23.08.2013 – GRUZIŃSKA DROGA WOJENNA – ANANURI – GORI – UPLISTSIKHE – MCCHETA

.

TO JUŻ KOLEJNY DZIEŃ NASZEGO POBYTU W GRUZJI. TYM RAZEM JEDZIEMY SAMI. RESZTA GRUPY MIAŁA INNE PLANY, WIĘC SIĘ ROZDZIELILIŚMY. DZIEŃ WCZEŚNIEJ USTALILIŚMY Z NASZYM KIEROWCĄ, ŻE ZAPŁACIMY DZISIAJ TYLKO 160 GEL (LARI) PONIEWAŻ JESTEŚMY WE DWÓJKĘ, A NIE JAK WCZEŚNIEJ W SZÓSTKĘ. ZGODZIŁ SIĘ BEZ PROBLEMU.

JADĄC DO ANANURI GRUZIŃSKĄ DROGĄ WOJENNĄ – PRZECINAJĄCE WIELKI KAUKAZ PRZEJŚCIE, ŁĄCZĄCE REGIONY POŁUDNIOWEGO I PÓŁNOCNEGO KAUKAZU – MIJAMY ZBIORNIK ŻINWALSKIEGO I ZAPORĘ ZHINVALI.

SZLAK TEN OD STAROŻYTNOŚCI WYKORZYSTYWAŁY ARMIE RZYMSKIE, PERSKIE, MONGOLSKIE, ROSYJSKIE, SOWIECKIE. UŻYWANY BYŁ TAKŻE PRZEZ KUPCÓW I LUDY MIGRUJĄCE MIĘDZY AZJĄ A EUROPĄ. DZISIEJSZA NAZWA WIĄŻE SIĘ Z DZIEWIĘTNASTOWIECZNĄ MODERNIZACJĄ ROSYJSKĄ. POZWOLIŁA ONA NA BŁYSKAWICZNY PRZERZUT NAWET BARDZO DUŻYCH JEDNOSTEK WOJSK W OKRESIE WOJEN W CZECZENI I DAGESTANIE.

ANANURI – TWIERDZA Z PRZEŁOMU XVI I XVII w. NAD RZEKĄ ARAGWI POŁOŻONA JEST 60 km OD STOLICY NA GRUZIŃSKIEJ DRODZE WOJENNEJ BIEGNĄCEJ OD TBILISI DO WŁADYKAUKAZU. NALEŻAŁA DO KSIĄŻĄT ARAGWI RZĄDZĄCYCH TYMI ZIEMIAMI OD XIII w. W 1739 ERISTAWI SANSZE Z KASANI SPALIŁ FORTECĘ MORDUJĄC JEJ WŁAŚCICIELI. POTEM, AŻ DO POCZĄTKÓW XIX w. TWIERDZA PRZECHODZIŁA Z RĄK DO RĄK.

OTOCZONY STARYM OBRONNYM MUREM FORT, JEST NA LIŚCIE ŚWIATOWEGO DZIEDZICTWA UNESCO OD 2007 ROKU. W JEGO GRANICACH ZNAJDUJĄ SIĘ: CERKIEW pw. ZAŚNIĘCIA MARYI PANNY, ŚWIĄTYNIA GWTAEBA, KOŚCIÓŁ MKURNALI, XVII WIECZNA WIEŻA SHEUPOVARI (NIEZWYCIĘŻONA), DZWONNICA, ŹRÓDŁO I ZBIORNIK NA WODĘ.

SCHODZĄC ŚCIEŻKĄ BIEGNĄCĄ WZDŁUŻ MURU OTACZAJĄCEGO KOMPLEKS, MIJAJĄC RUINY JESZCZE JEDNEGO KOŚCIOŁA DOCHODZI SIĘ DO JEZIORA. PIĘKNE MIEJSCE…

NAD JEZIOREM STOI BUDYNEK WSPANIALE NADAJĄCY SIĘ NA MOTEL – PENSJONAT. PO PROSTU REWELACJA ZE WSPANIAŁYM WIDOKIEM NA GÓRY, RZEKĘ I ZBIORNIK. CIEKAWE ILE MOŻE KOSZTOWAĆ??? MOŻE KTOŚ ZROBI TUTAJ COŚ PODOBNEGO DO „OAZY” W UDABNO ?

