31.12.2014 – PRZEDSYLWESTROWE GEORGE TOWN

.

DO HOTELU DOSZLIŚMY OKOŁO 2 W NOCY. PO POWROCIE OKAZAŁO SIĘ, ŻE WSZYSTKO CO DZIEJE SIĘ W NOCY NA ULICY W SŁYCHAĆ W NASZYM POKOJU. ODGŁOSY POJAZDÓW MECHANICZNYCH, PRZESUWANIA CZEGOŚ, GŁOSY KOBIET, MĘŻCZYZN, ROZMÓW, STUKI. POTEM ZROBIŁO SIĘ W MIARĘ CICHO. OBUDZIŁ NAS W POŁUDNIE TELEFON Z RECEPCJI ZAPRASZAJĄCY DO OBEJRZENIA POKOJU Z BALKONEM. JAKO MIŁOŚNICY BALKONÓW ZMIENILIŚMY POKÓJ W PEŁNI ŚWIADOMI, ŻE BĘDZIE GŁOŚNIEJ NIŻ POPRZEDNIO. TAK SIĘ TEŻ STAŁO. PO ZMIANIE POKOI WYSZLIŚMY OBEJRZEĆ MIASTO. ROZPOCZĘLIŚMY ZWIEDZANIE OD HIGHTLIGHTÓW CHIŃSKIE ŚWIĄTYNIE GODDESS OF MERCY, HOCK TEIK CHENG SIN, DOM KLANOWY LEONG SAN TONG KHOO KONGSI, MECZET, KOLONIALNE DOMY. SZCZEGÓLNIE DOM KLANOWY KONGSI ROBI WRAŻENIE ZE SWOJĄ HISTORIĄ, ROZMACHEM, BOGACTWEM.

GEORGETOWN – ZWIEDZAMY CHIŃSKIE ŚLADY
GEORGETOWN – ZWIEDZAMY CHIŃSKIE ŚLADY

.

ZWIEDZAJĄC DOTARLIŚMY DO INFORMACJI TURYSTYCZNEJ CHCĄC ZAOPATRZYĆ SIĘ W MAPĘ. PYTALIŚMY O TO GDZIE JEST ULICZNE JEDZENIE ZWANE HOWKERS STREET. W TRAKCIE ROZMOWY PORADZONO NAM ABY PÓJŚĆ NA KOLACJĘ SYLWESTROWA NA PLAŻĘ. ZAPYTAŁAM O BATHU FARRINGI. TO JEST PLAŻA W GEORGETOWN NA KTÓRĄ TRZEBA DOJECHAĆ. W SAMYM CENTRUM NIE MA PLAŻY. W INFORMACJI PODANO NAM NUMERY AUTOBUSÓW, KTÓRYMI MAMY DOJECHAĆ, ZWRACAJĄC UWAGĘ NA DUŻY WIECZORNY RUCH. PO KILKU GODZINACH DALSZEGO ZWIEDZANIA WRÓCILIŚMY DO DOMU PO DRODZE WSTĘPUJĄC DO ULICZNEJ JADŁODAJNI NA POPULARNE TUTAJ SMAŻONE OSTRYGI Z JAJKIEM. SMAŻY SIĘ JE KILKA SEKUND W WOKU DODAJĄC JAJKO. NI TO OMLET NI TO JAJECZNICA. ZAPŁACILIŚMY 18 RM ZA 2 PORCJE I NAPÓJ. DLA MNIE DANIE BYŁO TROCHĘ MAŁO DOPRAWIONE CHOCIAŻ PODANO DO NIEGO SOS SŁODKO-KWAŚNY.

HAWKERS NA KIMBERLEY STREET
HAWKERS NA KIMBERLEY STREET

.

