodaj komentarz