JEDZIEMY DALEJ …

TERAZ KIERUJEMY SIĘ DO UPLISTSIKHE. DROGA MIJA SZYBKO, BO DUŻA JEJ CZĘŚĆ BIEGNIE AUTOSTRADĄ. NIEDALEKO GORI PRZEJEŻDŻAMY OBOK OBOZU-MIASTECZKA PRZESIEDLEŃCÓW Z OKRESU WOJNY GRUZIŃSKO – ROSYJSKIEJ.

BEZ ZATRZYMYWANIA PRZECINAMY RODZINNE MIASTO SATRAPY – STALINA JADĄC PROSTO DO KOLEJNEGO SKALNEGO MIASTA GRUZJI.

UPLISTSIKHE LEŻY W REGIONIE KARTLIA WEWNĘTRZNA (SZIDA KARTLI), 10 km OD GORI NA BRZEGU RZEKI MTKAWARI (KURA). POWSTAŁO W TRZECIM TYSIĄCLECIU p.n.e. I JEST NAJWIĘKSZYM MIASTEM SKALNYM GRUZJI. UPLISTSIKHE – „PAŃSKA TWIERDZA” W XII w. p.n.e. LICZYŁO 20 000 MIESZKAŃCÓW. NIESTETY TRZĘSIENIE ZIEMI W 1920 ROKU OBRÓCIŁO W GRUZ 4/5 POWIERZCHNI MIASTA.

SĄ TU WIDOCZNE POZOSTAŁOŚCI DUŻYCH KOMNAT ZE SKLEPIENIAMI DEKOROWANYMI KASETONOWO. JEST TEŻ REPREZENTACYJNA SALA KRÓLOWEJ TAMAR Z BARDZO CIEKAWIE ZDOBIONYM STROPEM. KILKA POMIESZCZEŃ WYKAZUJE PODOBIEŃSTWO DO XI w. ARCHITEKTURY BLISKIEGO WSCHODU. OBECNIE GŁÓWNE ZABYTKI POCHODZĄ Z OKRESU RZYMSKIEGO I ŚREDNIOWIECZA.

POMIĘDZY VII I IX w., PODCZAS GDY TBILISI BYŁO SIEDZIBĄ EMIRATU, UPLISTSIKHE PEŁNIŁO ROLĘ CENTRUM POLITYCZNO – KULTURALNEGO WSCHODNIEJ GRUZJI. TO WŁAŚNIE TUTAJ MIESZKAŁ KRÓL I JEGO DWÓR…

WIDOK Z GÓRY JEST NIESAMOWITY. W DOLE WIDAĆ LEŻĄCE TUŻ NAD RZEKĄ KOLEJNE PARTIE TEGO KIEDYŚ NIEWĄTPLIWIE WSPANIAŁEGO MIASTA.

MIEJSCE JEST BARDZO CIEKAWE I WARTE OGLĄDNIĘCIA. NIESTETY, NIE POWALA. MOŻE DLATEGO, ŻE TRZĘSIENIE ZIEMI Z 1920 POWAŻNIE JE USZKODZIŁO, A DO TEGO PRZEZ PRAWIE STO LAT NIKT NIE DBAŁ O TO, CO PO NIM POZOSTAŁO. RUSCY, WIADOMO, ŁADOWALI KASĘ W ZBROJENIA, NIE W KULTURĘ. A JUŻ NA PEWNO NIE W DZIEDZICTWO KULTUROWE W SWOICH KOLONIACH. SZKODA…

W MAŁYM MUZEUM PRZY WEJŚCIU / WYJŚCIU SĄ WŁAŚCIWIE TYLKO DAWNE STROJE (MIEJMY NADZIEJĘ, ŻE CHWILOWO).