OKOŁO 20 WYBRALIŚMY SIĘ NA DWORZEC AUTOBUSOWY ZNAJDUJĄCY SIĘ ZRESZTĄ BLISKO NASZEGO HOTELU. POWIEDZIELIŚMY KIEROWCY GDZIE CHCEMY JECHAĆ DODAJĄC, ŻE NAJLEPIEJ BYŁOBY ABY NAS WYSADZIŁ TAM GDZIE BĘDZIE MIEJSCOWA LUDNOŚĆ SPĘDZAĆ WIECZÓR. JUŻ SAMA JAZDA BYŁA ZA DŁUGA. MIJALIŚMY BARDZIEJ ODLEGŁE CZĘŚCI MIASTA, CENTRA HANDLOWE, RÓŻNE ZABUDOWANIA, RESTAURACJE, BARY AŻ DOJECHALIŚMY DO KOŃCOWEGO PRZYSTANKU. TRWAŁO TO NIECO PONAD GODZINĘ. KIEROWCA STWIERDZIŁ JEDNAK, ŻE MUSIMY SIĘ WRÓCIĆ GDYŻ JEST PUSTO I NIC SIĘ NIE DZIEJE. PRZESADZIŁ NAS DO INNEGO AUTOBUSU POLECAJĄC KIEROWCY ABY NAS WYSADZIŁ W ODPOWIEDNIM MIEJSCU. POCZĄTKOWO BYLIŚMY SAMI A POTEM ZACZĘŁO PRZYBYWAĆ PASAŻERÓW PO PONAD PÓŁ GODZINIE KOLEJNEJ JAZDY ZACZĘŁAM WYCHODZIĆ Z SIEBIE BO ZORIENTOWAŁAM SIĘ, ŻE WRACAMY TĄ SAMĄ DROGĄ A KIEROWCA NIE ZAMIERZA NAM POMÓC. PIETRUSZKA PISAŁ W TELEFONIE I NIE REAGOWAŁ NA MOJE NIEPOKOJE I SUGESTIE, ŻE COŚ JEST NIE TAK. KIEDY ZNALEŹLIŚMY SIĘ PONOWNIE W MIEŚCIE ZAPYTAŁAM KIEROWCY GDZIE JEDZIE POWIEDZIAŁ, ŻE NA ….. LOTNISKO I NIE POTRAFIŁ POWIEDZIEĆ DLACZEGO NIE WYSADZIŁ NAS ODPOWIEDNIM MIEJSCU. WYSIEDLIŚMY NA NAJBLIŻSZYM PRZYSTANKU NIE REZYGNUJĄC JEDNAK Z ZAMIARU DOSTANIA SIĘ NA PLAŻĘ. STANĘLIŚMY NA WŁAŚCIWYM PRZYSTANKU. BYŁO PO 22:00. A MY NA PRZYSTANKU Z TŁUMEM LUDZI. MY CHCĄC JECHAĆ NA PLAŻĘ, ONI PRZYNAJMNIEJ W TYM SAMYM KIERUNKU. KIEDY 2 AUTOBUSY PEŁNE LUDZI NIE ZATRZYMAŁY SIĘ NA PRZYSTANKU POSTANOWILIŚMY WRACAĆ. PRZEBIEGLIŚMY NA DRUGĄ STRONĘ ULICY I CZEKAMY ZNOWU NA PRZYSTANKU TYM RAZEM Z DWOMA INNYMI OSOBAMI CHCĄC JECHAĆ W ODWROTNĄ STRONĘ. PODJEŻDŻA AUTOBUS, WSIADAMY CHCEMY PŁACIĆ A KIEROWCA DOMAGA SIĘ ZGODNEJ KWOTY BO NIE MA WYDAĆ Z 20 RM. NA NIC ZDAŁY SIĘ PROŚBY, TŁUMACZENIA. MUSIELIŚMY WYSIĄŚĆ Z AUTOBUSU. ZROBIŁA SIĘ 23:00 … NOWY ROK TUŻ, TUŻ… SAM_0009 POSZLIŚMY WIĘC W KIERUNKU OŚWIETLONEGO BUDYNKU GDZIE ZNAJDOWAŁ SIĘ MCDONALD’S W ZASADZIE CHCĄC ROZMIENIĆ PIENIĄDZE I ZNALEŹLIŚMY SIĘ NA PLACYKU PEŁNYM STRAGANÓW Z JEDZENIEM KTÓRY GRANICZYŁ Z NADMORSKĄ PROMENADĄ. BUDKI OFEROWAŁY ZNAKOMICIE WYGLĄDAJĄCE JEDZENIE. WYGLĄDAŁO JAK Z „BURDY ” – TAK POWIEDZIAŁABY MOJA MAMA. „BURDA” BYŁA W CZASACH KOMUNISTYCZNYCH PISMEM Z MODĄ, PRZEPISAMI KULINARNYMI, SPRZEDAWANYM SPOD LADY. STANOWIŁA PRZEDMIOT POŻĄDANIA WIELU KOBIET, SYMBOL DOBREGO SMAKU I MODY. ZDECYDOWALIŚMY SIĘ ZOSTAĆ BO PORA BYŁA JUŻ BARDZO PÓŹNA I UZNALIŚMY, ŻE NIGDZIE INDZIEJ JUŻ NIE DOJDZIEMY. CHCIELIŚMY COŚ ZJEŚĆ. OBESZLIŚMY PLAC DOOKOŁA WYBIERAJĄC NA KOLACJĘ BĄDŹ CO BĄDŹ SYLWESTROWĄ MORSKIE STWORY JAK LANGUSTYNKI, KALAMARA OŚMIORNICZKI. SPRZEDAJĄCY TE DOBRA HINDUS POLAŁ CAŁOŚĆ CZERWONYM SOSEM I POSYPAŁ CIENIUTKO POKROJONYMI OGÓRKAMI. HINDUS DO WTÓRU Z GRAJĄCA MUZYKĄ KAŻDEMU KUPUJĄCEMU SERWOWAŁ DODATKOWO UKŁADY TANECZNE, PLĄSAJĄC Z UŻYCIEM CHOCHLI.

