. RANO, KORZYSTAJĄC Z KUCHNI W KANDIZ QUEENDOM, ZROBILIŚMY SOBIE PYSZNE ŚNIADANKO UKŁADAJĄC W PIRAMIDKĘ: POMIDORY, AWOKADO, CEBULKĘ I JAJKO (MIELIŚMY TYLKO JEDNO). NA JEJ SZCZYCIE ZNAJDOWAŁ SIĘ TUŃCZYK Z PUSZKI.
28.01.2019 – ŚNIADANIE W NAIROBI. KOLACJA W AKSUM
. ŚNIADANIE PRZYGOTOWALIŚMY SOBIE SAMI ZE ZROBIONYCH DZIEŃ WCZEŚNIEJ 200 m OD APARTAMENTU ZAKUPOSÓW.
27.01.2019 – Z MASAI MARA DO NAIROBI
. KIEDY RANO PAKOWALIŚMY RZECZY DO SAMOCHODU ZAUWAŻYŁAM ZAPARKOWANY DUŻY MOTOCYKL. PODESZŁAM BLIŻEJ ŻEBY OBEJRZEĆ TO CUDO. AKURAT WSIADAŁA NA NIEGO PARA, KTÓRĄ OD DWÓCH DNI WIDZIAŁAM W JADALNI. OCZYWIŚCIE WYWIĄZAŁA SIĘ ROZMOWA. ON AUSTRALIJCZYK A WŁAŚCIWIE TASMAŃCZYK, ONA ARGENTYNKA. OBECNIE MIESZKAJĄ W CHILE. OD 7 LAT PODRÓŻUJĄ MOTOREM. PO CAŁYM ŚWIECIE. TRANSPORTUJĄ TEN MOTOR …
27.01.2019 – KIERUNEK NAIROBI !!!
. ŚNIADANIE O 6 Z MINUTAMI TO NIE NASZA BAJKA, ALE CZASEM TO KONIECZNOŚĆ.
26.01.2019 – OSTATNIE SAFARI
. DZIEŃ ZACZĄŁ SIĘ O 6 RANO. WYJECHALIŚMY NA PORANNE SAFARI. KIEDY WJEŻDŻALIŚMY DO PARKU NIC NIE BYŁO WIDAĆ, KOMPLETNA CIEMNOŚĆ.
26.01.2019 – SAFARUJMY PO MASAI MARA I WIOSCE MASAJÓW
. WSTALIŚMY NA DŁUGO PRZED WZWODEM SŁOŃCA. PODOBNO WTEDY MOŻNA ŁATWIEJ TRAFIĆ NA NIEKTÓRE OKAZY AFRYKAŃSKIEJ FAUNY. ROZBUDZONE ZWIERZAKI, CIĄGLE OPATULONE ZNIKAJĄCYMI POWOLI WSTĘGAMI NOCNYCH CIEMNOŚCI SPRAWIAJĄ WRAŻENIE MNIEJ OSTROŻNYCH. ŁATWIEJSZYCH DO PODEJŚCIA.
25.01.2019 – MASAI MARA – W POGONI ZA WIELKĄ PIĄTKĄ
. PODCZAS ŚNIADANIA PODESŁANY PRZEZ NASZEGO KIEROWCĘ MŁODY AMERYKANIN SPYTAŁ, CZY MOŻE PRZEŁĄCZYĆ SIĘ DO NASZEJ GRUPY. MA TYLKO JEDEN WOLNY DZIEŃ I PRZYLECIAŁ NA SAFARI SPECJALNIE Z NAIROBI. USTALILIŚMY, ŻE DORZUCI SIĘ DO OPŁATY ZA SAMOCHÓD ORAZ PRZEWODNIKA-KIEROWCĘ I RUSZYLIŚMY W DROGĘ.
25.01.2019 – WIELKA PIĄTKA ?
. ŚNIADANIE OBFITOWAŁO W JAJKA. DO TEGO CHLEB, OWOCE, SŁODKIE NALEŚNIKI.
24.01.2019 – Z AMBOSELI DO MASAI MARA
. NIE MIELIŚMY WĄTPLIWOŚCI CO NAS DZISIAJ CZEKA. DŁUGIE GODZINY W SAMOCHODZIE, UPAŁ, ZŁA DROGA. KIEDY WYSZŁAM O 5 RANO Z NAMIOTU, CIEMNOŚĆ SPOWIJA WSZYSTKO. WIDOCZNE W NIEWIELKIEJ ODLEGŁOŚCI ŚWIATEŁKO DAWAŁO NADZIEJĘ, ŻE KUCHNIA PRACUJE I JEST WODA NA HERBATĘ. BYŁA. CO ZA ULGA.
24.01.2019 – MIĘDZY AMBOSELI A MASAI MARA
. PONOWNIE WSTALIŚMY BARDZO WCZEŚNIE. ZJEDLIŚMY ŚNIADANIE I ZNOWU USIŁOWALIŚMY USTRZELIĆ FAJNĄ FOCIĘ STOJĄCEMU PRZED NASZYMI OCZAMI WYPRYSKOWI, POTOCZNIE NAZYWANEMU KILIMANDŻARO. I ZNOWU SZŁO JAK ZAWSZE, CZYLI JAK WCZORAJ. NIBY GÓRA JEST, ALE JEJ NIE MA. NAJWYRAŹNIEJ POSTANOWIŁA BAWIĆ SIĘ Z NAMI W CIUCIUBABKĘ. JEDNAK COŚ SIĘ UDAŁO. JAKIEŚ FOTY Z KILIMANDŻARO MAMY. 🙂