NASZYM NASTĘPNYM CELEM JEST MSCHETA. JADĄC DO NIEJ ULEGAMY NAMOWOM NASZEGO KIEROWCY I NA CHWILĘ ZATRZYMUJEMY SIĘ W GORI – RODZINNYM MIEŚCIE NAJWIĘKSZEGO ŚWIATOWEGO ZBRODNIARZA – STALINA. PRZEJECHALIŚMY SZYBKO PRZEZ NAJSZERSZĄ ULICĘ MIASTA. ZBUDOWANO JĄ CHYBA SPECJALNIE DLA DEFILAD. JEST TAK SZEROKA, ŻE MOŻE JEDNOCZEŚNIE PO NIEJ JECHAĆ OBOK SIEBIE CO NAJMNIEJ 8 CZOŁGÓW. NIE MA ŻADNYCH WYSEPEK ANI INNEGO TYPU PRZESZKÓD. CENTRALNIE POŁOŻONY RATUSZ  TEŻ ROBI WRAŻENIE.

PÓŹNIEJ ZOBACZYLIŚMY MUZEUM STALINA. Z PRZEWODNIKÓW WIEDZIELIŚMY, ŻE JEST NIECIEKAWE, POZA SALONKĄ – SPECJALNYM OPANCERZONYM WAGONEM KOLEJOWYM, KTÓRYM „WÓDZ” JEŹDZIŁ OD 1941 r. MIĘDZY INNYMI NA KONFERENCJE W JAŁCIE I TEHERANIE. PODAROWANY MUZEUM W 1985 r. WAGON WAŻY 83 t. TYM WAGONEM JÓZEK JEŹDZIŁ DO – MIĘDZY INNYMI – JAŁTY GDZIE NAS, POLSKĘ SPRZEDANO. IRONIĄ LOSU JEST FAKT, ŻE KONFERENCJA JAŁTAŃSKA ODBYWAŁA SIĘ W PAŁACU, KTÓRY PRZED LATY ZOSTAŁ ZBUDOWANY PRZEZ POLSKIEGO MAGNATA, LEONA POTOCKIEGO.

NIE CHCIELIŚMY ZWIEDZAĆ TEGO MIEJSCA, BY NIE PRZYCZYNIAĆ SIĘ DO FINANSOWANIA GLORYFIKACJI NAJWIĘKSZEGO LUDOBÓJCY ŚWIATA. JEDNAK OBCHODZĄC BUDYNEK MUZEUM DOOKOŁA ZOBACZYLIŚMY JAKĄŚ WYCIECZKĘ WCHODZĄCĄ DO WAGONU. NO I PODŁĄCZYLIŚMY SIĘ DO NIEJ NA TZW. KRZYWY RYJ…. W TEN SPOSÓB UDAŁO NAM SIĘ OGLĄDNĄĆ ZA FRIKO TO „CUDO TECHNIKI SOWIECKIEJ”, KTÓRE NIE ZROBIŁO NA NAS ŻADNEGO WRAŻENIA. POWIAŁO RACZEJ PRZAŚNOŚCIĄ I NIEUDOLNYM NAŚLADOWNICTWEM RZECZY Z NAJWYŻSZEJ PÓŁKI. WYDAJE NAM SIĘ, ŻE WYDAWANIE JAKICHKOLWIEK PIENIĘDZY NA OGLĄDANIE TEGO OBIEKTU JEST BŁĘDEM …

W DRODZE DO MCCHETY ZATRZYMALIŚMY SIĘ NA CHWILĘ, CZEKAJĄC NA KUMPLA NASZEGO KIEROWCY, KTÓRY PRZYWIÓZŁ DLA NAS SPECJALNY PREZENT – 1/2 LITRA SPECJALNEJ CZA-CZY.