.

GURNEY Dr. HAWKER CENTRE – PLĄSAJĄCY KUCHARZ ….

.

KUPILIŚMY NAWET PO MAŁEJ PUSZCZE PIWA – JAK SYLWESTER TO SYLWESTER. ZACZĘLIŚMY JEŚĆ OKOŁO GODZ.23.50. BYLIŚMY JEDYNYMI BIAŁASAMI NA PLACU, I JEDYNYMI, KTÓRZY ZŁOŻYLI SOBIE ŻYCZENIA O PÓŁNOCY. GDZIEŚ W ODDALI SŁYCHAĆ BYŁO WĄTŁE ODGŁOSY SZTUCZNYCH OGNI. NIE MA SIĘ CO DZIWIĆ, TUTAJ NIKT NIE OBCHODZI SYLWESTRA CHOCIAŻ WIELE OSÓB NA ULICY POZDRAWIAŁO NAS ŻYCZENIAMI „SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU”. MOŻE W JAKIŚ ELEGANCKICH, EKSKLUZYWNYCH HOTELACH BYŁY SYLWESTRY SZCZEGÓLNIE TAM GDZIE PRZEBYWALI CUDZOZIEMCY. POWRACAJĄC DO SYLWESTROWEJ KOLACJI, TO OKAZAŁA SIĘ BYĆ ZNACZNIE GORSZA SMAKOWO NIŻ WYGLĄDAŁA W ODRÓŻNIENIU OD JEDZENIA POPRZEDNIEJ NOCY, KTÓRE, MIMO IŻ NIE WYGLĄDAŁO ŁADNIE BYŁO BARDZO DOBRE.

.

GEORGE TOWN (PERSIARAN GURNEY) – SYLWESTROWA NOC
GEORGE TOWN (PERSIARAN GURNEY) – SYLWESTROWA NOC

.