MCCHETA, WPISANA NA LISTĘ UNESCO W 1994 r. LEŻY 20 km OD TBILISI TUŻ OBOK POCZĄTKÓW GRUZIŃSKIEJ DROGI WOJENNEJ. STRATEGICZNIE ŚWIETNIE POŁOŻONE MIASTO, POSIADA WSPANIAŁE ZABYTKI GRUZIŃSKIEJ CYWILIZACJI ZWIĄZANE MIĘDZY INNYMI Z POCZĄTKAMI ICHNIEJ PAŃSTWOWOŚCI. TO TU PRZYJĘLI CHRZEST. TA STAROŻYTNA STOLICA JEST OBECNIE OŚMIOTYSIĘCZNYM MIASTEM-MUZEUM I KULTUROWĄ STOLICĄ GRUZINÓW.

DO ZOBACZENIA TUTAJ I OKOLICY JEST: KOMPLEKS TSMINDA NINO KTÓREGO ZWIEDZANIE ZAJMUJE MAKSYMALNIE 90 min, KOMPLEKS SAMTAVRO (ok. 120 min Z DOJŚCIEM Z ODLEGŁEGO PARKINGU) I SPORO ODDALONY OD CENTRUM MONASTYR DŻWARI (ok. 90 min Z WŁASNYM DOJAZDEM)

ZACZYNAMY OD MONASTYRU SAMTAVRO („MIEJSCE WŁADZY”). TUTAJ, W KRYPCIE Z IV w. LEŻĄ PONOĆ POCHOWANI CAR MIRIAN II I JEGO ŻONA NANA. TO ONI W 337 ROKU PRZYJĘLI CHRZEŚCIJAŃSTWO Z RĄK ŚW. NINO. ZESPÓŁ KLASZTORNY SKŁADA SIĘ Z DWÓCH KOŚCIOŁÓW – MNIEJSZEGO Z IV w. I WIĘKSZEGO Z XI w. MNIEJSZY BUDYNEK ZBUDOWANO W 1820 R. W MIEJSCU STAROŻYTNEGO MAŁEGO DREWNIANEGO KOŚCIOŁA Z IV w. WZNIESIONEGO PRZEZ CARA MIRIANA II. DATY DOTYCZĄCE BUDOWY TEJ ŚWIĄTYNI NIE SĄ SPRAWDZONE. WYMAGAJĄ GŁĘBSZYCH BADAŃ. DWUPIĘTROWĄ DZWONNICĘ POSTAWIONO OKOŁO XV / XVI w. FRESKI POCHODZĄ Z XVI / XVII w.

NA MAŁYM PRZYCERKIEWNYM CMENTARZYKU JEST GRÓB ŚW. GABRIELA – JEDNEGO Z NAJWAŻNIEJSZYCH GRUZIŃSKICH ŚWIĘTYCH. MIEJSCE JEST ZAWSZE PEŁNE PIELGRZYMÓW.

KATEDRA SWETI CCHOWELI „KATEDRA ŻYCIODAJNEJ KOLUMNY”- NASZ KOLEJNY PUNKT PROGRAMU JEST OBECNIE SIEDZIBĄ ARCYBISKUPA MCCHETY I TBILISI. WCZEŚNIEJ BYŁA MIEJSCEM KORONACJI I POCHÓWKU WŁADCÓW GRUZJI.

KATEDRA TA, WZNIESIONA PRZEZ GRUZIŃSKIEGO ARCHITEKTA ARSAKIDZE ZA PANOWANIA KRÓLA GIORGIEGO I, W LATACH 1010-1029, W MIEJSCU NAJSTARSZEGO KOŚCIOŁA GRUZJI, BYŁA KILKA RAZY SOLIDNIE USZKADZANA. ZWŁASZCZA W OKRESIE NAJAZDÓW ARABÓW, PERSÓW, TIMURA, ROSJAN I TRZĘSIEŃ ZIEMI.

LEGENDA MÓWI, ŻE TO ŚWIĘTA NINO WYBRAŁA MIEJSCE BUDOWY TEJ CERKWI. W 1787 r. KRÓL HERAKLIUSZ II OTOCZYŁ JĄ WYSOKIM MUREM Z OŚMIOMA WIEŻAMI. KATEDRĘ CZĘSTO ODNAWIANO I PRZEBUDOWYWANO. ORYGINAŁY IKON ZNAJDUJĄ SIĘ W MUZEUM NARODOWYM. TUTAJ WISZĄ ICH KOPIE. ŚCIANY WEWNĄTRZ CERKWI POKRYWAŁY FRESKI, KTÓRE ZAKRYTO TYNKIEM W 1830 r. Z OKAZJI ODWIEDZIN TEGO MIEJSCA PRZEZ CARA MIKOŁAJA I. CZĘŚĆ Z NICH UDAŁO SIĘ ODRATOWAĆ. MIĘDZY INNYMI TE PRZEDSTAWIAJĄCE APOKALIPTYCZNE BESTIE I ZNAKI ZODIAKU.

CERKIEW CHRONIONĄ WYSOKIM MUREM OTACZAJĄ PIĘKNE ULICZKI Z DUŻĄ ILOŚCIĄ SKLEPIKÓW I RESTAURACYJEK. W CENTRUM MCCHETY (MSCHETY) POMIĘDZY LICZNYMI RESTAURACJAMI I KNAJPKAMI ŁATWO ZNALEŹĆ PIEKARNIE WYRABIAJĄCE W PIECACH ZWANYCH „TONE” ŚWIEŻY GRUZIŃSKI CHLEB SZOTI LUB LAWASZ.

WSIADAMY DO SAMOCHODU I JEDZIEMY DALEJ, DO MONASTYRU DŻWARI (KRZYŻA).

WEDŁUG LEGENDY, ŚW. NINO MODLĄC SIĘ NA TYM NAJWYŻSZYM WZNIESIENIU MCCHETY POSTAWIŁA W TYM MIEJSCU KRZYŻ. KOŁO ROKU 545 ZBUDOWANO KOŚCIÓŁEK, NAZWANY „MAŁYM KOŚCIOŁEM DŻWARI”. POMIĘDZY ROKIEM 586 A 605 WYBUDOWANO OBECNY, WIĘKSZY, ZWANY „WIELKIM KOŚCIOŁEM DŻWARI”. WIDOCZNA Z DUŻEJ ODLEGŁOŚCI CZTERO-ABSYDOWA ŚWIĄTYNIA (TETRAKONCHOS), SŁUŻYŁA ZA WZÓR PRZY BUDOWIE OBIEKTÓW SAKRALNYCH NA OBSZARZE POŁUDNIOWEGO KAUKAZU. NAD BRYŁĄ ŚWIĄTYNI DOMINUJE KOPUŁA Z OŚMIOBOCZNYM BĘBNEM. WEWNĄTRZ ZACHOWAŁY SIĘ TEŻ FRAGMENTY KRZYŻA POSTAWIONEGO PRZEZ ŚW. NINO.

ZABYTEK TEN POKAZUJE WYRAŹNIE RÓŻNICĘ POMIĘDZY SZTUKĄ GRUZIŃSKĄ I BIZANTYJSKĄ. JEGO FASADĘ ZDOBIĄ PŁASKORZEŹBY. TO TUTAJ PO RAZ PIERWSZY NA TYCH TERENACH ARCHITEKT NIE TYLKO ZAJĄŁ SIĘ WYSTROJEM WNĘTRZA, ALE I ŚCIANAMI ZEWNĘTRZNYMI. UMIEŚCIŁ NA NICH MIĘDZY INNYMI POSTACI FUNDATORÓW.