PO DWUNASTEJ ROZPOCZĘLIŚMY DROGĘ DO DOMU. NIESTETY AUTOBUSY JUŻ NIE JEŹDZIŁY. SZLIŚMY PRZEZ CAŁE MIASTO, PODZIWIAJĄC JEGO UROK W NOCY. PO 1 GODZ. 45 MINUTACH, CZYLI OKOŁO 2 W NOCY BYLIŚMY W DOMU. USIEDLIŚMY NA NASZYM BALKONIE MAJĄCYM KSZTAŁT KAWAŁKA TORTU ZDOBIONEGO ZIELONYMI KRZEWAMI WZNOSZĄC TOAST ZA POMYŚLNOŚĆ W NOWYM ROKU, PRZEZORNIE KUPIONĄ NA LOTNISKU WHISKY. BYŁO CIEPŁO, PRZYTULNIE A NOWY ROK ZAWSZE ZAPOWIADA POZYTYWNE NADZIEJE I ZMIANY. MALEZJA MA DROGI ALKOHOL. PIWO W MAŁEJ PUSZCZE KOSZTUJE OKOŁO 7 RM. PIETRUSZKA, KTÓRY MOŻE JE PIĆ ZAWSZE I WSZĘDZIE OGŁOSIŁ WSTRZEMIĘŹLIWOŚĆ W POŁĄCZENIU Z PROHIBICJĄ. ALKOHOL NIE JEST ZRESZTĄ BARDZO W AZJI POPULARNY. W RESTAURACJACH, ULICZNYM JEDZENIU, JADŁODAJNIACH NIKT NIE PIJE ALKOHOLU. TRUDNO GO KUPIĆ, JEST DROGI, SZCZEGÓLNIE W MALEZJI. Z DRUGIEJ STRONY JAK PATRZY SIĘ NA AZJATYCKĄ MŁODZIEŻ SIEDZĄCĄ W NOCY W JADŁODAJNIACH PRZY SOKU I COLI TO NASUWA SIĘ MYŚL CZY ABY TAKIE OBYCZAJE NIE SĄ LEPSZE. SIEDZIMY NA NASZYM BALKONIE A TU HAŁASY JAK POPRZEDNIEJ NOCY. OKAZAŁO SIĘ, ŻE NA ROGU ULICY JEST RESTAURACJA, KTÓRA OKOŁO 3 GODZ. NAD RANEM ROZPOCZYNA PRZYGOTOWANIA DO URUCHOMIENIA. ROZSTAWIANE SĄ STOŁY, KRZESŁA, KUCHNIA, ZACZYNA SIĘ KROJENIE, SZATKOWANIE, SMAŻENIE, GOTOWANIE. PODJEŻDŻAJĄ LUB PRZYCHODZĄ KLIENCI, TOCZĄ SIĘ ROZMOWY I WSZYSTKO SŁYCHAĆ U NAS W POKOJU. OKOŁO GODZINY 11-12 WYSPRZĄTANA RESTAURACJA JEST ZAMKNIĘTA. ZADZIWIAJĄCA PORA FUNKCJONOWANIA ALE ZNAJDUJĄCA POPYT, CZYLI POTRZEBNA; TYLKO CZEMU W NASZYM POKOJU HOTELOWYM?! MIMO OKROPNEGO HAŁASU, POŁOŻENIE HOTELU NEW ASIA HERITAGE NA LEBUH KIMBERLY SKĄD BYŁO WSZĘDZIE BLISKO, WYRÓWNYWAŁO WSZELKIE INNE DOLEGLIWOŚCI. POKOJE, WYPOSAŻENIE, ŁAZIENKA PRZECIĘTNE ZA TO BARDZO MIŁA I POMOCNA OBSŁUGA.

.

>     ZOBACZ FOTY     <

.

.

Komentarze

Dodaj komentarz