NISZCZONY EROZJĄ I BRAKIEM NALEŻYTEJ KONSERWACJI BUDYNEK JEST NA LIŚCIE STU NAJBARDZIEJ ZAGROŻONYCH ZNISZCZENIEM ZABYTKÓW ŚWIATA.

„… Co 10-15 minut (a może co 30) z Mcchety wyjeżdżają marszrutki do Tbilisi. Koszt 1 Lari, ok. 30 minut jazdy. Z Tbilisi można dojechać marszrutką z dworca Didube (6 stacji metra, ok. 15 min. jazdy od Placu Wolności) 2x dziennie z Mcchety kursuje pociąg do Gori, o 7:00 i 17:00, koszt 4 Lari. W informacji turystycznej można zamówić minibusa w podobnej cenie od osoby. Można też z dworca Didube wsiąść w marszrutkę (4 Lari) lub taxi (5 Lari/os przy komplecie). Jedzie się ponad godzinę…” – CYTAT Z BLOGA GDZIEONA

WRACAMY.

PO DOJECHANIU DO CENTRUM TBILISI POŻEGNALIŚMY NASZEGO REWELACYJNEGO KIEROWCĘ – ZWIADA, KOMÓRKA: +995555342364. – DOSTAŁ 180 GEL (LARI); UMÓWIONE 160 + 20 NAPIWKU.

POTEM SPACERKIEM, JEDNĄ Z NAJBARDZIEJ REPREZENTACYJNYCH ULIC MIASTA, SHOTA RUSTAVELI AVE, DOSZLIŚMY DO HOTELU.

.

TBILISI - DANIE Z JAGNIĘCINY W CAFÉ GABRIADZE
TBILISI – DANIE Z JAGNIĘCINY W CAFÉ GABRIADZE

.

CZEKAJĄC NA RESZTĘ LUDZI Z NASZEJ GRUPY, KTÓRA TEGO DNIA WYBRAŁA SIĘ NA WYCIECZKĘ DO WINNEGO REGIONU GRUZJI, ZJEDLIŚMY KOLACJĘ W BARDZO DOBREJ RESTAURACJI BLISKO HOTELU NA TBILISKIEJ STARÓWCE. SUPERZASTE MIEJSCE. CAFÉ GABRIADZE OBOK TEATRU KUKIEŁKOWEGO. JUŻ SAM BUDYNEK TEATRU PRZYCIĄGA JAK MAGNES. TEATRALNE AKCENTY WIDAĆ WSZĘDZIE. ŚWIETNE MIEJSCE NA ROMANTYCZNĄ RANDKĘ. NIEZŁE JEDZENIE. TYLE TYLKO, ŻE DROGO. ZA JEDNO PIWO, TRZY KIELISZKI WINA, MAŁY SZASZŁYK ZE ŚWINKI I NIEDUŻĄ PORCJĘ JAGNIĘCINY SEMICHKI ZAPŁACILIŚMY PONAD € 36 …

ZANIM SKOŃCZYLIŚMY JEŚĆ NASI „ARGONAUCI” WRÓCILI Z WYPADU PO „ZŁOTE WINO”. BUSIKIEM WYNAJĘTYM RAZEM Z KIEROWCĄ CAŁY DZIEŃ JEŹDZILI PO KACHETII ODWIEDZAJĄC CO WAŻNIEJSZE OŚRODKI PRODUKCJI WINA. ZALICZYLI ICH KILKA, MIĘDZY INNYMI TELAVI.

TYM RAZEM TO MY ZATROSZCZYLIŚMY SIĘ O WINO I SERY NA NASZĄ WIECZORNĄ POGADUCHĘ. NIE SIEDZIELIŚMY JEDNAK DŁUGO BO WSZYSCY BYLI NIEŹLE ZMĘCZENI…

.

>     ZOBACZ FOTY     <

.

.

Komentarze

Dodaj komentarz